Rozdział 4

25 4 0
                                    


Ariya 18 lat

Od samego rana każdego, aż nosiło od nadmiaru obowiązków. To ten dzień moje osiemnaste urodziny, ale to nie z tego powodu świętujemy. W końcu ma wrócić wyczekiwana siostra, Rawenna. Córka idealna. To z jej powodu jest organizowane przyjęcie. Wszystko musi być idealne, jak ona sama. Każdy miał ręce pełne roboty, a ja miałam tylko nie wchodzić im w drogę. Miałam być po prostu obecna niczym idealne tło.

***

- Gdzie ona jest?! - już od jakiegoś czasu wydzierała się moja matka. Córka idealna się nie pojawiła i nawet ona nie wiedziała czemu. Wielka Sophire le Torneau.

- Spokojnie. Na pewno jeszcze się pojawi - szeptał mój ojciec. Zupełnie nie zwracał uwagi na jej lamenty. Czasem różnili się niczym jak ogień i woda.

- Po takim czasie?! Coś musiało pójść nie tak!

- Znałaś ryzyko. To zupełnie inny świat i rządzi się swoimi prawami.

- Tutaj nie ma miejsca na pomyłki. Moja córka... miała być najlepsza, a teraz jest Bóg wie, gdzie...

Jej idealna córeczka. Nie ja, a ona. Uważnie słuchałam ich wymiany zdań, chociaż starałam się być cicho. Byle tylko matka mnie nie zauważyła. Sama nie wiedziałam, czy zniknąć w swojej sypialni czy nadal tutaj czekać. Na pewno nie tak wyobrażałam sobie to całe przyjęcie. Jednak moja nadzieja nie została wysłuchana, bo matka w końcu uniosła na mnie swój wzrok.

- To twoja wina! Twoja wina, że nie ma tutaj Rawenny. Oddaliśmy złą córkę! - zaczęła teraz krzyczeć w moim kierunku. Była niczym w jakimś szale. Pierwszy raz ją taką widziałam, aż się bałam co jeszcze może się zdarzyć.

- Mam...

- Zamknij się niewdzięczne dziecko! - Zanim się zorientowałam co się dzieje poczułam, jak coś odrzuca mnie do tylu. Poleciałam z całej siły na ścianę za mną i się od niej odbiłam. Czułam wszystkie mięśnie, które wbijają się mi w kości. Tak cholernie bolało. Moja matka, moja pieprzona matka rzuciła we mnie magią. Za co? Za to, że po prostu jestem. Nawet nie ma skruchy w oczach. Widzę tylko to jej zimno. Dopiero ojciec wyciąga ją z pomieszczenia. Zostaję sama i dopiero teraz mogę pozwolić sobie na łzy. Czemu ona mnie tak nienawidzi? Niech wróci jej ulubiona córka, której nawet nie zna. Czemu to mnie nie oddała. Ojciec wcale nie jest lepszy. Zawsze po stronie matki. Jedyne szczęście, której mnie spotkało to moja młodsza siostra. Z trudem się podniosłam. Każdy mój krok bolał. Kiedy moja skóra dotknęła łożka czułam ulgę, a zarazem ból.

Pewnego dnia zniknę stąd i nie będę cierpiała. Matka zostanie całkiem sama i skazana na siebie. 

Przybycie do wolności #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz