{🌔Rozdział Piąty🌖}

4 1 0
                                    

Od zebrania klanów minęło już pięć dni. W klanie Modrzewia było spokojnie, zwierzyny było dosyć dużo i starczało dla wszystkich. Wiśniowa Łapa właśnie się obudziła i spojrzała na innych uczniów śpiących w swoich ciepłych legowiskach. Poczuła głód więc postanowiła rozciągnąć się i wyjść powoli z legowiska uczniów. Kiedy wyjrzała, płatek śniegu Spadł na jej nos. Była podekscytowana ponieważ pierwszy śnieg już zawitał do lasu. Małe płatki śniegu spadały z nieba pokrytego białymi chmurami. Wiśniowa Łapa cieszyła się, kiedy poszła wziąść sobie śniadanie, zauważyła, że nie było tam już nic. Była zdziwiona, wczoraj było jeszcze tu sporo myszy, nornic, ptaków i nawet wiewiórek. Nie myślała o tym dalej ale poczuła dziwny zapach. Zapach zwierzyny ale stary, łączył się z lasem i lekkim zapachem kota. Poczuła wtedy inny zapach ale zignorowała go, jej mentorka nie nauczyła jej zapachów. Postanowiła, że pójdzie na szybkie polowanie, przecież wie jak upolować myszy. Cały klan nadal spał więc wykorzystała to i wyszła z obozu do lasu.

Kiedy szła przez las nadal padał śnieg, był mocniejszy i grubszy. Wiatr był zimny, słońce ukryło się za chmurami. Kiedy szła, szukała zapachu zwierzyny. Nie mogła znaleźć myszy jak i nornic, śnieg padał mocniej ale kiedy chciała się poddać, złapała zapach myszy. Zaczęła się skradać, skoczyła w krzaki i zobaczyła dwie myszy. Jedna schowała się do norki a jedną jadła orzecha. Przyszykowała swoje pazury i była gotowa aby skoczyć na małą mysz, gdy nagle sokół zaatakował tą mysz. Zabił ją jednym ciosem. Wiśniowa Łapa przestraszyła się, ale postanowiła, że sama zaatakuje sokoła. Nagle wyskoczyła i pazurami zatopiła się w jego skrzydła. Sokół ostrymi pazurami rzucił mysz i chciał atakować, ale ta zbiła swoje kły. Sokół drasnął ją ale po tym szybko zmarł. Był to młody drapieżny ptak więc był łatwą zdobyczą. Wiśniowa Łapa chodziła po lesie i zdobyła trzy myszy, nornice i sokoła. Kiedy szła przez las do obozu, śnieg przykrył już część drzew i trawę.

Wiśniowa Łapa weszła do obozu Klanu Modrzewia, i kiedy szła aby odłożyć jej zdobycze, jeden kot się na nią rzucił. Był to Młody wojownik, Gęsie Futro.

-Hej! Za co to? Muszę zwierzynę odnieść!-Zła Wiśniowa Łapa odezwała się.

-Gdzie ty byłaś? Klan się o ciebie martwił!-Gęsie Futro odpowiedział zdenerwowany.

Kiedy Wiśniowa Łapa chciała się kłucić, nagle usłyszała swoją przywódczynię.

-Wiśniowa Łapo! Wyjaśnij mi dlaczego zniknęłaś?!-Paprotkowa Gwiazda stanęła przed nią.-Wyjaśnij mi natychmiast gdzie się podziewałaś!-

-Poszłam polować...nie było zwierzyny...więc pomyślałam..-

-A co to jest? SOKÓŁ? Skąd go masz! Czy ty polowałaś na terytorium klanu Ciernia?! Tylko tam latają sokoły! Jak mogłaś być taka nie uważna! Ciesz się, że nie zauważył cię ich przywódca, bo by z ciebie nic nie zostało!-Paprotkowa Gwiazda była bardziej zdenerwowana.

-Nie nie! Ją go upolowałam na naszym terytorium! Latał sam, nie moja wina, że tak daleko się zapuścił!-Wiśniowa Łapa spoglądała na nią przestraszona.

Paprotkowa Gwiazda nie chciała mieć żadnych problemów, więc postanowiła dać jej upomnienie tym razem. Kiedy Gęsie Futro zaniósł za nią zwierzynę, Wiśniowa Łapa czuła się źle. Spojrzała na swoją ranę i postanowiła, że ją wyleczy. Przecież wie jak to zrobić. Poszła więc do legowiska jej mentorki, nie było jej. Pewnie wyszła pozbierać jakieś zioła, ponieważ było ich mało. Kiedy do nich podeszła, wzięła mały listek. Użyła niebieskich jagód i trochę liści dębu. Zrobiła z tego małą maść i przyłożyła ją sobie na ranę. Użyła jeszcze suchego liścia i pajęczyny, aby maść nie uciekła. Cieszyła się ponieważ wkońcu wyleczyła coś samodzielnie. Wyjrzała z legowiska I zobaczyła, że już się zciemnia i, że była cały dzień na polowaniu. Była trochę zdziwiona, ale postanowiła, że już pójdzie spać bo była zmęczona. Ułożyła się w miejscu gdzie czasami spała w legowisku medyka. Zamknęła jej oczy i po chwili zasnęła.

Wiśniowa Łapa otworzyła oczy I widziała, że była w lesie. Zdziwiła się ponieważ księżyc był już na niebie. Był czerwony, jak z resztą las. Pochodziła chwilę kiedy zobaczyła pewną kotkę. To była Pajęcze Serce, podeszła do niej I była uśmiechnięta.

-Kim jesteś? Kotem z klanu Gwiazdy?-Wiśniowa Łapa zapytała.

-Otóż jestem, Wiśniowa Łapo to my cię wybraliśmy abyś została uczniem medyka! Pasowałaś idealnie do tej roli, i spójrz nawet ranę dobrze uleczyłaś. Jestem Pajęcze Serce, kiedyś byłam w Klanie Modrzewia, też kiedyś byłam medykiem-Tajemnicza kotka odezwała się przyjaźnie.

-Naprawdę?! To takie wspaniałe! Mam koleżankę w klanie Gwiazdy!-

-Tylko nie mów nikomu dobrze? Nikt nie może się o tym dowiedzieć, nawet twoja rodzina, przywódczyni czy nawet twoja mentorka. Wtedy będą zazdrosne, i mogą coś zrobić! Nigdy już się nie zobaczymy...-Pajęcze Serce powiedziała to nadal uśmiechając się-Od teraz, będę przy tobie i mogę ci nawet coś podpowiedzieć w awaryjnej sytuacji! Nie jesteś sama...

Wiśniowa Łapa była zadowolona. Pajęcze Serce pokazała jej las, i nawet nauczyła jak polować lub nawet bić. Wiedziała, że to jej pomoże, lecz nie wiedziała, jakie podłe plany ma Pajęcze Serce.

---✨️---✨️---✨️---✨️-

Witajcie kochaniii!! Dzisiaj jest krótki rozdział, mam nadzieję, że się spodobał! Niedługo szósty i siódmy rozdział! Teraz pytanie, czy Wiśniowa Łapa dowie się, że Pajęcze Serce ją okłamała? Gdzie zniknęła Jesienne Pióro? Czy porą nagich liści będzie taka podła? Niedługo się przekonacie! <3333

Wojownicy: Blask Księżyca ✨️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz