Już drugiego stycznia wróciliśmy do szkoły. Od nowa zaczęły się lekcje, pracę domowe i sprawdziany. W dodatku nauczyciele nas tak tym wszystkim odrazu zbombardowali, że przez cały styczeń nie spotkałam się Pheobe i nie pokazałam jej pamiętnika. Ale wracając to właśnie styczeń był tym najśmieszniejszym i możliwe, że najlepszym miesiącem podczas tego roku.
Była gdzieś mniej więcej połowa stycznia. Wstałam rano z łóżka, można wręcz powiedzieć, że się z niego wyturlałam. Najpierw jak co rano, ubrałam się w mundurek i zrobiłam całą poranną toaletę. Spakowałam torbę do, której włożyłam księgi, pergaminy i pióra. Chwilę przed wyjściem uznałam, za plotę z moich włosów warkocze. Mimo, za zawsze mi one wychodziły dziś wyglądały one dosłownie jak gniazdo. Zrezygnowałam po trzech próbach i zdenerwowana związałam je w niechlujnego koka na środku głowy. Dopiero teraz spojrzałam na zegar. Za dziesięć minut kończy się śniadanie! Zabrałam szybko torbę i pognałam na posiłek. Tuż przed Wielką Salą zatrzymałam się by chwilę ochłonąć, po czym weszłam do środka. Na sali pozostał mało kto, większość osób pewien czekała już pod salami lekcyjnymi. Przy stole Slytherinu nie było już nikogo. Nawet chłopacy na mnie nie poczekali. Wzięłam do ręki tosta i spowrotem pobiegłam pod sale w, której akurat będę mieć lekcje. Razem z rozpoczęciem lekcji weszłam do klasy. Dziś zaczynaliśmy Historią Magii. Usiadłam szybko na moim miejscu obok Draco, tak by nauczyciel nie zauważył, że minimalnie się spóźniłam. Wyjęłam szybko podręcznik i pergaminy. Akurat wtedy profesor Bins odwrócił się, gdyż wcześniej pisał temat lekcji na tablicy.
- Widzę, że już wszyscy są. - powiedział powoli, rozglądając się po klasie. - Temat jest w podręczniku na stronie dwieście dziesięć.
Nauczyciel zaczął swój monolog, tak jak co lekcje. Tylko niektórzy go słuchali, a większość osób poprstu nudziła się lub nawet spała. Ja za to wyrwałam kawałek pergaminu na, którym nabazgrałam wiadomość do Draco. Podsunęłam mu ją. Chłopak odpisał cos i oddałam mi karteczkę.
Czemu na mnie nie po czekaliście?
Byliśmy śledzić Pottera i jego zgraję szlam. Gadali coś o komnacie tajemnic i dziedzicu Slytherina! Wiesz, że oni podejrzewają o to mnie!
Aha. Czyli mam rozumieć, że Potter jest ważniejszy niż ja? Świetnie.
Wróciłam do nudzenia się na lekcji, bazgroliłam coś na pergaminie lub po cichu dokuczałam Draco, ponieważ dzisiejszy temat był tak nudny, że aż sam nauczyciel wyglądał i brzmiał na znudzonego. Po godzinie wreszcie lekcja się skończyła. Zaczęłam szybko pakować książki do torby. W między czasie obok mnie, nie wiadomo skąd pojawił się Blaise z jego aparatem, który dostał od matki na święta. Teraz lata z nim wszędzie i robi nam zdjęcia w najbardziej kompromitujących chwilach. A obok niego stał Theo, który dusił się z śmiechu patrząc na jedno z zdjęć.
- Patrz Del! - powiedział Blaise i wyrwał brunetowi zdjęcie.
Byłam na nim i ja u Draco. Ja coś tam pisałam na pergaminie, a on nad moją głową trzymał kartkę z napisem 'żmija'.
- KIEDY TO BYŁO?! - zapytałam.
- Z jakieś dziesięć minut temu. - mruknął w odpowiedzi Draco.
- Jesteś okropny. - zaczęłam udawać obrażoną i nie czekając na nich wyszłam z klasy.
Odrazu poszłam pod salę eliksirów, które mieliśmy z naszym kochanym Severusem. Akurat dziś mieliśmy łączone z Gryfonami. Usiadłam na ławce przed klasą, a już zaraz obok mnie pojawiali się chłopacy.
- Weź nie obrażaj się. - zaczął Draco.
- Mogę nawet wyrzucić to zdjęcie. - dodał Blaise, a Nott znowu zaczął się dusić śmiechem.
- Wypchaj się, Nott. - rzuciłam już delikatnie wkurzona. - A co do was. Nie jestem obrażona. Poprstu musiałam udawać, tak dla zasady.
Chłopcy parsknęli śmiechem.
Już po chwili znowu zaczęła się lekcja. Dziś mieliśmy robić eliksir Wzmacniający. Każdy z nas zajął miejsce i zaczął się przygotowywać.
- Ja dobiorę was w pary. - rzucił ponuro Snape. - Nott z Potterem, Zabinim z Weasleyem, Parkinson z Parvati, Malfoy z...Granger. - wymieniał, aż wreszcie nadszedł czas na mnie. - Lestrage z Black. To wszyscy, możecie zabierać się do pracy, macie godzine. Powodzenia Ślizgoni.
Szczerze współczułam Malfoyowi albo Zabiniemu, ale wsumie to ich problem. Zajęłam miejsce obok Pheobe i bez słowa zaczęłam pracę.
- Może ja będę robić eliksir,a ty przyjmiesz składniki? - zaproponowałam blondynce
- Pewnie. - zgodziła się. - Ja i tak nie jestem za dobra w eliksirach, a ty ponoć jesteś najlepsza w całej szkole. - dodała i poszła do składziku po potrzebne składniki.
Ledwo co zaczęła się lekcja, a kociołek Weasleya i Zabiniego wybuchł. Chłopak zamiast być złym czy smutnym, zaczął się śmiać i zrobił pamiątkowe zdjęcie. No poprostu idiota. Gdy Snape tam się na nich darł, ja z Pheobe skończyliśmy jako pierwsze eliksir. Był po prostu idealny. I obydwie dostałyśmy Wibitny.
A po lekcji jedne co słyszałam to narzekanie Draco i Notta, że Snape specjalnie ich tak połączył, że to perfidny gad i tak dalej. Wiecie jak to chłopacy. A Blaise nadal siedział w łazience i zmywał z siebie ten eliksir.
***
Wieczorem, gdy skończyłam wszystkie prace domowe i nauczyłam się na następny dzień, wpadłam na genialny pomysł. Od razu poszłam do dormitrium chłopków( wiem, że nie można, ale mi wszystko wolno) i na moje szczęście nie było tam Draco. Mocno zatrzasnęłam drzwi, aż Theo i Blaise podskoczyli.
- WPADŁAM NA ŚWIETNY POMYSŁ. - krzyknęłam podekscytowana.
- Kobieto, uspokój się. - mruknął Zabini.
- Jaki pomysł? - dopytywał Theodor.
- To będzie taki malutki żarcik na Draco, a do tego potrzebuje waszej pomocy i aparatu. - zaczęłam wyjaśniać im przebieg planu.
- To ja idę do biblioteki szukać tych zaklęć. To ma być zaklęcie niewidzialności i...?
- Niewidzialności i brak czucia, bo jakoś musimy mu założyć te skrzydełka. - dodałam.
Więc brunet poszedł do biblioteki, a my z Zabiniem przygotowaliśmy nowy strój dla Draco.
Godzinę później Theodor wrócił z zaklęciami.
- Mam tez zaklęcie twardego snu, żebyśmy mogli założyć mu to wszytko, a zaklęcie niewidzialności jest takie, że dopóki ono będzie nałożone to on nie będzie czuł, że ma na sobie coś innego.
- Świetnie. Dzięki, Nott. - podziękowałam mu.
- No to czas zacząć nasz plan!
Parę godzin później, gdy Draco zasnął chłopcy rzucili na niego zajęcie kamiennego snu, ubrali w pewnie strój na który rzucili zaklęcie niewidzialności. I gotowe.
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie, prawdopodobnie z emocji. Szybko się przygotowałam i pognałam na śniadanie. Przy stole siedzieli chłopacy, a obok nich nieświadomy niczego, Draco Malfoy. Nagle w jednym momencie blondynowi urosły sztuczne różowe skrzydełka wróżki, na głowie miał opaskę z gwiazdkami, a ubrany był w różową tiulową spódniczkę. Blaise oczywiście jak go poprosiłam zrobił kilka zdjęć. Cała sala wybuchał śmiechem, nawet paru nauczycieli w tym ja. Draco szybko zdjął z siebie strój wróżki i mega zdenerwowany podeszedł do mnie.
- Ty, mała podła szumowin... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Złość piękności szkodzi, mała wróżko. - powiedziałam przesłodzonym głosem.
CZYTASZ
Secrets Of The Lestrange Family
FanfictionCordelia Lestrage zaczyna pierwszy rok w Hogwarcie, czyli słynnej szkole Magii i Czarodziejstwa. Już pierwszego dnia odkryła pewną tajemnicę ukrywaną przed nią od ponad dekady. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o naszej tytułowej bohaterce to zapr...