Prolog

11 0 2
                                    

~Vilie~ Vilie- osiem lat Olivier- dziewięć lat.
Był dzień kobiet. Dzień, który był prawie moim ulubionym, gdyż tatuś zawsze przywoził mi kwiaty i mamie też. Była szesnasta trzydzieści więc za chwilę miały otworzyć się, a ja miałam zobaczyć jego uśmiech, więc czekałam pod drzwiami. Mamusia ostatnio chodziła smutna, mówiła, że jest tylko zmęczona, ale chyba dzisiaj na serio była smutna.
- Mamusiu, coś się stało?- popatrzyła na mnie, a ja w jej oczach zobaczyłam łzy, odruchowo się skrzywiłam, na co mama skupiła wzrok na ogórku, którego obecnie kroiła.
- Nic córciu- odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
Zastanowiłam się, ale to przerwał dzwonek więc od razu się uśmiechnęłam. Mama podeszła i je otworzyła. Za drzwiami być może stał tata, ale z jakąś wysoką ładną panią.
- Co się dzieję?- spytałam.
- Vilie skarbie, Caren...- zaczął- to Keira, moja dziewczyna.
Otworzyłam szerzej oczy, a mama pociągnęła nosem. Całe życie zawaliło mi się w jeden dzień. Pobiegłam od razu do Oliviera, gdyż on jedyny mnie zrozumiał.

Until you leaveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz