Prolog

258 9 0
                                    

Posprzątaj to dziwaku - usłyszał krzyk cioci Petunii. Ukryta łza spłyneła mu po policzku, gdy chwycił szmatkę, czystą i mokrą. Potupta na bosych stóbkach i zaczął wycierać z podłogi krem zurodzinowego tortu Dursleya.-Byle szybko!

Nie chcę - błagał jego umysł, wycieńczony do granic możliwości tak, że mógł myślec tylko jednym- Nie mam już siły!

Harry był zmęczony. Wykonał wszystkie ogrodowe prace, choć nie widział w tym sensu. Potem umył okna. Ręce mu drżałyi nienawidził tego robić, ale musiał. Zaraz Dursley kopnął ubrudzoną piłką w okno i szybko znów była do mycia.

Posprzątał kurze, powycierał podłogi. Nie na długo pozostały czyste, kiedy ośmioletni blondynek wbiegł do domu w brudnych butach.

Harry nie chciał. Nie chciał tego wszystkiego robić. Wykonywać tych nierelanych poleceń.

Pragął zaszyć się w kąciku albo spać. Był wyczerpany, lecz musiał jeszcze zrobić kolacje.

Zawsze był zmuszany, otrzymywał rozkazy i listę zadań. Nigdy pytania czy prośby.

Harry chciał wybrać czy coś zrobić, czy nie, lecz nie mógł.

Chciał mieć wybór, ale go nie miał.

Jemu nigdy nie dawano szansy wyboru.



Wybór // VoldarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz