Pov Vincent
Obudził mnie jednostajny pisk aparatury.
W pierwszej chwili nie ogarnąłem co się dzieje. Powaga sytuacji dotarła do mnie dopiero jak usłyszałem krzyk lekarza reanimującego mojego najmłodszego brata.
- Tracimy go!
Momentalnie poderwalem się z miejsca.
- Co się dzieje?!
- Serce pańskiego brata się zatrzymało. Ma nikłe szansę na przeżycie.
- No to niech go pan uratuję.
- Niby co ja mam zrobić.
- Nie obchodzi mnie co ma pan zrobić. Mój brat ma przeżyć.
- Jasne zrobię wszystko co w mojej mocy aby tak się stało.
Przez następne 15 minut lekarze prowadzili reanimację.
- Udało się. Anthony żyje. Raczej nic tego nie zmieni ale będzie w śpiączce. Nie wiem kiedy się obudzi i czy w ogóle to zrobi.
- Lepiej dla ciebie żeby się obudził.
- Czy pan mi grozi?
- Owszem. A teraz nie mam dla pana czasu. Muszę powiadomić rodzeństwo o zaistniałej sytuacji.
Gdy tylko lekarz odszedł ja sięgnąłem do kieszeni po telefon. Słuchając kolejnych sygnałów połączenia zastanawiałem się jak mam im to powiedzieć. Najbardziej obawiałem się reakcji Shane i Hailie.
- Tak Vincent? Coś się stało? - zaspany głos Willa odciągnął mnie od moich myśli.
- William obudź wszystkich i zadzwoń jak będziecie już razem.
- Dobrze.
Wiedziałem że mnie posłucha. Will był jedynym poza mną oczywiście z tego rodzeństwa który jeszcze myśli. Czekając aż brat do mnie zadzwoni usiadłem na krześle obok łóżka Toniego. Miał siniaka na policzku. Pewnie w innych miejscach też. Moją analizę zakłócił dźwięk telefonu. Odebrałem nawet nie sprawdzając kto dzwoni. Byłem pewien że to Will i się nie myliłem.
- Powiesz mi teraz o co chodziło?
- I czemu musieliśmy wstać tak wcześnie.
Ja nie wytrzymam czy dla Dylana liczy się tylko to że musiał wstać z łóżka przed siódmą?
- Operacja Toniego się skończyła - to nieważne że tak już 3 godziny temu
- To super. Kiedy się obudzi.
- Shane daj mi dokończyć. Operacja się skończyła ale przed chwilą Toniemu stanęło serce.
- Ale wszystko z nim dobrze - nie no czy oni nie mogą dać mi dokończyć? Dla mnie to też nie jest proste.
- Teraz tak ale jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi.
- Zaraz tam do was przyjedziemy.
Słowa Willa zakończyły połączenie.
Nie powiedziałem im że Tony może się nie obudzić. Po prostu nie potrafiłem. Usiadłem na krześle przy łóżku brata i złapałem go za dłoń. Pozostałem w tej pozycji aż do przyjazdu rodzeństwa.Wracam do was. Rozdział krótki ale od czegoś trzeba zacząć. Napiszcie mi jeśli macie jakieś pomysły to postaram się je tutaj zawrzeć. Pierwszej osobie która skomentuje zadedykuję następny rozdział.
Pomysły
Krytyka
Opinia
Błędy
15⭐ = rozdział jutro
CZYTASZ
Nieszczęśliwa historia// Tony Monet
FanfictionPowtarzano mu że nic nie trwa wiecznie i nie wszystko można naprawić za pomocą pieniędzy. Do tej pory życie zraniło go już wiele razy ale zawsze wychodził na prostą. Bo miał ją. Dziewczynę która była miłością jego życia. Wystarczył jeden jej pocałun...