Jest środa, chyba...
W sumie, straciłem przez to wszystko poczucie czasu.
Wszystko mam, na myśli nic, normalny człowiek, by się już dawno pozbierał, ale ja?
Ja nie potrafię!
Coraz bardziej, mam wrażenie, że nie odnajduje się w tym świecie.
Czuje, jakby, żaden człowiek na tym świecie, mnie nie rozumiał.
Czuje się tu, po prostu obco i nieswojo, nie czuje się już sobą.
I nigdy już nie będę, po tym, co mnie spotkało.
Po prostu, ja już chyba, nie chcę czuć...
Bo, po co?
Po co, cierpieć na tym świecie, może tam na górze, choć trochę szczęścia zaznam?
Może, spotkam moich ukochanych?
Rodzinę i innych?
Tak tęsknię, tęsknię za nimi wszystkimi, więc może to już czas?
Czas ustąpić?
Moje myśli, przerwał głośny dzwonek do drzwi.
Od razu sobie pomyślałem, że to na pewno George.
Wstałem więc z łóżka, z „radością" w duchu.
Wyszedłem z pokoju, aż dotarłem do drzwi.
Otworzyłem je i mógłbym powiedzieć:
„A nie mówiłem?"
Przed progiem mieszkalnym, stał nie, kto inny, niż mój „drogi" brat.
Szczerze, więc zapytałem:- Czego znów chcesz? - Powiedziałem, ze zrezygnowaniem.
- Musimy pogadać! - Powiedział, jak zwykle „troskliwy".
- No to słucham? - Zapytałem.
- A musimy tu, nie wpuścisz mnie do mieszkania?
- Jak bardzo chcesz, to choć. - Powiedziałem, z zobojętnieniem.
Weszliśmy do mieszkania.
Kierowaliśmy ku salonowi.
Ja usiadłem, na dużej skórzanej kanapie.
Mój brat zaś naprzeciwko, mnie.
Usiadł, na czerwonym fotelu, gdy już się rozsiadł, to zaczął:- Charles, próbowałem. Ale szczerze?
Nie wiem, jak ci pomóc. - Powiedział smutno. - Podpowiedz mi, czy robię coś nie tak? - Zapytał jeszcze smutniej.- Nie dajesz mi przejść żałoby. - Powiedziałem chłodno.
- Charles, żałoba nie powinna trwać aż tyle. Minęły już dwa lata. - Łamał mu, się głos.
- Każdy, żałobę przechodzi na swój sposób. Ja nie jestem wszyscy, ktoś żałobę może przechodzi rok, a ktoś całe życie.
- Charles, ja wiem, że ci trudno...
- Właśnie, że nie wiesz! I w tym, jest problem! Nie przeżyłeś, tego, co ja.
Po prostu, nie wiesz! - Oznajmiłem mu, z pełną złością.- Masz rację, nie wiem.
Możliwe, że nigdy się nie dowiem. - Powiedział, tym razem pewniej. - Ale wiem, że człowiek nie może, żyć na fajkach i alkoholu.- Jak widać, może!
George wstał, chyba ze zdenerwowania albo w wyniku, swojej słabej cierpliwości.
Wziął głęboki wdech, po czym znów zaczął swą „interesującą mowę":- Charles, zaczynasz mi serio działać na nerwy. - Powiedział lekko zdenerwowany.
- Mhm, szczerze jak coś ci nie pasuje, to tam masz drzwi. - Wskazałem mu ręką.
- Ja się naprawdę staram!
Zobacz co zrobiłeś ze sobą! Z tym mieszkaniem! - Temu to zaraz, żyłka pęknie. - Kiedyś, było coś warte.
A dziś?! To zwykła ruina! - Wyrzucił mi.- Nadal czegoś o mnie nie wiesz, bądź być może wiesz, ale udajesz tylko przyjeba.
Głupi nie jestem, więc jeśli myślisz, że nie wiem, po, co się tak nagle pojawiłeś, to jesteś w błędzie. - Nagle George, zbladł.- Wiesz przecież, że nie zależy mi na żadnym mieszkaniu.
- Wiem, George - Wstałem z kanapy. - Przecież nie posiadam tylko mieszkania, mam pieniądze, i to niemałe, bardzo mnie tylko zastanawia, skąd wiesz o tym? - Spojrzałem, na coraz to bledszego brat.
- Emm, od ciebie? - Sam nie wierzył, w to, co mówi.
- A może od detektywa?
- Skąd? - Spytał zszokowany.
- Wiesz to, że nie wychodzę prawie w ogóle z domu, nic nie znaczy.
Wiem, więcej, niż ci się może wydawać. Na przykład to, że przez prawie cały dzień, od godziny dziesiątej do godziny dwadzieścia po dwudziestej, pod moim blokiem stoi jakiś samochód.
Albo, o twoich zakładach z żoną.
Ile to ja, jeszcze będę żyć. - Spojrzałem na niego, z pogardą.- Ja, ja nie chciałem. Nie chodziło mi tylko o to. - Powiedział ze smutkiem w oczach, jak małe dziecko.
- Wiesz, twoja wizyta chyba się właśnie zakończyła. - Powiedziałem zimno.
Mój brat chyba widział, swoją straconą pozycję. Bądź mój żal, do jego osoby. Od razu pokierował się w stronę drzwi, chwycił za klamkę, po czym wyszedł.
Nie wiem, czemu, ale po policzku spłynęła mi łza, trudno stwierdzić, czy to od tego, że mu wszystko wyrzuciłem. Czy od tego, że mój brat, moim bratem już nie jest?
Położyłem się, więc, na beżowej kanapie, po czym zasnąłem.Autor: Przepraszam, za opóźnienie.
CZYTASZ
Rainy Day's
Teen FictionChłopak pełen , smutku, rozpaczy i żalu do świata. Jest bardzo podłamany po tym co go spotkało ,popada w nałogi i nieciekawe towarzystwo. Powoli upada ,brat próbuje mu pomoc ,bez skutecznie. Czy ktoś więc ,pomoże ? Czy ktoś ,będzie umiał ? Czy ktoś...