Nie jestem zazdrosna.

5 0 0
                                    

,,Zaz­drość to cień miłości. Im większa miłość, tym dłuższy cień."
(M. Samozwaniec)

~Olivier~

Nie wiedziałem co robić, rozglądałem się, a Vilie mocniej do siebie przytuliłem, gdy ona zaczęła szybciej oddychać. Ktoś nas obserwował, zaczynałem się bać, że ten człowiek podsłuchiwał naszą wcześniejszą rozmowę, i chcę postrzelić... Chyba wiadomo, a nie wiem czy by, to przeżyła ze swoją chorobą.

- Olivier, co się dzieję?- szepnęła, tak cicho, że prawie jej nie usłyszałem.
- Jeszcze nie wiem kochanie, analizuje to- odszepnąłem, jej tak samo jak ona mi, i zacząłem zataczać kółka na jej plecach, chcąc by chociaż trochę się rozluźniła.

Nikogo tam nie było, przynajmniej ja nikogo nie mogłem ujrzeć, miałem cholerne deja vu. Nagle, zobaczyłem mężczyznę, który na całe szczęście stał za bramą, czyli blokady działały, i właśnie, podjechał po typa samochód. Gdy wsiadał wypowiedział zachrypniętym głosem te słowa:

- Pilnuj się dzieciaku-pogroził- bo następnym razem nie siatka, od tego metalstwa będzie dziurawa, tylko twoja niunia- zamurowało mnie- A i kochaniuśki, on czeka.
Dopiero teraz zrozumiałem, o co mu chodzi.
I odjechał z piskiem opon.

- Co to było?!-zapytała podniesionym głosem, wypełnionym przerażeniem.
- Nie wiem- skłamałem- chcesz tu dalej spać, bo ja już chyba, nigdy nie będę czuł się, tu komfortowo...
- Chodźmy do ciebie.

I to zrobiliśmy. Wstaliśmy, zabraliśmy wszystko z powrotem do domu. Gdy znaleźliśmy się w moim pokoju od razu padliśmy, rozemocjonowani na łóżko. Położyłem z prawej strony, przez co na Vilie odbijał się blask księżyca, tak słodko to wyglądało, że mógłbym na to patrzeć cały czas. Gdy dziewczyna przesunęła się do mnie bliżej narzuciła na nas kołdrę, wtuliła się we mnie i oparła głowę na moim ramieniu. I tak zasnęliśmy.
***
Gdy, się obudziłem była, siódma osiem, a Vilie dalej spała. Wyglądała jak śpiąca królewna, która otworzy oczy po tym jak ją pocałuje. Ale gdy, miałem ziewnąć otworzyła, swoje błękitne jak niebo oczy.

- Cześć
- Hej, ogólnie to dalej nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- A możemy, tak jakby być razem i nie być?
- Czyli mamy zachowywać się jak para, ale nią nie być- zapytałem z uśmiechem na co ona pokiwała.
- Ale tylko teraz, gdy dojrzeje do tych związków, będziemy mogli się tytułować.
- Okej, zgadzam się.
- Jesteś najlepszy- cmoknęła szybko moje wargi i przytuliła mnie, a ja połączyłem nasze palce.
- Dobra, a teraz wstawaj, zrobimy śniadanie i weźmiesz leki.
- Ale najpierw się przebiorę.
- Ok, w sumie zrobię to samo.

Gdy poszła do łazienki się przebrać, ja podszedłem do szafy by ubrać jakieś jeansy. Spotkaliśmy się dopiero na dole w kuchni. Ten mały diabeł zdecydował się na jajecznice z szczypiorkiem. Gdy zjedliśmy śniadanie, Vilie zwięła leki, a ja przyglądałem jej się z zainteresowaniem. Była taka piękna.
Potem wróciła do domu mówiąc, że mogę potem wpaść.

***
~Vilie~

Właśnie byłam w jebanym związku z moim przyjacielem. A tak w ogóle jestem strasznie głupia, gdyż ktoś chciał nas wczoraj postrzelić, a ja nawet go o to nie zapytałam, bo zapomniałam. Ale chuj i żyje się dalej.

Dzisiaj strasznie bolały mnie kości i stawy, śniadanie u Oliviera ledwo co tknęłam, bo nie miałam apetytu. Byłam problemem. Czułam się z tym okropnie. Czułam, że tabletki nic nie dają. Ogólnie moja matka, była taka uciążliwa, nie mogłam nic zrobić.

Marzyłam o mieszkaniu, gdzie będę tylko ja. No i może Oliviera się przy okazji, gdzieś wciśnie. Odliczałam dni do mojej osiemnastki. Której kurewsko nie mogłam się doczekać. Weszłam w Instagrama gdzie rzucił mi się post takiej jednej blondwłosej suki. Dlaczego suka? Bo kurwa, pod jej postem mój chłopak, jebana najprawdopodobniej miłość mojego pieprzonego życia skomentowała to zdjęcie ładniutka.

Until you leaveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz