Rozdział 75

27 4 0
                                    

Wczorajszy wieczór, jak i noc była cudowna. Do domu wróciliśmy po 3. Udałam się pod prysznic i od razu do spania. 

To był naprawdę super spędzony czas z tak świetnymi osobami. To był też dobry moment, aby spotkać się z tymi, z którymi nie widziałam się już bardzo długo, bo większość z nich albo pracuje, albo studiuje.

Dostałam masę prezentów, które zajęły mi pół pokoju. Nie otwierałam ich jeszcze. Miałam zamiar zrobić to dzisiaj, bo i tak była niedziela. 

Wstałam około południa. Za zewnątrz padał śnieg. Temperatura była minusowa, a mi było okropnie zimno.

Przebrałam się z piżamy w ciepły dresik, włosy spięłam byle jak i wyszłam z pokoju kierując się na dół.

Max- O hej T.I.

T.I- Hej. Gdzie byłeś?

Max- Z Ozzie'm na spacerze. Okropnie dzisiaj zimno. 

T.I- Ja mogłam z nim iść.

Max- Lubię z nim wychodzić. Świetnie się bawimy. Prawda piesku?- poczochrał go...

T.I- Chodź zrobię ci coś ciepłego do picia.

Max- Herbatkę.

T.I- Okej. Ozzie chodź. Dam ci amciu.

Ruszyłam do kuchni, a chłopacy za mną.
Najpierw dałam jeść dla psa, a potem zabrałam się za robienie herbaty dla Max'a, a sobie kawę z mlekiem z ekspresu.

Max- Fajnie wczoraj było. Już dawno się tak nie wybawiłem.

T.I- Najlepsze urodziny.

Max- Otworzyłaś już prezenty?

T.I- Co ty? Wiesz ile tego jest?

Max- No właśnie wiem.- zaśmiał się...

T.I- Nie jesteś zmęczony? Poszalałeś wczoraj z Lią.

H- Jest tu ktoś?- zapytała wchodząc zaspana do kuchni...

T.I- O Hana. Zapomniałam o tobie.- zaśmiałam się...

H- Dasz mi wody?- zapytała siadając obok Max'a...

T.I- Jasne.- nalałam do szklanki i podałam jej...

H- Nie idę jutro do szkoły. Muszę jeszcze wrócić na pociąg. Rodzice już są w domciu. 

Max- A ty czemu zostałaś?

H- Bo i tak rzadko tu bywam. Chce już wakacje. 

Max- Jeszcze trochę.

T.I- Twoja herbatka.

Max- Dzięki.

H- Miyeon chyba płacze.

T.I- A gdzie rodzice?

H- Nie wiem.

T.I- Pójdę zobaczyć.- odstawiłam swoją kawę i ruszyłam na górę...

Weszłam do pokoju i zastałam tam Susan. 
W dalszym ciągu siebie unikałyśmy. Chciałam się z nią pogodzić, ale nie potrafiłam zrobić pierwszego kroku.
Zamknęłam drzwi i wyszłam.

Js- No witaj kwiatuszku. Jak się trzymasz?

T.I- Jest dobrze.

Js- A jak po urodzinkach? 

"Na wszystko przyjdzie czas"||JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz