,,Największym powodem do chwały nie jest nigdy nie upaść, ale umieć podnieść się za każdym razem , kiedy upadniemy."
Konfucjusz
~Vilie (cztery dni później)~
Mój przyjaciel wyjechał, a dni zaczęły nieubłaganie szybko lecieć. Było mi źle z myślą, że nie będzie przy mnie przez najbliższe parę tygodni, może tydzień.Moje życie diametralnie się zmieniło, gdyż nie będę mogła uczęszczać do szkoły, tylko po wakacjach będę miała nauczanie w chmurze, nie byłam tym wybitnie zachwycona, musiałam przyjmować codziennie dawkę tabletek i jeden zastrzyk. Lekarze cały czas niby badają moje schorzenie i jeśli się uda to prawdopodobnie przejdę przeszczep krwi. Nie czułam się z tym pewnie, nie wiedziałam cxy będzie dobrze... Postanowiłam wypisać sobię listę, z rzeczami, które będę mogła wykonać przed operacją, bałam się po prostu, że umrę:
• Znajdź sobie bratnią duszę...
• Ożeń się.
• Miej choć jedne dziecko.
• Nie poddawaj się, aż do końcaTo ostatnie teraz nawet bym odznaczyła za zrobione, gdyż nie zamierzam się poddać. Wątpię w podpunkt trzeci, ale w końcu Jezus Chrystus chodził po wodzie, to czemu ja nie mogę mieć rodziny?
Zeszłam na dół i popatrzyłam na zdjęcia. Jeszcze tam byłam szczęśliwa... Nie mogłam zrozumieć czemu akurat ja. A co jeśli to karma, za to, że zwątpiłam w swoje uczucia?! A może ta choroba ma mnie czegoś nauczyć? Wiecie, ja wierzę w to, że każdy ma swój scenariusz, i to co miało się stać było zaplanowane. Na jednej z fotografii, ujrzałam moją malutką mamę, chyba miała jakieś osiem lat... Współczułam i współczuje mojej mamie dzieciństwa, bo miała przesrane, na ciele nadal ma blizny po papierosach, przypalonych na jej skórze, przez ojca, ale matka wcale nie była lepsza, bo parzyła dziewczynkę wrzątkiem.
Dlatego, gdy miała osiemnaście lat, uciekła z domu, po czym poznała ojca i założyła z nim rodzinę, która jak wiecie nie przetrwała, ale nigdy, nikt ręki na mnie nie podniósł. Zrobiło mi się smutno więc przeszłam się do ogrodu, by usiąść na huśtawce. Ciekawiło mnie czemu Olivier wyjeżdżał zawszę na tydzień, dwa zazwyczaj, w lato i zimę, ale zdarzało się także, na przykład w wiośnie.
Zawszę gdy go to pytałam to mówił, że kiedyś się dowiem. Czekam na to kiedyś z utęsknieniem, ale raczej nie zamierza, zbyt szybko przyjść. Pisał mi, że zrobił to co chciał i powinien się niedługo zjawić, podejrzewałam, że będzie pojutrze w najlepszym wypadku jutro...
To właśnie wtedy byliśmy w największej bańce kłamstw, której nie potrafiliśmy przebić, była tak piękna...
Po chwili zaczęło mi się robić gorąco, więc wróciłam do swojego, klimatyzowanego pokoju. Tak bezczelnie mi się nudziło, że miałam ochotę na sama nie wiem co. Mama zabroniła mi wszystkiego. Nie mogłam wychodzić poza bramy ogrodzenia, ani prowadzić auto nic... Bałam się, że nie wypełnie swojej listy. Miałam zawahania nastroju. Niekiedy czułam się tak fatalnie, że myślałam, o wyzionięciu ducha, a następnego ranka czułam się fantastycznie.
Popatrzyłam na tego nieszczęsnego miśka w kącie i nawet zaczęłam mu trochę współczuć, ale gówno. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich i przez wizjer ujrzałam Lauda... Zamarłam, ale po chwili się otrząsnęłam i uchyliłam drzwi.
- Witam- przywitałam się bez empatii.
- Eh, no cześć Vilie wpuścisz mnie?- zapytał, a ja po chwili kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi, by mógł przejść i wtedy zobaczyłam, że w dłoniach trzymał bukiet składający się z siedmiu, czerwonych róż.- to dla ciebie!- dodał po czym dał mi prezent, grzecznie podziękowałam i położyłam je na blacie w kuchni.
Przeszliśmy do mojego pokoju. Usiadł na moim łóżku i zaczął:
- Vilie, wiem jaki błąd popełniłem zdradzając cię z Amelią...-powiedział, na co jedynie prychnęłam- zraniłem cię w okrutny sposób, ale z wielkim wstydem chcę się zapytać czy do mnie wrócisz?- kontynuował- No wiesz chyba przez tą głupią dziewuchę nie rozerwiemy tego co było między nami.
- A między nami coś było?- zapytałam ze zdziwieniem- Oh, zapomniałam, KŁAMSTWA!- wycedziłam, a on zacisnął mocniej szczękę.
- Ale Vilie...
- Nie Laud-urwałam mu- Ten związek to była jedna wielka bańka i ty ją przebiłeś i nic więcej- wzruszyłam ramionami.
CZYTASZ
Until you leave
Teen FictionUntil you leave! Życie 17-letniej Vilie Ness nie jest usłane różami po zerwaniu z chłopakiem, którego strasznie kochała, zamyka się w sobię, ale na chwilę, gdyż jej przyjaciel o wiele bardziej pasuje, do tej roli... Ale, stop, stop, to jeszcze nie k...