Część 9

26 8 20
                                    


Czarne, puszyste futerko dawało jej przyjemne ciepło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czarne, puszyste futerko dawało jej przyjemne ciepło. Zawsze chciała mieć czworonożnego przyjaciela, ale ze względu na biologicznego syna jej zastępczych rodziców nie było to możliwe. Marcin miał porażenie mózgowe, więc żadne zwierzęta nie mogły mieszkać w ich domu. Pani Zarębska zawsze znajdowała jakieś uzasadnienie. Kot położy się w nocy do jego łóżka i przydusi Marcina, chomiki przegryzą kable od sprzętu do oddychania, pies jest zbyt wymagający, a jego szczekanie może wystraszyć chore dziecko. Teraz rozumiała, ile traciła. Szybko bijące serduszko dawało więcej radości, niż był w stanie wywołać niejeden człowiek. Bezinteresowna wymiana czułości. Pola nie wiedziała, skąd wzięła się czarna kotka w jej pokoju, ale gdy do niego wróciła po nocnym zwiedzaniu, stworzenie już umościło sobie miejsce w jej łóżku. Nie poruszyła się nawet wtedy, gdy niezgrabnie próbowała się koło niej położyć. Popatrzyła tylko na nią dużymi, niebieskimi oczami i ponownie położyła głowę na łapkach.

Teraz, gdy nastał poranek, kotka wciąż leżała w jej pościeli i swobodnie rozciągnęła się na całej swojej długości, wtulając w nią giętki grzbiet. Pola nie miała ochoty otwierać oczu. W nocy nawiedził ją sen z udziałem Laurentiusa, który niezwykle ją pobudził. Nawet po przebudzeniu czuła jego silne ramiona wtulone w nią i jego pocałunki. Wciąż był przy niej, patrząc swoimi migdałowymi oczami. Pola miała dwojakie odczucia względem tego, jak zakończył się wczorajszy wieczór. Z jednej strony była niezwykle wdzięczna Laurentiusowi za to, że jej nie pocałował na pożegnanie, bo była gotowa odwzajemnić pocałunek i wciągnąć go do swojej sypialni, czego żałowałaby rano. Z drugiej jednak strony chciała, by ją wtedy pocałował i nie rozumiała, dlaczego tym razem się powstrzymał. Mimo to w głowie kołatała jej jedna myśl: „Dobrze się stało". Nieoczekiwanie spłynęło na nią ostre światło, które poraziło ją nawet przez zamknięte powieki.

– Pobudka, słoneczko! – zanucił melodyjny, kobiecy głos, który wydawał jej się już znajomy. Zamrugała szybko i spojrzała na odsłaniającą zasłony Astrid.

– Pora wstawać, księżniczko. Twój harmonogram dnia jest dziś wyjątkowo mocno napięty.

– Wiedziałam, że to nie będzie takie przyjemne – jęknęła zaspana dziewczyna i podniosła się do pozycji siedzącej.

Astrid odwróciła się do niej ze śmiechem, a gdy zobaczyła leżącego w jej pościeli kota, zaczęła machać ręką, by go przegonić.

– Sio, sio! – syknęła na zwierzę, ale ono nie zareagowało strachem. Uniosło lekko głowę i jakby z politowaniem patrzyło na próby jego przepłoszenia.

– Niech zostanie, lubię zwierzęta – powiedziała Pola, a Astrid momentalnie przestała machać.

– To kotka Laurentiusa – wyjaśniła. – Szukał jej wczoraj. Ma na imię Blue Moon z powodu niebieskich oczu.

Seria Dzieci Yggdrasilu: Dziewczyna z Isstad [tom I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz