Rozdział 3

16 4 0
                                    


Ariya 15 lat.

Atmosfera ostatnio jest nie do zniesienia. Oczywiście nikt nic mi nie mówi, bo co taka mała, głupiutka księżniczka może wiedzieć. Wiedziałam, że lepiej nikomu nie wchodzić w drogę. Zamknęłam się w swojej sypialni jak dotychczas. To było moje jedyne bezpieczne miejsce. Tutaj mogłam się chociaż czuć komfortowo. Nadal pamiętam, że kiedyś nie byłam taka samotna. Pamiętam moją opiekunkę, za którą tęsknie każdego dnia. Może gdybym wtedy inaczej postąpiła to ona cały czas byłaby koło mnie. Tak bardzo tęsknie. Pamiętam ten ból i mój płacz. Nigdy nie zrozumiem jak moja własna matka może być taka okrutna. Nigdy tego nie zrozumiem. Najgorsze jest to, że mimo iż nie potrafi być matką to natura obdarzyła ją w jeszcze jedno dziecko. Moja kochana siostrzyczka. Chociaż dla niej matka potrafi być ludzka. Nie nacieszyłam się długo spokojem. Bo moja matka z pełnym rozmachem wpadła do mojej sypialni.

- Na co ty jeszcze czekasz? - od razu rzuciła na mnie pytanie. Żadnego jak mija ci dzień, tylko pytanie.

- A stało się coś?

- I jeszcze się pyta czy coś się stało. Oczywiście, że się stało. Masz na wieczór wyglądać godnie i nie przynieś nam wstydu. Będziemy mieli ważnego gościa na kolacji. Punkt o zmroku masz być na dole.

- A nie mogę tutaj zostać? - zapytałam mając nadzieję, że się zgodzi.

- Chyba żartujesz. Poważna jesteś? Mamy mieć na kolacji ważnego gościa, a ty myślisz, że może cię zabraknąć?

- Dobrze będę punktualnie. - nie miałam innego wyboru.

- Pamiętaj tylko o swoim zachowaniu. - ostrzegła mnie nim wyszła.

Jak zawsze to samo. Same rozkazy, a ja je muszę wypełniać niczym posłuszny szczeniak. Tak bardzo chce się stąd zerwać.

***

Wiedziałam co według mojej matki oznacza odpowiednie ubranie. Ubranie, którego tak nienawidzę. Ubrana w zieloną, ogromną suknie przeglądam się w lustrze. Ta suknia jest dwa razy większa ode mnie. W tym ubraniu nawet nie wyglądałam jak ja. Wolałam luźniejsze ubrania, w których nie miałam ograniczonych ruchów. Wiedziałam, że już dłużej nie mogę zostać w swoim bezpiecznym pokoju. Oni już czekali. Kiedy zeszłam wszyscy już na mnie czekali. Wiedziałam, że przez to będę mieć kłopoty. Nie byli tam tylko moi rodzice, a jeszcze ktoś obcy. Nigdy go nie widziałam wcześniej i nie żałuję. Wyglądał przerażająco. Cały ubrany na czarno i biła od niego jakaś zła aura. Nie chciałam nawet koło niego przebywać, ale dzisiaj musiałam. Pierwsza odezwała się moja matka, mimo że miała przyjemny wyraz twarzy to po oczach wiedziałam jaka jest na mnie wściekła.

-Oh i jest nasza córeczka. Ariyo poznaj Silvana władcę Selsmire.

- Witam, miło mi.

Nic nie odpowiedział, tylko wciąż na mnie patrzył. Nie czułam się przez to komfortowo. W jego wzroku było coś nie tak. Nie zwracałam jednak na to uwagi. Marzyłam tylko by przetrwać tą kolację i wrócić do sypialni. Tam przynajmniej mogłam być sama. Nawet nie słuchałam o czym wszyscy rozmawiają, mnie to nie interesowało. W pewnym momencie poczułam wzrok wszystkich na sobie. Coś jest nie tak. Uniosłam na nich wzrok.

- To nie jest taka zwykła kolacja. - zaczęła moja matka i już wiedziałam, że zaraz zrzuci na mnie bombę. Silvan zostanie twoim narzeczonym dla dobra obu naszych krain.

Myślałam, że się przesłyszałam. Jaki narzeczony? A kim on do cholery jest?

- Co?

- Jeszcze nie będzie teraz ślubu, bo jesteś za młoda, ale za jakieś cztery lata. - rzuciła moja matka, jakby mówiła o pogodzie.

- Nie ... - rzuciłam tak cicho, że miałam wątpliwości czy te słowa opuściły moje usta.

- Słucham?

- Nie ma mowy. Nie zgadzam się.

Pierwszy raz odważyłam się im sprzeciwić. Byłam pewna, że nastąpi ogromna awantura, gdzie ktoś straci życie, a tu niespodzianka. Oboje zamilkli. W końcu jednak to ten obcy przemówił.

- Pomówię z Ariyą na osobności. - rzucił i nim się zorientował pociągnął mnie za nadgarstek i wyszliśmy przed dom.

- Słuchaj teraz uważnie. Nie interesujesz mnie, a właściwie jesteś tylko kłopotem. Ale jesteś mi potrzebna. Wyjdziesz za mnie i nie będziesz mi wchodzić w drogę. Ty masz swoje życie, a ja swoje. I zanim odmówisz wiem, że masz młodszą siostrę. Pamiętaj o niej, bo nie wiadomo co może się wydarzyć.

Już po jego wyglądzie wiedziałam, że nie jest normalny. Nie miałam wyboru. Musiałam się zgodzić. Moje milczenie uznał za zgodę i znów pociągnął do środka. Ja byłam w takim szoku, że siedziałam cicho, a to on stwierdził, że kryzys zażegnany. Wcale nie. Chciałam zniknąć, bo moje życie tutaj to jedna wielka pomyłka. Chociaż wiedziałam, że będę musiała odpowiedzieć za tą odmowe.  

Przybycie do wolności #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz