Wątpiłem że miłość istnieje.
Nigdy bym nie przypuszczał że mogę się zakochać.
Zawsze myślałem że liczy się tylko sex bez zobowiązań ale... myliłem się...
Czy... ja... wiem czym jest miłość?
Czy to właśnie on mnie tego nauczył?
Wyszliśmy cicho z hotelu, delikatnie zatrzaskując za sobą drzwi, jakby, no tak, Alastor z tego, co myślę, nas nie usłyszał. Zaczęliśmy iść piekielnymi ulicami, na razie w ciszy. Dziwiło mnie to, ale nie chciałem rozpoczynać rozmowy. Patrzyłem na piekielne niebo nocą. To jest jedno z rzeczy, które lubię akurat w tym miejscu. Mimo, że w tle słychać różne krzyki i jęki i inne bzdury tego dzieła Szatana, to niebo jakoś powoli mnie uspokajało. Dziwne prawda? Patrząc w niebo nocą, miałem nadzieję na lepsze jutro. Patrzyłem na nie z lekkim uśmiechem. W końcu poczułam jak Husk łapie mnie w talii i przyciąga mnie bardziej do siebie. Zarumieniłem się, przyznam. Spojrzałem mu w oczy, a ten z powagą powiedział... -Nie mogę.- Nie może? Słucham, ale o co chodzi? Jak to nie może? -Nie możesz... Czego?-Wydukałem. Dziwiąć się jego zachowaniu. Husk patrzył mi prosto w oczy. Ja patrzyłam prosto w jego. -Chyba rozumiesz o co mi chodzi.-powiedział. Nie kurwa, kompletnie nie rozumiem... -Możesz mi wyjaśnić?-powiedziałem najbardziej delikatnie jak mogę w tej sytuacji. -Boję się, że jesteśmy obserwowani.-szepnął poważnie. -Obserwowani?-spytałem trochę kpiąco. -Wiesz, że mnie obserwuje bardzo dużo osób na ulicy.-dodałem próbowałem zażartować, ale on wciąż był poważny. -Angel. Po prostu nie mogę, wiesz... Chcę ci to jakoś wyjaśnić, ale same te słowa nie mogą przejść przez moje gardło.-stwierdził. Odszedłem krok od niego. -Aha, rozumiem.-powiedziałem twardo. -Po prostu nie chcesz być bliżej takiej dziwki jak ja. Takiej cioty.-Dodałem twierdząc wyrzucająco. -Nie, Angel!- złapał się za głowę i poprawił włosy oraz swoją czapkę. -Nie o to chodzi, po prostu... Nie możemy! Nawet jakbym chciał... Choć może i chcę, ale... Po prostu nie mogę- dodał już trochę ciszej. Jakby obawiał się, że ktoś nas usłyszy. -Tak? A więc wyjaśnij. Masz teraz czas i okazję-stwierdziłem. -Angel...Jest jeszcze moja umowa z Alastorem, która mi na to nie pozwala. Ja... Chcę ci to powiedzieć szczerze. On nie kocha nikogo, nie wierzy w miłość, ani nic w tym rodzaju. Mam służyć tylko jemu. Taka jest moja umowa. Tak właśnie sprzedałem swoją pierdoloną, cholerną duszę. Największemu złomasowi, jakiego ja znam.-wyjaśnił. -A więc mam rozumieć, że Alastor, ten Alastor, który włada wieloma duszami, jest tą całą postrachą piekła, przejmuje się uczuciami jakiegoś barmana, tak? Nie wierzę w to.-stwierdziłem ponownie i odsunąłem się znowu na kolejny krok. Husk podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Gdyby nie te uczucia, które jednak do niego darzę, pewnie już dawno bym go olał i poszedł się najebać albo zaćpać, jak to kurwa potrafię.... -Po prostu boję się, że jeżeli chciałbym, to dla obu z nas skończyłoby się to źle. Już nie myślę nawet o siebie, po prostu martwił bym się od ciebie-powiedział. Chyba nigdy wcześniej nie słyszałam od niego bardziej tak zwanych romantycznych słów. W sumie od nikogo ich nie słyszałem oprócz Valentino... Lecz ten raczejnie mówił tego dla mojego dobra, ale raczej by uśpić moją czujność. Ale, no cóż, widzę w Husku dość duże upojenie alkoholem. Pewnie dlatego mi to mówi. Ale, jak zwał mój pierdolony tatuś... "Alkohol wyciąga z człowieka właśnie prawdę." Hmm. Czy mogę wątpić w jego słowa? TAK! Lecz nie jestem teraz pewien tego wszystkiego. -Czyli mam rozumieć, że mam się do ciebie nie zbliżać, tak? Nawet o jeden pierdolony krok do baru-spytałem. -Nie, po prostu. Sam nie wiem, co mam o tym sądzić!-krzyknął. Nie wiem, co mam robić. Po prostu sprawiasz, że mam ochotę walczyć o siebie ponownie-powiedział pewny siebie. Spojrzałem mu znowu głęboko w oczy. -Więc walcz.-stwierdziłem. -Ja będę przy twoim boku, ponieważ również zmieniłeś mnie. Chyba najlepsze.... Przynajmniej nie kończę już z jakimś randomem w ciemnej uliczce. Zaćpany.-Dodałem. Husk trochę uśmiechnął się na moje wyznanie i przytulił mnie do siebie. Ja również go objąłem. Chodź zdziwiło mnie to na początku. Byliśmy chwilę w objęciach, kiedy nagle jakby prąd przeszedł przez Huska i odskoczył ode mnie. -Nie możemy tak robić w publicznym miejscu.-oznajmił. -Przytulać się?-zpytałem. -To też-dodał. Zaśmiałem się i wciągnąłem go do uliczki. -A więc...-zacząłem. -Zrobię coś, na co miałem ochotę już od kurewsko dawnego czasu.-
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pocałowałem go, a on odwzajemnił mój pocałunek. Nie sądziłem, że pocałowanie kogoś może być tak wielkim uczuciem, w końcu robię to zawodowo. Ale ten pocałunek był inny, zupełnie inny. Nie spodziewałem się, że mogę czuć takie uczucia, jakbym był pierdolonym prawiczekiem i pierwszy raz całował się z chłopakiem. To było magiczne. Wreszcie czułem, że robię to, bo chcę. To było zupełnie inne. Czułem, że on darzy mnie tym samym uczuciem i właśnie to było piękne.