- Przepraszam... nie miałem tego na myśli. - przeprosił jakby zrozumiał co powiedział i ruszył w moją stronę. - Nie chciałem tego powiedzieć. Pomogłaś, naprawdę. Wiem, co zrobiłem. Przepra...- Przestań. - jęknęłam i powoli się wycofywałam.
Podeszłam do schodów na których leżała moja torba. Sięgnęłam po nią i założyłam buty.
Robiłam to tak szybko, że w 20 sekund stałam przed furtką. Z domu wybiegł Mikołaj a ja zaczęłam biec. Zwolniłam kiedy wbiegłam w jakąś uliczkę. Zauważyłam przystanek autobusowy. Usiadłam na ławce i zadzwoniłam po taxówkę. W czekaniu na kierowcę wypaliłam cztery papierosy. Wsiadłam do czarnego auta i poprosiłam o trasę do Wrocławia. O dziwo pan się zgodził lecz poinformował, że to drogo wyjdzie. Kilka godzin później stałam przed drzwiami mieszkania. Szukałam w torbie dodatkowych kluczy, które dał mi Mikołaj kiedy tu przyjechałam. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zapaliłam światło i zamknęłam mieszkanie na klucz. Rzuciłam wszystko na zwisającą szafkę i zdjęłam buty. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Odpaliłam w końcu telefon, który wcześniej wyłączyłam bo Mikołaj i Sylwester się do mnie dobijali. Weszłam na stronę od biletów lotniczych i kupiłam ten lot, który był najszybciej. Okazał się być dopiero jutro rano. Oparłam głowę o zagłowie. Nie myślałam w tedy czy wziąć leki, czy zaraz Mikołaj wbiegnie do domu, czy ktoś rzeczywiście chce mnie zabić, myślałam tylko o tym że Mikołaj Tylko zniszczył mnie tak szybko jak naprawił. Mikołaj Tylko tamtego wieczoru stworzył inną dziewczynę w moim ciele.***
Stwierdziłam, że nie będę siedzieć w jego mieszkaniu, więc wzięłam wszystkie moje rzeczy które miałam i spakowałam do walizki. W jego mieszkaniu został jedynie mój zapach. Zamknęłam drzwi, a klucze od domu wrzuciłam do skrzynki na listy. Ruszyłam chodnikiem w stronę centrum. Dzięki mojemu znajomemu, który mieszkał na tym samym osiedlu dostałam się na lotnisko. Przesiedziałam tam większość czasu, aż w końcu przyszła pora na lot. Podczas niego nic nadzwyczajnego się nie stało. Przespałam i przepłakałam większość. Od razu po wylądowaniu wiedziałam co chcę zrobić. Wezwałam taxi i pojechałam na Brentwood. Wysiadłam z auta pod ogromnym domem. Ominęłam ochronę która mnie już znała i ruszyłam zjazdem z dół. Doszłam do drzwi i kliknęłam dzwonek. Kilka sekund później w progu drzwi stanął chłopak.
- Y/n? O kurwa coś się stało? - powiedział zwracając uwagę na mój rozmazany makijaż i walizkę w ręce. - wejdź - uchylił mocniej drzwi
- Travis, to jest trudne - jęknęłam a łzy zaczęły spływać po moich policzkach
- Nie płacz, spokojnie - dotknął moich polików i starł łzy. - będzie dobrze - powiedział i zamknął mnie w uścisku.
Jacques zamknął za nami drzwi i zaprowadził mnie do salonu. Przyniósł mi koc i szklankę wody. Chłopak zajął miejsce obok mnie i położył dłoń na moim kolanie. Opowiedziałam co się wydarzyło, a Travis zamknął mnie w uścisku. Nagle usłyszeliśmy głos dobiegający ze schodów. Zbiegała z nich Stormi. Na jej widok na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Szybko wytarłam łzy i spojrzałam na dziewczynkę.
- Y/n! - Podbiegła do mnie. - Co tutaj robisz? - Przytuliła mnie i usiadła na moich kolanach.
- Przyjechałam w odwiedziny - próbowałam zakryć zachrypnięty od płaczu głos - a ty czemu nie śpisz? - pogłaskałam ją po głowie.
- Czekałam na tatę bo poszedł otworzyć drzwi.
- Dobra to teraz do spania - wtrącił się Scott i zaczął gilgotać małą. - Pójdę ją położyć, zaraz wrócę - powiedział patrząc mi w oczy - a ty rozgość się. - Uśmiechnął się.
- Dziękuję. - Powiedziałam patrząc na niego z wdzięcznością.
Travis zniknął na schodach a ja podniosłam mój telefon. Napisałam do Mamy, że jestem już w mieście i, że w tym tygodniu przyjadę pogadać. Ułożyłam się wygodniej na kanapie i odłożyłam telefon na stolik. Postanowiłam się umyć. Po kilku minutach znalazłam łazienkę a której była wanna. Wygladała ładnie. Ściany były czarne z drewnianymi lamelami. Podłoga była wyłożona czarnymi panelami. Wyposażenie łazienki było tak samo czarno-drewniane. Zamknęłam za sobą drzwi, żeby do środka nie wlatywało zimne powietrze i podeszłam do wanny. Odkręciłam gorącą wodę a następnie podeszłam do umywalki. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam koszmarnie. Resztki makijażu ledwo utrzymywały się na mojej twarzy. Przemyłam ją zimną wodą i wytarłam papierem. Zajrzałam do szafki w poszukiwaniu płynu do mycia. Znalazłam go, ale obok niego leżała golarka. Chwilę na nią patrzyłam. Wnętrze mnie wypełniał ból. Miałam tego dość. Podniosłam golarkę i położyłam ją na umywalce. Rozebrałam się i zjechałam pod ścianą na podłogę pomiędzy drzwiami a umywalką. Wyciągnęłam rękę w stronę drzwi i przekręciłam zamek w lewo. Następnie sięgnęłam po golarkę. Szukałam odpowiedniego miejsca. Zdecydowałam się na mało widoczną, wewnętrzną część uda. Złapałam mocniej golarkę i przycisnęłam do ciała. Odliczyłam do trzech, wypuściłam powietrze i w tym samym czasie przejechałam żyleta w prawo. Przymknęłam powieki i poczułam ciepłe krople krwi spadające z mojej nogi na panele.
Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta, siódma. Siedem ran.
3,6,9,12,15,18,21. 84 sekundy.
Siedem wdechów.
Podniosłam się, sprzątnęłam krew i zakręciłam wodę. Nad wanna unosiła się para. Powoli wsadziłam stopę do wody. Od razu poczułam wrzątek. Syknęłam i weszłam druga nogą. Złapałam się dwóch stron wanny i powoli usiadłam. Syknęłam przez ból połączenia świeżej rany z gorącą wodą. Umyłam się dokładnie, omijając okolice wewnętrznego, prawego uda. Po około piętnastu minutach postanowiłam wyjść. Wypuściłam wodę z wanny i zaczęłam szukać ręcznika. Znalazłam czarny, lniany szlafrok, wiec go wzięłam. Założyłam go i zawinęłam pasek. Przemyłam i odłożyłam golarkę na miejsce a po tem zabrałam moje rzeczy i wyszłam z łazienki. Szybkim krokiem ruszyłam do salonu. Nikogo w nim nie było. Wzięłam moją walizkę i wyjęłam z niej czarną, oversizową koszulkę i tego samego koloru majtki, a brudne rzeczy rzuciłam do niej luzem. Wróciłam do toalety, ubrałam się, odłożyłam wszystko na miejsce i wyszłam. Kiedy dotarłam do dużej salonokuchni, podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy, który odłożyłam na sofę. Zgasiłam światło w pokojach na dole i położyłam się na kanapie, przykryłam kocem i wzięłam łyk picia. Zasnęłam.
CZYTASZ
better reality/konopskyy x y/n (Travis Scott)
FanfictionDla wszystkich fanek konopa i druida. /Prosze bardzo😘 Kiedyś mieszkałam w Kalifornii. Urodziłam się tam. W moje 8 urodziny przeprowadziliśmy się do polski. Moja mama jest w połowie Polką więc kiedyś tam mieszkała i wymarzyła sobie że chce tam założ...