◍17◍

100 12 1
                                    

Pov: Zieliński

Siedzieliśmy na krzesełkach czekając na lot. Nicola zdawał się jakiś zamyślony i nieobecny.

- Nico? Nad czym tak myślisz?

- Eee... Nie ważne...

*Wspomnienia Nicoli podczas powrotu z Walli*

- Nicola, robisz coś w Rzymie?

- W sensie?

- Masz jakieś plany?

- Chyba nie.

- A bo tak się składa, że ja też lecę do Rzymu.

- Ty? Ale po co?

- A bo taka ochota mnie wzięła. Mógłbym się u ciebie zatrzymać?

- Pewnie.

Chwilę później

-

Piotrek! Wstawaj! Musimy już wchodzić na pokład.


- Mmm... Jeszcze 5 minut kochanie.

- Nie ma 5 minut. Pośpisz sobie za półgodziny.

- Yhm...

Kolejną chwilę później

- Słonko, nie odsuwaj się ode mnie, bo mi teraz nie wygodnie się siedzi.

- Piotrek. Tak dla przypomnienia. Obok ciebie siedzi twój kolega z kadry, nie żona, czy tam dziewczyna.

- Wiem. Jaki problem? Przecież jesteś moim słonkiem.

- Ja rozumiem świętowanie w szatni, ale ty chyba przedobrzyłeś

- Bez przesady. Nicola ja mam mocną głowę. I czuję się w 100% dobrze. I w tyłu procentach jestem trzeźwy. Ja cię poprostu kocham. A ty? Też mnie kochasz?

- Eee... Wiesz... Może porozmawiamy o tym nieco później...

- Ooo. Już czas byśmy weszli na pokład.

- Powiesz mi o czym rozmyślałeś?

- Zostawię to dla siebie.

Weszliśmy na pokład samolotu. Byłem niemal, że pewny, że nie będzie leciało, aż tak dużo osób... Byłem w błędzie... I to w jak wielkim. Tyle dobrego, że chociaż miałam miejsce obok Piotrka, a nie obok matki z drącym pizde bachorem.

Ale było tu w chuj głośno i gorąco, a przed nami jeszcze 9 godzin.

- Nicola...

- No?

- Jest problem. A nawet dwa.

- Dawaj.

- Od którego zacząć?

- Od mniejszego.

- No to żona, każe mi się do jutra pojawiać w domu, a jak nie to złoży wniosek o rozwód i ograniczy mi kontakt z synem...

- O kurwa. A ten drugi?

- Bo tak jakby... Bez żadnego słowa, opuściłem dzisiejszy trening... Tak szybko wyszedłem z domu i zapomniałem poinformować trenera, albo kogoś z jego sztabu. I chyba... Na pewno... Jest na mnie wściekły.

- ... No i co teraz zrobisz?

- Nie mam pojęcia. Tam o żonę i syna się nie martwię. Gorzej o sytuację w klubie...

- Współczuje ci.

- A ty? Co powiedziałeś De Rossi'emu?

- No prawdę, że jestem chory i źle się czuję, a jutro rano zadzwonię do niego i powiem to samo.

- A jak każde ci przyjść na trening?

- Eee... To powiem, że jestem u rodziny, która się mną zajmuję w innym mieście i po problemie.

~ Zalewski x Zieliński ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz