Do restauracji jechaliśmy godzinę. Nie wiem kompletnie gdzie jestem, ale ufałam mu i wiedziałam że mnie nie skrzywdzi.
Pojechaliśmy do drewnianej chaty z napisem „Przy Wodospadzie". Nazwa pochodziła od ulokowanego w pobliskiej górze potoku, pokonującego siłę grawitacji wpadając do jeziora.
Szyld określał jasno „słyniemy z tego miejsca".
Pod niewielkim budynkiem znajdował się parking na, którym ledwo znaleźliśmy miejsce postojowe.
Zabrałam plecak tylko z względu na tampony.
Przekroczyliśmy przeszklone drzwi wchodząc do środka.- Witamy, przy wodospadzie - odezwał się mężczyzna stojący za wąskim i wysokim stolikiem.
- Poprosimy stolik dla dwojga - odpowiedział Kai.
- Bez rezerwacji? - przekręcił głową - Proszę moment zaczekać.
Zostawił nas samych, wchodząc na salę znajdującą się za nim.
Piękna dębowa podłoga przyozdobiona miękkimi dywanami. Na ścianach w ramkach wisiały obrazy martwej natury. Z sufitu na długich łańcuszkach zwisały lampy w stylu industrialnym.Patrzeliśmy na siebie stojąc w odległości dwóch metrów. Bez żadnego słowa. Od góry do dołu zlustrował to jak wyglądałam, sądząc po tym jak się prezentowałam nie pasowałam do tego miejsca. On wyglądał idealnie, wręcz nienagannie.
- Kai? - usłyszeliśmy głos kobiety. Chłopak odwrócił się, ja widziałam rozmówczynię. Była to jego ciocia ubrana na ślubie jak landrynka.
- Cześć ciociu - przywitał się z nią.
- Dzień dobry Pani - wydukałam z siebie.
- Dostaliście stolik?
- Jeszcze nie.
- Chodźcie, dam wam najlepszy stolik.
Ciocia ruszyła przodem, Kai objął mnie ramieniem i razem szliśmy za nią.
Sala był spora z stołami ułożonymi w trzech rzędach, z naszykowaną zastawą oraz świeżymi kwiatami w wazonach. Ściany były kremowe z lustrami oraz zielenią w dużych doniczkach.
Podeszliśmy do jednego stolika z widokiem na wodospad.
Na sali znajdowało się kilka osób i jedna para, która była małżeństwem z sporym stażem zatrzymała kierownika sali.
Dałam chociaż pozory, że jest wszystko okey.- Jerry, zajmij się państwem - poprosiła mężczyznę by do nas od razu podszedł. Małżeństwo miało problem z mięsem, coś ewidentnie im nie pasowało. Wymienił się z kobietą, która problem załatwiła dużo szybciej.
- Co będzie dla was? - zapytał podając nam menu.
Zajrzałam do środka szybko lustrując to co mają w ofercie. Steki, homary, owoce morze i wszystko inne. Ceny także zwalały z nóg.
- Sałatkę z kurczakiem i woda - powiedziałam, nie znalazłam tego w karcie ale mężczyzna skinął głową zapisując w notesie.
- Dla mnie też.
Siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwilę. Cały czas czułam okropny ból, gdzie ta woda, tabletki muszę wziąć.
Wyjęłam je od razu z plecaka, mając je w pogotowiu.- Jak się czujesz? - zapytał, spojrzałam na niego swoimi zielonymi oczami.
- Pytasz o okres? - uniosłam brew - Czuję, jakby ktoś napierdalał mnie po brzuchu serią uderzeń, a każdy cios stawał się mocniejszy.
Moje bóle menstruacyjne były największym złem jakie mnie mogło spotkać. Nie nawidziłam tych kilku dni w miesiącu.
- Współczuję.
CZYTASZ
Jesteśmy Rodzeństwem tom 1
Teen FictionKsiążka "Jesteśmy rodzeństwem" opowiada historię Winter Young, młodej dziewczyny, która zmuszona jest do opuszczenia swojego dotychczasowego życia po tym, jak jej ojciec ją porzuca. Winter przeprowadza się do rodziny ojca, z którą wcześniej nie miał...