My jak w domku z kart.
Wokół wszystko tak łatwo się wali.
Chcemy tylko dotknąć gwiazd.
Nie zauważamy, gdy upada liść.
Był taki nieistotny.
Upadek taki cichy.
Chciałem już twarz w ręce skryć.
Ty jak musisz, to też skryj.
Tak właśnie przywitałem nowy rok.
Potem ubrałem ten uśmiech.
Chociaż było dużo trosk.
Wokół był bieg.
W sumie nadal jest.
Dalej tego nie rozumiem.
A wyszedłem z lasu pełnego drzew.
Świat jest pełny sekt.
Ja się zastanawiam, czemu jest tyle zła.
A dobro nikogo nie obchodzi.
Ja już nie wiem, gdzie są skrzydła.
Już nikt nie dzwoni.
W sumie się już nie opłaca.
Przynajmniej jest spokój.
A był oczekiwań skwar.
Dalej podoba mi się w skórze tusz.
Pewnie pójdę tą drogą.
Na razie powstrzymują mnie pomysły.
Zachwycam się jej urodą.
Chociaż jest tylko jak błysk.
Tak właściwie jest sekundą.
Taką chwilą ulotną.
Potem wszystkie emocje umrą.
Jakby wszystko było snem.
CZYTASZ
Zachodzące słońce
PoetryZapraszam na ostatnią część "Nowej Ery", w której motywem przewodnim będzie zachód słońca. #NowaEra Gatunek: poezja Okładka: @Elusive_Soul Korekta: @korektur ©BARTEK 2024