nie moge ciebie tez stracic (bruises)

43 1 6
                                    

- COLEE!- To ostatnie co udało mi się rozszyfrować z słów gromadzących mnie ninja-towarzyszy. Moja wizja pogarszała się z każdą sekunda, a ja sam tracilem już kontakt z rzeczywistością. Opadłem na ziemię zamykając powoli powieki, z nadzieją że ktoś mnie uratuje z tego stanu. Moi przyjaciele jeszcze coś pokrzykiwali, ale ja już nie skupiałem się nad tym co rzeczywiste. Nie mialem pojęcia jak doszło do tego incydentu, moja pamięć też uległa. Po krótkiej chwili nie mogłem też poruszać moimi kończynami, stając się nieporadnym i bezbronnym warzywem.

Obudziły mnie głośne rozmowy w pokoju obok. Leżałem w salonie z zimnym okładem na moim czole, gdy próbowałem się podnieść paraliż znowu przejol kontrolę i z bólem opadłem spowrotem na rozłożona kanapę. Postanowiłem przyslochac się konwersacja prowadzonym za cienka ścianą.
- no ale co mu jest?- powiedział jakiś niezidentyfikowany głos.
- właśnie przecież godzinę temu jeszcze wszystko było w porządku... Zane, kiedy cole się zbudzi?
- powinienem zrobić najpierw kolejna analizę, oraz sprawdzić dokładnie jego stan. Pamiętajcie że panika nam nie pomoże. - powiedział spokojnym ale też zlekka zmartwionym głosem nindroid.
Normalnie to bym na spokojnie rozróżnił głosy moich towarzyszy, ale ból głowy i stres sprawiał że nie mogłem się zbytnio skupić. Próbowałem przeanalizować sytuację w której właśnie się znajdywałem, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Co mi się stało?
- Mistrz wu będzie tu za jakiś kwadrans... do tego czasu możemy tylko przypilnować naszego kompana - powiedział ponownie Zane.

Moje powieki byly zbyt ciężkie by analizować pokój, więc ponownie je zamknąłem z nadzieją że to tylko przez zmęczenie.
Drzwi otworzyły się delikatnie, wpuszczając do środka niezidentyfikowane przezemnie kroki.
- oh... cole - jay usiadł na kanapie obok mnie dotykając mojego rozpalonego czoła.
Chciałem mu odpowiedzieć, jednak przez mój paraliż nie byłem w stanie nawet rozchylił ust.
- k-kiedy się obudzi? - stres i zmartwienie były bardzo słyszalne w głosie niebieskiego ninja, mialem ochotę nie do niego przytulić i nigdy nie puścić, ale jedyne co zrobiłem to zmarszczyłem delikatnie brwi, co bylo zauwazone przez zana ponieważ sekundę później oświadczył że mój stan się poprawia. Byłem zbyt zmęczony i senny aby dalej słuchać ich rozmow więc ponownie odpłynąłem z nadzieją że jak następnym razem wstanę nie będę musiał sprawiac wrażenia martwego.

Jay pov

Spanikowałem gdy dowiedziałem się o nagłym i nieprzewidywalnym incydencie Cola. Z tego co mi powiedział kai i Zane cały dzień nie ukazywać żadnych objaw choroby ani niczemu podobnemu.
Byłem zły na siebie że dałem dopuścić się do utraty kolejnej ukochanej mi osoby. Nyi już z nami nie było. Była to milosc mojego życia i jedyna osoba ktora mnie rozumiała. Jedyną? Cole to mój najlepszy przyjaciel, przez te wszystkie lata spędzane z moją drużyna to właśnie z nim mialem najwięcej cudownych wspomnień. Gdybym stracił i go, to z pewnością nie miał bym już po co żyć. Wkurzało mnie to że Zane wyłączył swoje emocje, wkurzalo mnie to że zazwyczaj panikujący kai był taki spokojny, to że dopuściłem do tyłu ran.

- J-ja-jay...?
ten głos? Czyżby?!
- COLE!? O moj boże... ty żyjesz! -przytuliłem mulata leżącego obok mnie na rozłożonej kanapie
- Auć! - cole syknal zagryzajac zęby prawdopodobnie z bólu.
- przepraszam....- szybko uwolnilem czarnego ninje z mojego uścisku, po czym spojrzałem na jego czerwone i zdezorientowane oczy.
- c-co...- chlopak próbował coś powiedzieć ale zdawał się jakby coś go od tego blokowało. Spojrzał na mnie błagającym wzrokiem, który przerodził się w strach i desperację.
- cole gdzie cię boli..?! - zapytałem podnoszac głos co wywołało u Cola lekkie dreszcze.
Chlopak zacisnął dłonie w pieści zaciskając mocno posciel i wskazał palcem na swoją głowę po czym szybko odłożył rękę. Pomogłem mu się oprzeć o oparcie na kanapie I przykryłem jego spocone ciało kołdrą.
Nagle do pokoju wbiegł Zane z dziwną teczką w ręku.
- przeanalizowałem dokładnie stan Cola i mogę stwierdzić że to może być coś zwiazane z mózgiem i jego niepoprawnym funkcjonowaniem -Zane podszedł do nas i wręczył mi teczkę z dokładną analiza stanu mojego przyjaciela. - jestem też pewnien że to są objawy udaru.
- U-UDARU?! - wykrzyczał cole niespodziewanie po czym opadł na oparcie, nie zdatny do poruszenia się.
- z-zane? Jak to udaru? To nie jest przypadkiem- przelknolem ślinę panikując nieopamietanie - śmiertelne?!.. I jak do tego doszło...
- musiał ukrywać przed nami wcześniejsze objawy...- zane podrapał się po swojej brodzie i zabrał mi analizę z rąk - wydaje mi się że to może być dziedziczne... takie silne objawy pojawiają się tylko gdy udary powtarzają się dość często w drzewie biologicznym...
Zane powiedział po chwili ciszy
- prawdopodobnie zaniedlugo cole nie będzie w stanie nic jeść, więc narazie nie dawaj mu nic do jedzenia, udar wywołuje wymioty, a nie chcemy ryzykować zadławieniem się przez jego stan.
spojrzałem na Cola zmarnowany, czekajac na jakiś cud. Czarny ninja zrobił to samo, wpatrując się we zapłakanym wzrokiem. Jego oczy były czerwone i szkliste, a jego źrenice pomniejszamy się z niewiadomych przyczyn, wygladal okropnie boleśnie. Oczy mulata normalnie byly takie pelne odwagi i charyzmy, jego zielone oczy sprawialy ze zapominalem o mojej zalobie do nyi. Było mi go tak cholernie żal, wogole nie przypominał swojej normalnej pewnej siebie formy która nie traciła okazji aby mi dopiec ani ze mną pożartować.

- moją matka- cole zacisnal oczy starajac sie powstrzymac lzy- zmarła na udar jay... ja się boję...
- jestem przy tobie.... cole spójrz na mnie.... proszę bądź silny... wyjdziesz z tego, obiecuję ci!- próbowałem zachować spokój ale i do moich oczu napłynęły te okropne słone łzy.

Ostatnie tygodnie mijały strasznie długo, Mistrz wu powiedział nam że nie możemy tracić nadziei oraz że z naturą czasem nie można wygrać. Wszyscy byli przygotowani na najgorsze, ale ja byłem pełen nadziei. Mimo tego że zazwyczaj jestem bardzo pesymistyczny i sarkastyczny. To w tamtej chwili nie pozostało mi nic poza nadzieją. Jako że szpitale były pozamykane, bo nasze miasto wkoncu było zalane i uszkodzone jakieś sześć miesiący temu, byliśmy zdani na umiejętności zana i mądrość senseia wu. Naprawdę żaden z nas nie był gotowy na utratę kolejnego bohatera. Z jakiegoś powodu mysl o utracie Cola bolała mnie o wiele bardziej niż utrata nyi, ale to pewnie dlatego ze Cola tracę powoli na swoich oczach. A nya zaskoczyła wszystkich poświęcając się morzu. Z tego co zauważyłem to ja przeżywałem stan Cola najbardziej, co mnie strasznie denerwowało. Mialem już tony kłótni z kaiem, lloydem i zanem oskarżając ich o beztroskość. Ale za każdym razem kończyło się na tym że zamykałem się w pokoju, jak najdalej od kaia, lloyda, zana, mistrza wu, całej tej sytuacji i Cola bo nie potrafiłem mu już spojrzeć w oczy.

- JAK MOZECIE MIEC TO WSZYSTKO W DUPIE?!, COLE JEST JEDNYM Z NAS A WY MACIE W TO TAK WYJEBANE!
- JAY.. uspokój się, gniew nic nam nie pomoże - odpowiedzial stanowczym głosem zielony ninja który za wszelką cenę chciał mnie uspokoić
Nie spałem przez to wszystko przez jakieś dwa dni, o czułem się jakbym miał zaraz opasc z sił, odbiegłem od lloyda z płaczem do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Upadłem na lozko I zacisnąłem mocno oczy.
- cole, co tu robisz? Powinieneś teraz odpoczywać?..- powiedziałem spogladajac na Cola który stał opierając się o framugę drzwi- a poza tym... kto pozwolił co wyjść z łóżka?!
Cole nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie bliżej I nachylił się nademna ocierajac moje łzy z policzków.
- c-cole?... co robisz?
Nagle mulat pocałował mnie w policzek, i oparł mnie o podparcie na moim łóżku.
- przykro mi ze musisz mnie widzec w takim stanie jay - powiedział cole odziwo nie zacinając się co każdą sylabę.
- cz-czujesz się lepiej...? - powiedziałem lekko zdezorientowany.
- poczuje się lepiej...- chlopak mnie znowu pocałował tyle że tym razem w moje usta, namietnie dotykając językiem moich warg bym go wposcil do środka.
Byłem w ciężkim szoku, nie wiedziałem co się dzieje i jak cole chodził o własnych siłach ale tak cholernie podobały mi się jego pocałunki że nie byłem w stanie sformuowac żadnego logicznego zdania które żądało od Cola wyjaśnień.
- ja tez cie k-kocham cole... cieszę się że czujesz się lepiej...- przytuliłem czarnego ninje na co ten delikatnie poklepał mnie po plecach.
- trzeba to świętować...- mulat oderwał się od naszego przytulasa pokazując mi nikczemny uśmieszek.
- t-teraz?
Po chwili ciszy pokiwałem głową i ponownie pocałowałem Cola w usta. On schylił się niżej odrywając się od naszego pocałunku. Powoli I seksownie rozpiął mi spodnie używając swoich zębów i przysunął się jeszcze bliżej mnie. Moje oczy wyrolowaly się do góry gdy jego język spotkał się z moim kroczem, chlopak był w tym cholernie dobry, i z każdą sekunda czułem że jestem coraz bliżej, chciałem uwolnić w nim swój płyń rozkoszy i pokazać mu jak bardzo go kocham.

-JAY! WSTAWAJ SZYBKO- obudził mnie znajomy głos, to był kai. Był bardziej spocony I spanikowany niż ostatnim razem gdy go widziałem.
- to był...-przelknolem ślinę, schylając się po wodę na mojej półce nocnej- sen..?
- JAY... KURWA NIE MA CZASU CHODZ SZYBKO!! -kai podbiegł do mnie I wyciagnal mnie za nadwgarstki z pokoju.
- I jak z nim?..ZANE!!?
biały ninja spojrzał na nas z wyjątkową pustka w jego oczach, po czym sięgnął trzesaca się rake po teczkę.
- Zane...odpowiedz...- kai zapłakał, a ja połączyłem kropki wciąż ledwo przytomny po moim nieodpowiednim śnie.
- moją analiza.... mówi że - zane zagryzl swoje wargi- z-zmarł... w nocy....

ninjago one shots (PL smut)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz