Odłożyłam telefon, kiedy zauważyłam że do pokoju wrócił Mikołaj. Przebrał się w białą koszulkę i czarne dresy. Chłopak rzucił się na miejsce obok mnie i odpalił telewizor. Objął mnie jedną ręką a drugą położył luźno na swoim brzuchu.- Y/n - zaczął - widziałem leki w pokoju. Wszystko w porządku?
- Tak, po prostu gorzej się poczułam - obróciłam się w stronę chłopaka, położyłam głowę na jego torsie i objęłam go obiema rękami.
- Na pewno? - dopytywał
- Tak. - powiedziałam miłym głosem - spokojnie, wszystko jest w porządku.
- Chcesz coś to picia, jedzenia, przynieść ci bluzę?
- Miki - jęknęłam i podniosłam się żeby spojrzeć na bruneta - nie musisz się aż tak martwić - uśmiechnęłam się. - wystarczy, że tu będziesz. - powiedziałam i wróciłam na moją poprzednią pozycję.
***
Obudził mnie sygnał telefonu. Podniosłam się i chwyciłam urządzenie. Na ekranie widniało śmieszne zdjęcia Jasmine. Przesunęłam zielony guzik i przystawiłam telefon do ucha.
- Coś się stało? - mruknęłam niewyspana
- Oj stało, stało. Amelia, ta z imprezy jest w szpitalu.
- Jak to? - przetarłam oczy
- Ten Natan zbok jest w mieście.
- Cholera - jęknęłam i popatrzyłam na Mikołaja, który właśnie się obudził. - zadzwonię później teraz muszę się szykować. - powiedziałam i się rozłączyłam
- Co jest? - spytał przecierając twarz
- Marcoń znów bawi się w zboka i Amelia jest w szpitalu.
- Kurwa - jęknął - która godzina? - podniósł się na łokcie
- Chwilę przed szóstą. - spojrzałam w wyświetlacz - idź się ogarnij, ja zrobię coś do jedzenia. - powiedziałam kiedy zawinęłam nogi w kokardkę
- dobry pomysł - mruknął i zaczął wstawać a następnie szybko mnie pocałował.
Kiedy usłyszałam dźwięk zamknięcia drzwi, powolnym krokiem ruszyłam do sypialni. Włączyłam światło i podeszłam do fotela na którym leżała moja czarna, pojemna torebka. Podniosłam ją i wyjęłam z niej portfel. Klękłam przed walizką leżącą obok. Wyjęłam z niej i założyłam czarne dresy i granatową koszulkę z małym napisem sucks my dick na prawej piersi. Zgasiłam światło i wyszłam szybkim krokiem z mieszkania. Zeszłam schodami, wyszłam z klatki i ruszyłam w stronę sklepu na przeciwko. Kupiłam rzeczy na śniadanie i wyszłam ze sklepu. Ruszyłam chodnikiem kiedy nagle usłyszałam swoje imię, więc się odwróciłam. Ujrzałam niską brunetkę ubraną w jasne jeansy i różową rozpinaną bluzę. Miała na oko 14 lat. Na smyczy prowadziła biszkoptowego labradora.
- Y/n?! To ty?!
- Tak. - zaśmiałam się
- O mój Boże! Mogę zdjęcie? - spytała podbiegając do mnie
CZYTASZ
better reality/konopskyy x y/n (Travis Scott)
FanfictionDla wszystkich fanek konopa i druida. /Prosze bardzo😘 Kiedyś mieszkałam w Kalifornii. Urodziłam się tam. W moje 8 urodziny przeprowadziliśmy się do polski. Moja mama jest w połowie Polką więc kiedyś tam mieszkała i wymarzyła sobie że chce tam założ...