Lewe skrzydło-5 cz 2

149 12 1
                                    

Venetia

(Piętnaście minut później)

Tata kazał nam iść do ogrodu, by lepiej poznać rodzeństwo, które mieliśmy zaszczyt gościć. Więc szliśmy wspólnie, alejami podziwiając piękno ogrodu różanego. Ścieżku usypane były kamieniami, a sama flora była starannie dopieczona przez naszego  ogrodnika. Klimatu dodawało chowające się słońce i świetliki, które wyglądały jak małe tańczące płomyczki.To miejsce było bajeczne, ale nie mogłam zachwycać się nim w stu procentach, gdy T- Rex i jego siostra szli za nami niemalże depcząc nam  po piętach.Victor szedł z nosem w telefonie. a Oliver wziął mnie pod ramię i bacznie przyglądał się otoczeniu. Zatrzymaliśmy się  przy kamiennej altanki w  wiktoriańskim stylu.I zajęliśmy miejsce na ławeczkach. Ten zamek z każdym kolejnym dniem budził we mnie coraz większy zachwyt. Pragnęłam poznać wszystkie jego tajemnice, łącznie z tymi które skrywały się w lewym skrzydle. Zajęłam miejsce naprzeciw Kyle i pomiędzy moimi braćmi. Czarno włosy River  jak zwykle nosił kamienny wyraz twarzy, za to jego siostra była wiecznie wyszczerzona.

-I jak, podoba wam się w naszej szkole? 

 Ciemnooka przerwała krępującą ciszę, przy okazji posyłając nam nieśmiały uśmiech. Liczyłam że moi bracia odpowiedzą na pytanie. Ale Victor obdarzył dziewczynę przed sobą krótkim spojrzeniem, a Olie wykrzywił twarz w grymas. Więc głos musiałam zabrać ja. Jakże jest mi z tego powodu miło.

-Chodź zasady są moim zdaniem za bardzo restrykcyjne i nieco śmieszne, to nie jest najgorzej .

Posłam rodzeństwu wymuszony uśmiech.

-To dobrze że tak myślisz. Na początku zdawało się, że mój brat całkowicie zniechęcił cię do naszej placówki. Ale jeżeli  tak nie  jest, to kamień spadł mi z serca. Bardzo się ucieszyłam, że znów się spotykamy.

River wymownie przewrócił oczami i z powrotem spuścił głowę .Kątem oka zobaczyłam jak mój najstarszy brat posyła w moim kierunku pytające spojrzenie.

-Mnie się tak łatwo nie da pozbyć -

Odpowiedziałam dziewczynie

-Takie zasady wprowadzone są po to, by pilnować porządku. Nie wiem jak było w waszej poprzedniej szkole, ale Six to nie jest  chlew, tylko szanująca się placówka.

Wtrącił się w rozmowę, ten sztywniejszy z rodzeństwa.

-Wyobraź sobie że ja to rozumiem, tylko uważam że niektóre z nich są staroświeckie i głupię.

Odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem na ustach.

-O i uważam że ty też mógłbyś zluzować i być milszy dla ludzi. Bo  zachowujesz się, jak dziewiętnastowieczny pies gończy,  -

Dodałam,  chłopak odpowiedział mi prychnięciem.

-Śmieszne jest wasze zachowanie, już w pierwsze dnie ty i twoi bracia  złamaliście większość zasad.Nie wspominając,  że podszywanie się pod kogoś jest karalne, to nie ponieśliście żadnych konsekwencji. Gdybym ja miał o tym decydować, dawno bym was wyrzucił, zachowujecie się jak zwykłe rozpieszczone bachory.- 

Zacisnęłam zęby by przypadkiem nie powiedzieć czegoś czego później będę żałować, ale gdy zobaczyłam jego kpiący wyraz twarzy coś we mnie pękło. Puściły mi wszystkie granice.

-Kradzież, prześladowanie i szantaż, też są karalne. Swoją drogą, gdzie zakopałeś ciało swojej dziewczyny? Bidulka, nawet nie zaznała sprawiedliwości, bo komendant to kolega tatusia.-

Jego siostra spięła się jak struna, a oczy Rex'a zdawały się ciemniejsze. Moi bracia, otworzyli szerzej oczy a mi pozostało się tylko modlić.

-Za kogo ty się uważasz? Myślisz że jesteś taka dzielna i harda, ale w rzeczywistości jesteś małą przestraszoną dziewczynką, przez którą jej, własna matka chciała się zabić.-

Lake of bloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz