◍12◍

116 9 1
                                    

Pov: Nicola Zalewski

- No nie. Rzeczywiście nie ma to sensu. Co jest?

- Piszę do mnie.

- Pokaż.

- Spytał się gdzie jestem i kiedy wrócę. Co mam mu odpisać?

- Że jesteś u kolegi i nie wiesz, albo coś takiego.

- Nie wiem. Niby nie chce do niego wracać i go widzieć, ale też nie chce, go tak zostawić.

- To mu nie odpisuj.

Pov: Piotr Zieliński

Kurwa mać. Zjebałem po całości. Nicola wyszedł i nie ma go od ponad godziny. Nie odpisał mi. Boję się, że coś mu się stało. Ale co mam zrobić? Nie mam jego lokalizacji i nie mogę pisać i dzwonić, bo nie odbiera,a Rzym jest zbyt duży, by go przeszukiwać. Nigdy nie miałem jeszcze okazji czuć uczucia złamanwgo serca. Do teraz przynajmniej...

Nie miałem co robić. Wziąłem swoje rzeczy spakowałem je i wyszedłem z domu Nicoli. Zamknąłem drzwi za pomocą zapasowych kluczy i zostawiłem je pod krzakiem pod jego domem, bym nie musiał mu później ich oddawać. Zbyt bardzo mi na miał zależało...

***

Dobra. Dzwonię do niego poraz ostatni. Byłem już na lotnisku w Rzymie. W ręku miałem bilet do Neapolu. Nie odbierał. Wysłałem mu wiadomość, że opuściłem jego mieszkanie.

Pov: Nicola Zalewski

- Znowu dzwoni?

- Yhm. Napisał, że jest na lotnisku.

- Czyli sobie poszedł? 

- Wszystko na to wskazuje... W takim razie, pójdę do siebie.

- Okej. Daj znać, czy rzeczywiście sobie poszedł.


W drodze do domu zaczął lać deszcz. Zaczęła się ulewa. Nienawidzę takiej pogody. Tak jak wyczytałem, z pod krzaka wziąłem swoje klucze zapasowe, by nikt ich mi nie zajebał.
Otworzyłem drzwi. Rzeczywiście tu jakoś pusto. Piotrek poskładał koc, pod który leżał na kanapie, umył naczynia, których użył do gotowania. Wszedłem do kuchni. Na blacie, na stercie talerzy była karteczka z napisałem:

Przepraszam za wszystko...
kocham cię...
<3

~ Zalewski x Zieliński ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz