9. Wszystko na nic

287 16 41
                                    

- AU!!! – zawołał Naruto i jęknął, krztusząc się. Nie wytrzymał i klęknął na jedno kolano, trzymając się za brzuch. Zasłonił usta grzbietem dłoni, oddychając nierówno i boleśnie.

- Kiba, odjebało ci?! – zawołał Neji, jednak Inuzuka tylko prychnął i przykucnął przed klęczącym blondynem. Byli za szkołą, było już po lekcjach. Uzumaki właśnie próbował wytłumaczyć kapitanowi Anbu, że dłużej nie da rady szpiegować Sasuke. Skończyło się to szarpaniną i silnym ciosem w żołądek, jaki zafundował mu Kiba.

- Co ty odpierdalasz, Uzumaki? – zapytał Inuzuka. – Czy tak się umawialiśmy? Miały być trzy treningi, a ty byłeś dopiero na jednym... - wycedził.

- To i tak... nie pomoże – wysapał Naruto i spojrzał na Inuzukę. – To bez sensu, nie w tym sęk. Ja nie chcę już tego robić – jęknął, a Inuzuka zaśmiał się i złapał go za włosy. Naruto szarpnął się, jednak Kiba był silniejszy. Pchnął go na ścianę i przyparł do niej, a Naruto krzyknął, czując, jak wyrywa mu włosy. Inuzuka przycisnął do ściany jego klatkę piersiową.

- Nie chcę słyszeć odmowy – warknął. – Jak tego nie zrobisz, nie puszczę cię na boisko, choćbyś mnie błagał, rozumiesz?!

- Ale to okrutne! – zawołał Naruto. – Ja nie mog...

Urwał, gdy Kiba uderzył go z otwartej dłoni i osłonił się rękami. Policzek piekł mocno.

- Dokończysz to, Uzumaki. Mamy umowę. W innym wypadku dorwiemy cię i dopiero pożałujesz. Od dłuższego czasu mam ochotę złamać twój prosty nosek, kumasz? – warknął i puścił go, wstając. Oni Hyuuga odeszli, nie oglądając się, a Naruto ukląkł na ziemi, kaszląc. Cały dygotał i nie miał sił podnieść się na nogi. Wiedział, że Kiba zareaguje gwałtownie, ale żeby go bić? Tego blondyn się nie spodziewał.

Siedział tak chwilę, a potem zebrał się z ziemi, otrzepał i wolno, wciąż trzymając się za brzuch, ruszył niechętnie w stronę przystanku. Gdy jechał do domu cały czas myślał o swojej beznadziejnej sytuacji. Po prostu już nie wiedział, co robić? Z jednej strony Kiba i jego osiłki oraz perspektywa dłuższego pobytu w szpitalu, z drugiej Sasuke i fakt, że jak się dowie to najprawdopodobniej Naruto także wyląduje w szpitalu... a z trzeciej, co w ogóle było jakieś chore, ten cały skaut i mecz, na którym Naruto po prostu musiał, musiał być!

Gdy wrócił do domu, zjadł obiad, pogadał chwilę z rodzicami, a wieczorem ubrał się w dresy i ze słuchawkami w uszach poszedł biegać. Zapuścił się ostatnio, ponieważ przez to wszystko nie miał czasu ani ochoty na ćwiczenia. To znaczy, i tak sobie ćwiczył, rankiem przed szkołą, ale od dawna nie biegał. Brakowało mu piłki tak cholernie bardzo, że czuł się na wpół żywy i zniechęcony. Nie mógł uwierzyć, że uwikłał się w takie bagno. I do tego w niedalekiej przyszłości miał skrzywdzić kogoś tak fajnego, jak Sasuke.

Sasuke. Już samo to imię wywoływało w Naruto dreszcze. Po sobotniej imprezie miał taki sen o Sasuke, że na samo jego wspomnienie płonęły mu uszy. Nigdy nie przypuszczał, że główną rolę w jego najlepszych snach erotycznych będzie grał inny facet, a jednak. Naruto zakochał się w Sasuke, zakochał się w nim po uszy i nie widział już w tym odwrotu. Nie przypuszczał, że coś takiego mogłoby się w ogóle stać.

Truchtem dotarł do parku, a tam wybrał sobie przyjemniejszą alejkę i nieco przyspieszając bieg, ponownie pogrążył się w ponurych myślach. Intensywnie szukał rozwiązania, jak wyjść z tego bagna, w którym tonął dosłownie po samą szyję. Dopiero z całą mocą docierało do niego, jak wiele szkód mogą wyrządzić takie chore decyzje, a najważniejszą z nich było złamane serce Sasuke. A Naruto nie chciał łamać mu serca! Gdyby można to było rozwiązać w jakiś inny sposób!

Ona to on! | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz