Rozdział 5

14 4 0
                                    


Coś było nie tak i to od samego rana. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. Coś takiego czułam w powietrzu. Od tego feralnego dnia, kiedy własna matka mnie zaatakowała to zaszyłam się w pokoju. Byłam w szoku, że siłą mnie z niego nie wyciągnęli. Byłam pewna, że tak właśnie będzie. Matka nie pokazywała mi się na oczy. czy było jej przykro? Z pewnością nie. Znam ją tyle lat i tego jestem pewna. Ona nie ma w sobie żadnych pozytywnych uczuć.

Słyszę, jak ktoś zbliża się do mojej sypialni, lecz ja ani drgnę. Siedzę nieruchomo, wpatrując się w okno. Ktoś ze służby wszedł i nic sobie z tego nie zrobił.

- Panienko, Ariyo?

Cisza, tylko tyle ode mnie mogła otrzymać. Słyszałam jak ta osoba wzdycha, ale ja ani myślałam zareagować. Po chwili jednak wyszła. Dopiero kiedy, znów byłam sama w swoim azylu odwróciłam się do drzwi. Na moim stoliku leżała jakaś koperta. Tylko ją przyniosła? List? Ale od kogo? Ja nie dostaję listów. Nie mam od kogo. Jednak ta koperta naprawdę była podpisana moim imieniem. od razu ją chwyciłam.

Ariyo,

Wiem, że ten czas jest dla ciebie trudny. Jednak nie możesz tak żyć. Zamknęłaś się w swoim pokoju i nikogo nie chcesz tam wpuszczać. Ten dzień był ciężki dla wszystkich. Musisz też nas zrozumieć. Liczyliśmy na coś innego. Rawena miała wrócić po latach do domu. Twoja matka była załamana. Nie tak to sobie wyobrażała. Dlatego niestety padło na ciebie. Na pewno tego nie chciała, tylko była cała w nerwach. To na pewno dla ciebie ciężkie, ale muszę ci to powiedzieć. Twoja siostra się odnalazła, tylko nie tam, gdzie trzeba. Dzisiaj tutaj przybędzie. Proszę cię, ubierz się dzisiaj dognie. Jak na księżniczkę przystało. To będzie nasze pierwsze spotkanie.

Tata.

Ojciec roku. Pierwszy raz coś bezpośrednio ode mnie chce. Pewnie ten list jest tylko i wyłącznie na jej potrzeby. Matka go zmusiła. Musi być przecież wszystko idealne. Dla idealnej córki. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, jednak wiem, że muszę zacisnąć zęby i to zrobić.

***

Idealna suknia w kolorze, którego nie lubię. Teraz tylko musiałam czekać, aż ktoś się po mnie zjawi. Niestety, ale nie musiałam na to długo czekać. Teraz musiałam tam zejść. Mam stanąć w oko w oko z siostrą, o której tyle słuchałam całe życie. Jaka była?

Każdy mój krok był coraz bardziej nieśmiały. Miałam tam iść i ją poznać, ale jak? Może to jest moja siostra, ale zupełnie obca. Już z daleka z sali słyszałam krzyki. Krzyki w tym pałacu? I to w obecności matki? Im bliżej byłam, tym krzyki stawały się wyraźniejsze.

- Mogę i rzeczywiście być waszą córką, ale to nie oznacza, że z wami zostanę. Zostawię was tak jak wy mnie osiemnaście lat temu... - obcy głos wykrzyczał.

- Rawenno... - głos matki stał się teraz niezwykle delikatny.

Zupełnie jakby miała jakiekolwiek uczucia. kiedy weszłam i ja do sali to wzrok wszystkich skierował się na mnie. W tym Rawenny, jak mniemam. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, aż cała skamieniała. Aha, czyli nikt jej nie powiedział, że ma własnego klona. Jak miło, że o mnie zapomnieli. Wiedziałam, że mam gdzieś tam siostrę, ale ona wyglądała jak moje lustrzane odbicie.

- Nareszcie jesteś - przemówiłam.

- Kim jesteś?

- Ariya twoja siostra bliźniaczka.

Później wszystko działo się ekspresowo. Rawenna wybuchła. Nie mogła znieść tego, że ją oddali, a mnie zostawili. I nawet wielka Saphire le Torneau nic nie mogła zrobić. Jak szybko się tutaj pojawiła tak szybko zniknęła. Ja też wyszłam za nim matka, by na mnie swoją złość wyładowała. Teraz patrzyłam na Rawenne zupełnie inaczej. Widocznie nie była szczęśliwa. Całe życie jej zazdrościłam, ale teraz nie wiem co myśleć. Wiem jedno. Chciałabym być taka odważna. Może ona nie jest taka zła? Może to jej przybycie mnie uwolni. 

Przybycie do wolności #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz