-Angel kochanie~
Spojrzałem zmieszany w stronę największej mendy mojego życia...
Jebanego Valentino....
-Tak Val?-odparłem z dużym prowizorycznym uśmiechem na twarzy.
-Wiesz że jesteś moim największym skarbem?- spytał gładząc mnie pod policzku.
Leżałem z nim na jego sofie gładząc go po klatce piersiowej.
Czułem się z tym okropnie, ale nie miałem wyboru.
Nigdy nie mam wyboru...
-Wiem Val-odpowiedziałem szybko całując do w policzek.
Chwilę leżeliśmy w ciszy a ja patrzyłem w jeden punkt myśląc tylko o tym by jak najszybciej skończyła się ta noc, albo na jego słowo że mogę już odejść.
~Unikasz mnie ostatnio mój maleńki, a wiesz że tatuś tego nie lubi.~ stwierdził.
Spojrzałem mu w oczy siadając na nim.
-Przepraszam Val już więcej tak nie będzie. Obiecuję-pocałowałem go w czoło. Czujem ogromne obrzydzenie robiąc to...
~Zawsze tak mówisz...- odparł obojętnie.
-Nie Val tym razem będzie inaczej na prawdę.-powiedziałem bardzo szybko by go nie zdenerwować.
~Mam taką nadzieję. A teraz chodźmy chwilę do studia na sesję kruszynko.
Potrzebuję parę twoich zdjęć na nowe bilbordy.- powiedział ciągąc mnie za rękę. Czułem że tym wyrażał swoje ostatnie ostrzeżenie.
Zaciągał mnie do studia i popchnął na łóżko. Dał znać pracowniką by zaczęli robić mi zdjęcia.
Układałem się w najlepszych sprośnych pozach jakie znałem, ale.. widziałem na twarzy Valentino niezadowolenie...
Starałem się jakoś poprawić moją technikę lecz widziałem że bezskutecznie.
~Coś nie tak kochany?- zapytał.
-Nie Valentino wszytko jest okej-odparłem.
Valentino powoli do mnie podszedł i szepnął za moją twarz do siebie.
~Jakoś tego nie widzę- szepnął mi do ucha.
-JESZCZE RAZ!-wrzasnął a ja znów starałem się poprawić.
~Masakra- słyszałem jak mówi pod nosem.
~Wystarczy. Koniec na dziś.- powiedział do ekipy którzy odetchnęli z ulgą, ja również odetchnąłem.
Valentino zbliżył się do mnie i szarpnął za mój nadgarstek w swoim kierunku.
~Mam nadzieję że to jednorazowa akcja- powiedział przez zęby i wypuścił mnie po czym upadłem na ziemię.
Ścisnął mój nadgarstek tak mocno że cały czasy czułem pazury które wbił mi w skórę.
Zostałem sam w studio.
Ta cisza po tej burzy jaką jest Valentino była dla mnie niczym ciepły koc.
Powoli wstałem z ziemi i założyłem szlafrok z mojej garderoby.
Nie chciałem wracać do pokoju Valentino po moje ciuchy.
Coraz bardziej zdawałem sobie sprawę że moje życie jest jeszcze bardziej żałosne z dnia na dzień.
Otarłem łzy które samoistnie spływały po moich policzkach i powoli wyszedłem z siedziby Vees.
Podszedłem ulicami pękła nie raz potykając się o meneli który było pełno śpiących na chodnikach.
Chyba już był wolał skończyć jak oni niż być w mojej sytuacji...
Powoli wszedłem do tego słynnego Hazbin Hotel który nie koniecznie słynie z dobrej reputacji.
Lecz no cóż za darmo to uczciwa cena.
Otworzyłem powoli drzwi i na samym wejściu przywitała mnie twarz kolejnego menela...
-Znowu wyglądasz jak by cie potrubowali.- Husk spojrzał na mnie przecierając szklanki.
-Nikt nie pytał cie o zdanie- stwierdziłem pod nosem.
-Przynajmniej ja tak nie wyglądam.-również stwierdził nie patrząc już w moim kierunku.
Nie miałem siły się dziś z nim szarpać.
Więc powoli zmierzałem na schody w kierunku mojego pokoju.
-Na pewno nie chcesz pogadać?-spytał jak by trochę z troską.
Zatrzymałem się na schodach i obróciłem głowę w jego stronę.
-Nie potrzebuje kolejnej rady od barmana .-powiedziałem pewny siebie.
Chciałem pokazać że jestem twardy mimo że tak nie jest.
-Dobra pokazuj nadal że nic się nie dzije, ale wiem że zjada cie to od środka.-stwierdził.
Szybko zbiegałem z tyłu schodów na ile udało mi się wejść i pobiegłem do baru.
Uderzyłem pieśniami o jego blat i zacząłem się wydzierać.
-Gówno o mnie wiesz! Może raz potrafiłeś mnie pocieszyć ale twoje gadanie chuja zmieni w moim życiu rozumiesz!
Nie jestem desperatem!-krzyczałem a ten przewrócił oczami.
-Mówisz mi to ubrany tylko w cieńki szlafrok z rozmazanym makijażem?-stwierdził z lekkim uśmieszkiem.
Spojrzałem na niego z pogardą.
-Spierdalaj-powiedziałem na odchodne i pobiegłem szybkim krokiem w stronę mojego pokoju.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi i rozpłakałem się siadając na ziemi oraz opierając głowę o zamknięte drzwi.
-Mam już dość...-powiedziałem do siebie a Nuggets wskoczył mi na kolana patrząc na mnie wielkim oczami.
Przytuliłem go delikatnie i pocałowałem w jego czułko.
Zacząłem rozglądać się po pokoju i przypomniałem sobie o mojej małej torebce heroiny schowanej po moim łóżkiem. Już wiedziałem jaki będzie mój następny krok.
![](https://img.wattpad.com/cover/366830305-288-k760153.jpg)
CZYTASZ
DAŁEŚ MI NADZIEJĘ | HUSKERDUST |
RomanceWątpiłem że miłość istnieje. Nigdy bym nie przypuszczał że mogę się zakochać. Zawsze myślałem że liczy się tylko sex bez zobowiązań ale... myliłem się... Czy... ja... wiem czym jest miłość? Czy to właśnie on mnie tego nauczył?