Dewdrop nie wiedział co go doprowadziło do tego momentu w życiu. Nigdy nie sądził że zobaczy coś takiego...
„ZEPHYR PRZESTAŃ!!!"
„NIGDY"
Aktualnie Ghoul powietrza wpychał w siebie siódmą tartę z truskawkami zrobioną przez Omegę. „BOŻE TO GO ZABIJE" Krzykną Earth próbując wyrwać mu kolejną porcję jego ulubionego jedzenia. „ZWIJCIE MNIE KRÓLEM TART!!!" Wykrzyczał i wcisną w siebie ósmą tartę. Alpha i Ifrit tylko stali z boku i się śmiali. „Nie do wiary" Wyszeptał Omega i schował resztę przekąsek aby Ghoul powietrza się do nich nie dostał.„Koniec dla ciebie na dziś" Powiedział i wyszedł. „KRÓL JESZCZE POWRÓCI, ZOBACZYCIE!!!" Wykrzyczał Zephyr schodząc z stołu. Dewdrop stał i nie dowierzał.
Po tartowym incydencie okazało się że w domu zabrakło podstawowych składników spożywczych(takich jak truskawki). Żeby mieć co zjeść na obiad Ghoule postanowiły że odwiedzą sklep. Tylko był jeden problem. W samochodzie było tylko 5 miejsc, czyli ktoś musiał zostać w domu.
„Ja na pewno nie zostaje" Krzykną Alpha. „A ja niby tak?!" Odpowiedział Ifrit. Kto inny was zawiezie? „Tylko ja i Omega mamy prawo jazdy więc musimy jechać" „Ty i te twoje wymówki" Wtrącił się Zephyr. „OJ DAJ MI JUŻ SPOKÓJ" Wściekł się Ifrit. Kłótnia eskalowałaby jeszcze bardziej gdyby nagle nie odezwał się pewien Ghoul kwintesencji. „DOSYĆ TEGO" Krzykną rozjuszony Omega. Momentalnie wszystkie spojrzenia skupiły się prosto na nim. „Zrobimy losowanie" Oznajmił i zza pleców wyciągną słomki różnego rozmiaru. „Kto wyciągnie najmniejszą słomkę ten zostaje w domu, Alpha zaczynasz" Ognisty ghoul podszedł do partnera i wyciągną pierwszy przedmiot. Zaraz po nim każdy miał swoją kolej aż został tylko jeden los który Omega zatrzymał dla siebie. Wszystkie Ghoule wyciągneły przed siebie swoje słomki i zmierzyły ich długość. „KURWA MAĆ" Wykrzyczał Dew z najkrutszą słomką. „Czyli los zadecydował" Powiedział Omega chowając słomki w specjalnym pudełku na inną okazję. „Niestety Dew demokracja znowu zwyciężyła" Powiedział Alpha szczęśliwy że to nie on musi zostać. Drugi ghoul tylko przewrócił oczami. „Nie przejmuj się Dew, kupimy ci coś gdy już będziemy" Powiedział Ifrit poklepując mniejszego po plecach. „Czemu to zawsze ją dostaje najmniejsze rzeczy?" Zaśmiał się pod nosem. „Bo małe rzeczy są urocze, tak samo jak ty" Uśmiechną się Ifrit. Mniejszy się zarumienił. „Dobra bo zaraz się całować zaczniecie" Powiedział Zephyr idąc już w stronę samochodu. Reszta poszła za jego przykładem. Ifrit podszedł do przyjaciela. Pochylił się nad jego uchem i wyszeptał zmysłowo.„Do zobaczenia Dewy~"
Zanim mniejszy się zorientował stado opuściło dom a on stał sam na środku salonu. Nigdy nikomu o tym nie powie ale poczół jak jego ogon zaczyną za nim merdać.
„No cóż pora się czymś zająć" wymruczał do siebie i rozejrzał się po pokoju. Przez cały swój pobyt tutaj Dew ani razu nie został całkowicie sam więc nic dziwnego że nic ciekawego nie znalazł. Znudzony usiadł na kanapie i sięgną po pilota od telewizora. Już miał go podnieść gdy jego oczom ukazał się telefon należący do Ifrita. Cholera musiał o nim zapomnieć. Wstał z kanapy i podbiegł do drzwi mając nadzieję że uda mu się jeszcze dorwać wyższego. Wyszedł na ganek ale niestety okazało się że po samochodzie nie było ani śladu.
„No i mamy kurcze kłopot. Oby tylko nie potrzebował gdzieś pilnie zadzwonić" Pomyślał Dew. Nie mając i tak co zrobić ze swoim życiem znów zasiadł przed telewizorem tym razem z telefonem przyjaciela w ręce. Oby reszta bawiła się teraz lepiej niż on.
Metalowe kółka wózka w szybko obijały się o podłogę pod nim. Jak mu się cholernie nudziło. Po szybkiej podróży samochodem wataha dotarła do sklepu. Ognisty ghoul znalazł większość rzeczy z listy którą dał mu Omega. Na początku stado postanowiło się rozdzielić aby zakupy przebiegły im szybciej. Alpha i Omega poszli razem no bo przecież ktoś Alphe pilnować musi. Earth i Zephyr także wyruszyli w swoją stronę. A on został sam. Biedny Ifrit sam jeden pośród alejek znużony bez celu w głowie. Musiał znaleźć sobie coś do roboty po powiedzmy sobie szczerze zanim reszta się uwinie minie co najmniej godzina lub dwie. Nie mając ani cienia pomysłu głównie postanowił poszukać obiecanego prezentu dla przyjaciela.