Słodka siedemnastka

17 0 0
                                    

W niedzielę jak zapowiedział Kai, wpadł na obiad. Pomogliśmy mamie w przygotowaniu jedzenia.
Zdążyłam dowiedzieć się nawet o tym, że tata wysłał moje oraz Ethana dokumenty na obóz letni, gdzie Wilson miał być opiekunem.
Ucieszyłam się, spędzimy razem całe lato!

Rose także znalazła czas by wpaść do nas na obiad. Dobrze, że dała bratu szansę by poznać go z innej strony. Pamiętam jak na początku mi uprzykrzał życie, a teraz jesteśmy zgodni jak prawdziwe rodzeństwo.

Pięć dni szkoły minęło bardzo szybko. Nowa koleżanka była rok starsza ode mnie, a rok młodsza od Ethana. Zmieniliśmy nieco trasę by zabierać ją po drodze, oczywiście dalej odwiedzałam chłopaka w kawiarni po ulubiony napój i bułeczkę na słodko.

Spojrzenia rzucane tej dwójce były warte każdego centa. Każdy z osobna był zdziwiony zmianą Millera, zapewne nikt nie przypuszczał tego, że sam się zakocha. Każdą przerwę spędzał z dziewczyną poświęcając jej sto procent uwagi. Mimo, że sypiał z wieloma dziewczynami z naszej szkoły, przez tydzień nawet na inną nie spojrzał.

Weekend z kolei w tym roku zapowiadał się słonecznie. Podchodziłam do tego sceptycznie, zawsze może w ostatniej chwili zacząć padać.

Sobotę Kai spędzał u mnie. Siedzieliśmy w moim pokoju, oglądając nasz serial.
Leżeliśmy na łóżku oparci o ścianę.

- Pierwszy sezon był lepszy - rzuciłam.

- Też mi się tak wydaje - odparł. Byliśmy już na trzecim sezonie Dexter'a.

Chłopak wstał na chwilę chcąc iść na dół po jakieś przekąski dla nas. Ale coś go zatrzymało. Spojrzałam na niego.
Na biurku miałam stertę kartek, spod których wystawał szkicownik z otwartą stroną gdzie rysowałam ostatnio chłopaka.
Wyjął szkic dokładnie przyglądając się mu.

- Tak wyglądam? - zapytał zbliżając kartkę do swojej twarzy.

- Nie, na żywo wyglądasz lepiej.

- Napewno nie mam tak wystającej szczęki.

- To tylko szkic, muszę go dopracować. Oddaj - próbowałam zabrać mu kartkę jednak szybko przegrałam. Wystarczyło tylko, że podniósł rękę do góry.

Weszłam na krzesło. Dosięgając w końcu kawałka papieru. Ze mną nie wygrasz! Nie dam tak łatwo za wygraną. 
Nie przewidziałam tylko jednego.
Kai jest szybki i mimo wzrostu oraz swojej dobrej postury posiada krótki czas reakcji.
W momencie gdy dosięgałam szkicu zdołał mnie łatwo przenieść sobie na ramię.

- Kurde no! - powiedziałam, starając się nie przeklnąć. Poczułam na tyłku klepnięcie, dość mocne. Westchnęłam.

- Co powiesz na spacer? - zapytał nagle odstawiając mnie na dół.

Zgodziłam się. Dzisiaj jest naprawdę ładna pogoda i trzeba ją wykorzystać.
Przebrałam się w wiosenną sukienkę w kwiaty, a na dole założyłam trampki.

Szliśmy wolno wzdłuż ulicy. Minęliśmy sąsiadkę, która zbierała ubrania dla potrzebujących oraz kilka starszych osób które na widok Kai'a skomentowały go krótko „kryminalista", chłopak musiał do tego przywyknąć.

Chodziliśmy tak ze dwie godziny, nim musieliśmy wrócić do domu. Kai nie chcą robić tacie na złość wolał jechać do domu, a jutro wrócić by obchodzić ze mną moje siedemnaste urodziny.

Na drugi dzień gdy wstałam, dostałam śniadanie do łóżka przyrządzone przez Annę. Naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Jeju tak to proszę codziennie! 
Oznajmiła, że mam za godzinę być gotowa bo jadę gdzieś z Ethanem. Nie pozostało mi nic innego jak zjeść szybko i naszykować się do wyjścia.

Jesteśmy Rodzeństwem tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz