Moskwa, Rosja, 8 listopada 2023, 15:02
Pospiesznie włożyłam na siebie grubą kurtkę zanim wyszłam z pokładu. Poprawiłam również czapkę na głowie. Chwyciłam w dłoń smycze Hermesa i Hadesa a w drugą torbę z ubraniami i bronią. Przy metalowych drzwiach stał łysy mężczyzna z kilkoma bliznami na twarzy.
– Dzień dobry, panienko Mendez. – wyciągną z kieszeni list. – Nakazano mi bym to pani przekazał. Niech pani działa zgodnie z wskazówkami w liście. Życzę powodzenia.
Metal skrzypiał kiedy z trudem otwierał mosiężne drzwi. Zimny podmuch wiatru chlusną mnie w twarz. Ostrożnie zeszłam po schodach uważając by się nie wywrócić razem z tymi tobołami. Odetchnęłam z ulgą kiedy moje stopy dotknęły ziemi pokrytej śniegiem. Bosko kurwa.
Odłożyłam torbę i chwyciłam za papier. Rozdarłam bordową kopertę wyjmując z niej zawartość.
Witaj Mendez,
Mam nadzieję, że lot odbył się prawidłowo. Teraz dostaniesz kilka poleceń co powinnaś zrobić. Po dotarciu na miejsce wsiądź do czarnego mercedesa o rejestracji
C 356 HA 777. Kierowca zawiezie Cię na nie do końca w przyjaznym stanie bloki. Przykro mi ale musimy stwarzać pozory. W Rosji kryje się od groma szpiegów. Wejdziesz do klatki 37A a później udasz się do mieszkania pod numerem 4. Klucze są obok w skrzynce na gaz. Postarałem się by było doskonale urządzone w ramach rekompensaty. Kod do sejfu z bronią jest w puszce z karmą dla psów. Później wiesz co robić. Nie mogę zrobić nic niż życzyć Ci powodzenia. Ale i tak wiem, że spiszesz się na medal, Furio.Ktoś kogo chciałaś dziś rano zabić.
P.S. Zapamiętaj to wszystko i spal list. Nikt nie może go zobaczyć.
Jebaniutki. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów z zapalniczką. Wyciągnęłam jedną fajkę odpalając ją. Zaciągnęłam się mocno by zaraz po tym przyłożyć papierosa do kartki która w moment stanęła w płomieniach. Odczekałam chwilę by mieć pewność, że spłonie na wiór. Upuściłam ją w ostatnim momencie w którym ogień miał dotknąć moich palców.
Wzięłam z powrotem torbę w rękę i ruszyłam w stronę aut. Dość szybko znalazłam właściwego mercedesa. Po upewnieniu się trzy razy czy ma odpowiednią rejestrację wsiadłam do środka. Po obu moich stronach siedziały psy groźnie patrząc na kierowce. Ten tylko co chwilę spoglądał na mnie w lusterku ale ruszył bez słowa.
Droga zajęła nam około pół godziny. Bloki rzeczywiście nie wyglądały najlepiej. Widać było, że czasy ich świetności dawno minęły. Wysiadłam z auta razem z psami. Poszłam jeszcze po torbę. Ledwo zatrzasnęłam klapę bagażnika a auto już odjeżdżało. Bosko.
Odwróciłam się w stronę bloków. Było ich tyle, że zaczęłam się zastanawiać czy znajdę odpowiedni. Weszłam na chodnik patrząc na liczby klatek. Ta najbliżej mnie miała 29A. Zaczęłam iść w stronę rosnących liczb. Liczyłam razem z mijanymi klatkami.
30A, 31A... 32A, 33A, 34A... 2B?
Zawróciłam wchodząc w inną dróżkę. Bingo. 35A, 36A i 37A. Moja klatka. Weszłam szybko po schodach, robiło mi się co raz zimniej. Prawie nie czułam palców u rąk i szczypało mnie w poliki. Kiedy zamknęłam drzwi za sobą od razu zrobiło mi się cieplej. Klatka była jasno fioletowa. Cała poobdzierana. Po ścianach ciągnęły się rury. Westchnęłam robiąc pierwszy krok w stronę schodów. Zaraz usłyszałam trzask i dźwięk schodzenia po schodach. Schodził z nich młody chłopczyk. Na moje oko miał z dwanaście lat. Ale mogłam się mylić.– Dobroye utro. – przywitał się cicho i spojrzał sceptycznie na psy. I potem znowu na mnie. Odpowiedziałam i minęłam go na schodach. Szybko odnalazłam swoje nowe lokum. Obok była metalowa, zardzewiała, żółta płyta z napisem „газ". Otworzyłam ją i rzeczywiście znajdował tam się klucz. Zaraz wchodziłam do mieszkania.
CZYTASZ
Destiny Is A Lie
RomansaDestiny#1 Karma jest prawdziwa? Niech będzie. Zemszczę się. Zemszczę się za to co zrobili. Aileen Mendez w swoje szesnaste urodziny była świadkiem tragedii. Tragedii w której Włoska mafia wybija jej rodzinę. Gdyby nie pewien chłopak ona też by nie...