Minęły już ponad dwa tygodnie od zniknięcia Dewdrop. Aether szedł szybkim krokiem przez korytarz. Przeszedł przez drzwi i usiadł na swoim miejscu. W skład ludzi w pokoju wchodzili wszyscy dotychczasowi członkowie zespołu, kilka najważniejszych Ghouli oraz sama głowa kościoła która jeszcze nie raczyła się pokazać. Aether spojrzał po wszystkich zgromadzonych i milczał czekając na najważniejszego członka zgromadzenia.
„Witam na spotkaniu w sprawie pewnego ognistego ghoula” Przywitała się siostra jak zwykle bez przeprosin przy spóźnieniu. Wszyscy zasiedli przy dużym okrągłym stole u rozpoczęli dyskusję. „To w takim razie co z nim robimy?” Zapytał Mountain rozpoczynając dyskusje. „żeby mu coś zrobić musimy najpierw go odnaleźć” Odpowiedział jeden z Ghouli których nie kojarzył. „Ale jak już go znajdziemy to potrzebujemy jakiegoś planu” Stwierdziła Sunshine. „Czy to nie oczywiste moje Ghoule?” Nagle odezwała się siostra. Wszystkie oczy natychmiast zwróciły się prosto na nią. „Zabijemy go” Skomentowała krótko. Jednej z Ghoulleth powietrza przeszły zimne dreszcze po plecach. „Czy to nie jest aby na pewno za ostra kara?” Powiedziała Cirrus nie mogąc podnieść wzroku z nad podłogi. „Za ostra?! Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji jakie niesie za sobą jego ucieczka?” Wykrzyczał jeden z Ghouli. Cumulus natychmiast pożałowała swoich słów. „Przez 5 dobrych lat żaden z Ghouli nam nie uciekł, a co jak ktoś z wioski go widział? Wiesz jakie by to miało katastrofalne konsekwencje? Ognisty ghoul musi ponieść karę, musi zginąć” Ghoul którego imienia nikt poza siostrą nie znali zakończył swoją wypowiedź. W sali zapadła cisza. Ghoul kwintesencji wstał od stołu jako pierwszy.
Aether szybko opuścił grupę w ręce nadal trzymając test ciążowy jego byłego kochanka. Po głowie krążyło mu pełno pytań.
Czemu mu nic nie powiedział?
Gdzie on jest?
Z kim on jest?
Ile ma jeszcze czasu do porodu?
Ghoul kwintesencji potrząsną głową. Miał dość, ten mały skurwiel ukradł mu coś co było jego. To było JEGO dziecko. Ghoul podszedł do śmietnika i wyrzucił test do kosza. Wstyd mu było że w ogóle pomyślał o zostaniu ojcem. Aether przysiągł sobie że zemści się na ognistym Ghoulu a teraz miałby z nim udawać szczęśliwą rodzinkę? Z tą brudną suczą? Ognisty ghoul był mu potrzebny tylko do seksu, nic więcej nie chciał mieć z nim wspólnego.
Aether otworzył szeroko drzwi do pokoju Dewa i zaczą przeszukiwać szafki. Musiał znaleźć coś co pomogło by w znalezieniu niższego. Przeglądał pułki, szafki, wszystko co mogło mieć jakiś związek z jego ucieczką. Aether spojrzał pod łóżko i zobaczył jakąś dziwną książkę. „A co mi szkodzi?” pomyślał i sięgną po dziwny przedmiot. Usiadł na krańcu łóżko i zaczą przeglądać strony. Okazało się że tajemniczym zlepkiem kartek jest album z zdjęciami. Aether był zaskoczony widząc zdjęcia z poprzednich tras koncertowych. Wszyscy byli tacy uśmiechnięcu... Nigdy się do tego nie przyzna ale złapała go nostalgia. Chciałby wrócić do tamtych czasów. Dni zanim to wszystko zaczęło się pierdolić. Jakby w jakimś amoku przeglądał stronę za stroną coraz bardziej popadając w chwilową depresję. Nie mógł się oderwać aż nie dotarł do ostatniej strony... „Chwila moment” wyszeptał do siebie. Po środku głupawych rysunków leżał mały skrawek papieru z numerem telefonu zapisanym na sobie, koło numeru była krótka notatka
zadzwoń w razie potrzeby - Ifrit
„A więc to tu się podziałeś dziwko” Powiedział pod nosem Aether i ruszył w stronę najbliższego telefonu stacjonarnego. Ale chwila... Co on mu powie? Cześć tu Aether idę po ciebie? Może udać dostawcę pizzy i poprosić o adres? Nie to było głupie. Musiał to dobrze przemyśleć. Jak by go namierzyć?
...
...
KWINTESENCJA!!!
„No przecież!” Powiedział niedowierzając z swojej własnej głupoty. Czasem po prostu zapominał jak wielką moc ma jego kwintesencją. Wystarczyło tylko odpowiednio się skupić i złapać połączenie z odbierającym.
„Już niedługo znów się zobaczymy”
Swiss przeszedł przez otwarte drzwi, usiadł na łóżku i zaczą czesać przyjaciółce włosy „czy ty też uważasz że wszyscy przesadzają?” Zapytała Cirrus pochylając się w stronę ręki wyższego. „Przesadzają? To co robia wykracza juz poza zwykle przesadzanie lussie. Oni chcą go zabić” Odpowiedział zirytowany ghoul. „Jakim cudem to tak szybko się spieprzyło? Kiedyś byliśmy tacy szczęśliwy.” mruknęła dziewczyna. „Nie wiem Lus ale musimy to powstrzymać” Stwierdził zawzięcie Swiss. Multi ghoul czuł sie winny. Jak oni mogli do tego doprowadzić? Czemu wcześniej nie zareagował? Dlaczego na spotkaniu nic nie powiedział? Nigdy by sie do tego nie przyznał ale cholernie się bał. To samo czuła Cirrus. Niby poczucie winy... ale też była cholernie przerażona. W końcu co do powiedzenia miała dwójka ghouli
w obliczu całego Kościoła? Kto by ich wysłuchał? Swiss spojrzał ma przyjaciółkę. „dosyć tego!!!” Powiedział i wstał z łóżka Podał rękę zdezorientowanej dziewczynie i staną przed nią. ”Wcześniej schrzaniliśmy lus" Stwierdził patrząc jej prosto w oczy „Zawiedliśmy naszego przyjaciela. Dołożyliśmy gwoździe do jego trumny, ale nie jest jeszcze za późno aby naprawić nasze błędy” Ghoul miał ogien w oczach. „Cirrus musimy uratować naszego świetlika” „Ale jak chcesz to zrobić?” Zapytała niepewnie wątpiąc w intencje przyjaciela. „tak szczerze? Nie mam bladego pojęcia" Cirrus przewróciła oczami.
”Ale jedno wiem na pewno Lus, nie jesteśmy w tym sami"
__________________________________
Jooooo witajcie znowu koledzy i koleżanki. Mam nadzieję że moje wypociny pisane na lekcji biologii wam się spodobają 😘
Do zobaczenia następnym razem
(Wiem że trochę krótkie ale uwierzcie mi 45 minut to nie za dużo czasu, pozatym kolejna część niedługo)
*Dewdrop patrzy na nowy rozdział*
Dewdrop: A co to za gówno?
Alpha trzepie go po głowie
Alpha: przynajmniej znowu nikt cię nie skopał ani nie połamał
Dewdrop: co racja to racja
Ja: Dzięki Alpha może z cb nie będe robić debila tak często
*Omega wchodzi do pokoju*
Omega: to zadanie niemożliwe do wykonania
Sadalpha.jpg