Wakacje zaczęły się już podnad miesiąc temu, a ja przez ten czas nie zrobiłam nic. Dosłownie nic. No dobra, jednie spędzałam czas z Draco, ponieważ co chwilę jego rodzice nas odwiedzali. Uczyłam sie nowych zaklęć i eliksirów, które będą mi potrzebne na czwartym roku. Moja mama strasznie wyszła w przyszłość i uczy mnie rzeczy dwa lata do przodu. Byłam też na ulicy Pokątnej, żeby kupić nową suknię na coroczny bal dla osób z nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki. Była ona tak do kolana, czarna. Miałam do niej też piękne perły które podarował mi tata, mówiąc, że to rodzinna pamiątka. (zdjęcie w medii) Miałam do niej czarne balerinki na małym obcasie. Ta uroczystość zawsze odbywała się pod koniec sierpnia, więc został do niej prawie miesiąc, lecz zakupy zrobiliśmy wcześniej, żeby nie kupować wszystkiego na ostatnią chwilę.
Jako, że są wakacje wstałam dopiero o 10.00. Zwlekałam się z łóżka i mozolnym krokiem poszłam do łazienki, żeby przygotować się na cały dzień. Jak co ranek, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie wysuszyłam je. Jak zwykle zaklęciem. Umyłam twarz i zęby. Równie powolnym krokiem poszłam w stronę szafy, żeby wybrać ubrania na dzisiejszy dzień. Wybrałam dresowe szorty i zwykłą koszulkę, oczywiście w kolorze czarnym, bo jakby inaczej. Dziś włosy rostawiłam rozpuszczone. Gotowa zeszłam na dół gdzie nie zastałam nikogo. Pewnie moi rodzice musieli gdzieś wyjść, a nie powiedzieli mi o tym, bo spałam. Weszłam do kuchni gdzie krzątały się skrzaty domowe robiące śniadanie. Usiadłam przy stole, a na nim już po chwili pojawiły się najróżniejsze potrawy, takie jak tosty, sałatki, naleśniki i wiele więcej. Wydawało mi się, że tego jedzenia było więcej niż zawsze. Jakbym przepowiedziała przyszłość, bo w pomieszczeniu pojawili się moi rodzice i państwo Nott wraz z Theodorem. Wystojeni byli w garnitury, a pani Nott w suknię, tymczasem ja byłam w zwykłej bluzce i spodenkach. Mogli mnie poinformować, że będziemy mieć gości to ubrałabym się ładniej, ale teraz już nic nie zrobię.
-Dzień dobry. - przywitałam się uprzejmie.
-Dzień dobry kochana. Przepięknie wyglądasz. - odpowiedziała wesoło mama Theodora.
-Pani również wygląda ładnie. - rzuciłam, na co otrzymałam delikatny uśmiech.
-Siadajcie. - powiedziała moja mama. - I częstujcie się jedzeniem, bo widzę, że skrzaty się dziś postarały.
Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli jeść potrawy. Dorośli o czymś żywo rozmawiali, pewnie o czymś związanym z ministerstwem magii albo pracą któregoś z nich, a my razem z Theodorem siedzieliśmy cicho, nie zwracając na siebie uwagi.
- Cordelia, może zabierzesz Theodora do siebie? My chcemy porozmawiać ma pewien temat, który nie jest dla was przeznaczony. - powiedział mój ojciec.
-Dobrze tato. - powiedziałam i wstałam od stołu. - Choć Theo.
Poszliśmy do mojego pokoju, gdzie gadaliśmy o jakiś głupotach. Theo opowiadał mi jak razem z dziadkami pojechał ci Włoch, a ja opowiadałam mu moje wakacyjne historie, które przeżyłam razem z Draco. Czas mijał nam naprawdę szybko.
- Pamiętam jak z Draco, mieliśmy może z 7 lat, wybraliśmy się na samotną podróż. - zaczęłam opowiadać. - Poszliśmy do jakiegoś lasu, rozłożyliśmy koce ja ziemi i zrobiliśmy sobie ucztę życia. Mnóstwo słodyczy, naleśników i pączków. Aż tu nagle za drzewa wyskoczyły dwie fretki. Draco tak się ich wystraszył, że do tej pory ma do nich jakąś urazę. Kiedyś nazywałam go właśnie 'fretką', ale szybko mi się to znudziło.
-Szkoda, że nie spędzałem z wami mojego dzieciństwa. - mruknął ponuro.
-No szkoda. - powiedziałam szczerze. - A z kim je spędzałeś?
-Najczęściej z dziadkami w Włoszech, albo z rodzicami. Nie mam żadnego rodzeństwa, ani kuzynostwa, które było w moim wieku, więc byłem sam. - wytłumaczył.
CZYTASZ
Secrets Of The Lestrange Family
FanfictionCordelia Lestrage zaczyna pierwszy rok w Hogwarcie, czyli słynnej szkole Magii i Czarodziejstwa. Już pierwszego dnia odkryła pewną tajemnicę ukrywaną przed nią od ponad dekady. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o naszej tytułowej bohaterce to zapr...