◍16◍

115 9 0
                                    

Pov: Nicola Zalewski

- Serio? Poleciałbyś tam ze mną? - Zalewski.

- A dlaczego nie? No chyba, że masz do mnie jeszcze uraz za tamto... -  Zieliński.

- Nie mam. - Zalewski. 

***

Minęły 2 godziny. Zdążyliśmy zjeść zupę, którą ugotował Piotrek. Trochę jeszcze pogadać. Czułem się zdecydowanie lepiej, niż kilka godzin temu. Ten wyjazd na Malediwy wydaje się być bardzo kuszący. A jakby tak jutro... Wiecie... Jak będę się dobrze czuł polecieć? Hm...? A do De Rossi'ego bym napisał, że nadal źle się czuję.

- Piotrek?

- Hm?

- Wracasz do Neapolu?

- Ech... Nie wiem... Chyba wolałbym nie. Tak jakby pokłóciłem się z żoną i jest na mnie bardzo zła... Wściekła... Zagroziła, że mnie zostawi, ale w sumie to mi to nie przeszkadza. Będzie mi lepiej bez niej.

- Aha, bo wiesz... Rozważam te Malediwy.

- Serio? Chętnie bym z tobą poleciał... Ale nie mam swoich rzeczy i w ogóle...

- Masz dokumenty?

- Mam.

- No i git. Ja ci mogę dać swoje ubrania, a resztę się ogarnie na miejscu.

- W sumie to masz rację.

- No to na co czekamy? Chodźmy do mojej sypialni, tam mam komputer i zaraz poszukamy jakiś lotów.

No i tak zrobiliśmy. Usiadłem przy biurku w pokoju, a Zielu na łóżku za mną i przeszukaliśmy różne strony. Mieliśmy się już poddać, bo najbliższe loty z Rzymu miały odbyć się za dwa miesiące, ale finalnie udało nam się je znaleźć. Odlot miał być dzisiaj o 23 a jest chwilę po 18. Godzina tutaj nie była problem. Bardziej cena, która była w chuj wysoka, a warunki lotu nie wydawały się zbyt dobre.

- I co Nicola? Lecimy?

- Ym... Dawaj, a co nam szkodzi?

No i zaczęliśmy się pakować. Wziąłem niedużą walizkę i spakowałem tam kilka koszulek i krótkich spodenek, bieliznę i inne takie rzeczy. Po godzinie (chyba) mieliśmy wszystko. Wyszliśmy z domu. Piotrek z walizką poszli do auta, gdy ja zamykałem dom. Postanowiłem, że zapasowe klucze od domu przekarze Edoardo. Mam do niego zaufanie i wiem, że nie wyda mnie trenerowi. Sam zdawał być się zdziwiony pomysłem wyjazdu a zwłaszcza kiedy powiedziałem mu, że lecę z Zielińskim. A ostatnio mieliśmy "lekkie" trudne sprawy.

- Dzięki. - Zalewski.

- Nie ma za co, a na ile w ogóle lecicie? - Bove.

- Eee... Sami tego dokładnie nie wiemy... - Zalewski..

- Ach! Ty i te twoje pomysły. Udanych wakacji, Nico. - Bove.

- Jeszcze raz, dziękuje. - Zalewski.
_______________________________________

Naprawdę... Nie zauważyłam tego opowiadania... Przepraszam za brak rozdziału przez 20 dni...

~ Zalewski x Zieliński ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz