Witaj w świecie króla LoL'owego mida, który nie zna znaczenia słowa przegrana, nie znosi sprzeciwu i zawsze dostaje to, czego chce - nawet jeśli pozornie jest to poza jego zasięgiem.
A, i niech cię nie zwiedzie jego niewinna twarz, bo za tym uroczy...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
@kitanai_kitsune.lol au revoir, Paris 🥰 Lubi to: ur.prince_hwang i 328 890 innych użytkowników komentarze wyłączone ______________________________
Spokojne, niedzielne, jeszcze letnie popołudnie. Czas leniwie płynął, ale w powietrzu czuć było już zapach jesieni i zbliżający się powrót na uczelnię. To był ostatni dzwonek by móc nacieszyć się w spokoju sobą nawzajem więc siedzieli w pokoju Hyunjina ciesząc się tylko swoim towarzystwem. Nawet Kkami się gdzieś zaszył odsypiając długi spacer. No a jak można lepiej zmarnować swój wspólny czas jak nie grając rekreacyjnie w ligę?
— Cholera! - Po pokoju rozniosło się głośne plaśnięcie kiedy dłoń bruneta zderzyła się z czołem. — Zapomniałem że mam ostatniego bana 20 min za AFKowanie... Felix słysząc te wieści zakrztusił się swoją ukochaną green ice tea.
— Że co? - Zapytał zirytowany tym mało istotnym dla większości ludzi faktem. Jednak nie dla niego.
— Gdybyś nie dzwonił do mnie z Francji ledwie przytomny to bym nie AFKował... - Hyunjin popatrzył na niego niepewnie odwracając się na krześle — poza tym byłem pewien, że to ogram zanim wrócisz - mruknął a jego policzki nabrały lekko czerwonego koloru.
— Aha? Czyli uważasz że to moja wina? - zapytał oburzony blondyn ściągając laptop z kolan, pochylając się w stronę rozmówcy — gdybyś poleciał tam ze mną nie musiałbym dzwonić, chujowy z ciebie menadżer - dodał, mrużąc oczy.
— Chciałem - tłumaczył się starszy — nie moja wina że akturat w tym terminie miałem obronę - westchnął — ale przecież w ogóle mnie tam nie potrzebowałeś, poradziłeś sobie jako komentator najlepiej z nich wszystkich...
— Potrzebowałem, ale wcale nie jako menadżera... - Wyznał Lee, przygryzając wargę — poza tym gdyby to nie było ważne to bym nie dzwonił - dodał krzyżując ręce na torsie.
— To było zajebiście ważne ale... - nie zdążył nic więcej dodać, bo Felix wstał.
— Wiesz co? Wal się - syknął i wyszedł z trzaskiem, zostawiajac zdezorientowanego Hyunjina samego w pokoju. Chłopak westchnął ciężko zdejmując słuchawki z lisimi uszami, które dostał w prezencie na zeszłe święta (tak, takie same jak ma Kitsune), odwiesił je na stojak i obrócił się na krześle obrotowym z zamiarem wstania i odszukania swojego obrażalskiego lisa. Nie zdążył jednak tego zrobić bo drzwi do pokoju otworzyły się powoli a w nich z powrotem stał Lix uśmiechając się tak, jak zawsze kiedy coś kombinuje.
— Wieeeesz - zaczął idąc powoli w stronę krzesła, przeciągając „e" jak to miał w zwyczaju - pomyślałem że jednak możemy ten czas jakoś przyjemnie wykorzystać... I Hyunjin już doskonale wiedział o co chodzi, tak dobrze przecież go zna. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć blondyn usiadł mu na kolanach okrakiem, przysuwając się bardzo, bardzo blisko. Tak blisko, że aż ocierali się o siebie kroczem.