Rozdział 3 - Pierwszy Rok

79 7 0
                                    

Usłyszałam ciche stukanie. Zwlekłam się z łóżka, robiąc mnóstwo hałasu. Miałam dormitorium sama, więc nie musiałam się przyjmować, że kogoś obudzę. Po chwili zorientowałam się, że to sowa dobija sie do okna mojego pokoju. Uchyliłam szybę, a sowa z zawrotną prędkością wleciała do środka. Wylądowała blisko mnie, odwiązałam od jej nóżki list. Odłożyłam go na bok i nakarmiłam zwierzę. Gdy zwierzę się posiliło i odleciało, zamknełam okno i wzięłam się za list. Otworzyłam szybko kopertę, a w środku ukazał mi się zwitek papieru. Wyjełam go i zaczęłam przyswajać jego treść.

Cordelio,
Razem z twoim ojcem bardzo cieszymy się z tego, że trafiłaś do Slitherinu. Jesteśmy bardzo dumni. A co do Pheobe Black, tak jest ona twoją kuzynką. Jest córką Jagody i Syriusza Blacków. Nasza rodzina zerwała z nim kontakt, ponieważ ożenił się z czarownicą półkrwi, a jeszcze wcześniej trafił do Gryfindoru. Nic więcej o nim mi nie wiadomo, a inne sprzeczki pomiędzy nami były nie ważne, takie szczenięce wybryki, mało ważne. Więc powodem braku kontaktu z nimi jest to co wymieniłam wcześniej. Do zobaczrnia już niedługo, Twoja Mama.

Odpowiedź moje matki nie usatysfakcjonowała mnie. Czułam, że cos przed mną ukrywa. A ja za wszelką cenę to odkryje, z małą pomocą pewnej gryfonki.

Po moim rozmyślaniu przyszedł czas na przygotowanie się na lekcje. Spojrzałam szybko na zegar, który wskazywał godzinę siódmą rano, więc do lekcji zostały mi niecałe dwie godziny. Udałam się do łazienki, gdzie zrobiłam poranną toaletę. Umyalm twarz, uczesałam moje długie, kręcone włosy i ubrałam się w mundurek w, którego skład wchodziła spódnica, koszula, krawat i szata. Po moich przygotowaniach spakowałam torbę i poszłam na śniadanie.

Idąc do Wielkiej Sali spotkałam wiele mi znajomych osób, lecz nawet się z nimi nie przywitałam. Usiadłam przy stole ślizgonów i zaczęłam nakładać sobie jedzenie na talerz. W czasie wybierania posilku, dosiedli się obok mnie Nott, Malfoy i Zabini. Nie byłam z tego jakoś zadowolona bo chciałam zjeść posiłek sama, lecz moja kultura tego wymagała i ich nie wyprosiłam. Nie przejmując się ich towarzystwem kontynuowałam posiłek. Nagle na moje nieszczęście, jeden z nich zaczął rozmowę.

-Moja kochana kuzynko, czemu nie przywitałaś się z swoim najlepszym kuzynem - zaczął Draco.

-Bo nie mam ochoty, proste. - dodałam nie szczycąc ich nawet spojrzeniem.

- A coś ty taka opryskliwa? - zapytał Nott.

-Wy mi nie dacie spokoju. Poprostu chce pobyć sama to takie trudne? - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia z Wielkiej Sali.

Nie wiem czemu tak zareagowałam, może to dlatego, że list który dostałam nie był w stu procentach tym czego się spodziewałam, albo to z inne powodu, ale nie wiem jakiego. W sumie coś mnie w Theodorze, może nie denerwuje, jest fajny ale spędzając czas z nim czuje się inaczej, nie wiem jak to wytłumaczyć. Ach, przypomniałem sobie, że miałam iść do tej całej Black, zrobię to w porze obiadu, teraz nie mam zamiaru szukać jej po całej szkole, jeszcze ona zadaje się z Potterem, więc tymbardziej nie chce spędzać czasu w ich towarzystwie. Uznałam, że nie będę się już nigdzie kręcić tylko pójdę pod sale w której mamy lekcje.

Akurat pierwsza lekcją były eliksiry z prof. Snapem, którego nazywałam wujkiem ponieważ był dla mnie i mojej rodziny bliski. Już w wakacje uczyłam się na wiele przedmiotów, więc podstawy znałam i na eliksirach zarobiłam trzydzieści punktów mojemu domowi. Później mieliśmy aż dwie  godziny Transmutacji i Wróżbiarstwo, na którym nauczycielki tłumaczyły nam na czym polega przedmiot i jak się będziemy go uczyć. Po tych lekcjach był czas obiadu, czyli czas w którym miałam się rozmówić z Pheobe Black, moją niby kuzynką.

Secrets Of The Lestrange FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz