Rozdział 20

295 31 5
                                    

Oczywiście uważałam, że James trochę przesadzał. I... denerwowało mnie to, że tak bardzo czepiał się tego, że chciałam od naszej relacji czegoś więcej.

Niby miał rację, tłumaczył się sensownie, ale co mogłam poradzić na to, że moje libido szalało?

James... naprawdę mi się podobał. Był przystojny, zadbany, a gdy pozwalał, żebym się do niego tuliła i delikatnie miział mnie po plecach... dosłownie szalałam.

Jak dotąd nigdy nie miałam chłopaka. I widząc historię mamy oraz jej facetów nawet się z tego cieszyłam. Pocieszałam się, że przynajmniej nie ma mnie kto skrzywdzić, a prawda była taka, że cholernie zazdrościłam koleżankom całującym się ze swoimi chłopakami przed szkołą, czy nawet na korytarzu szkolnym.

Z jednej strony było to żałosne zachowanie, ale z drugiej... ja nie miałam wtedy nikogo, kto chciałby mnie chociażby przytulić. O zmartwieniu się, że późno wracałam ze szkoły nie wspominając.

James był moim cudem i naprawdę nie chciałam go stracić.
Myśl o tym, że mógłby gdzieś skrycie zdradzać mnie z sekretarką... lub kimś... innym... była przerażająca. Zwłaszcza, gdy ja czułam się gotowa, żeby się przed nim tak otworzyć.

Starałam się doceniać jego spojrzenie na te sprawy, ale... przez to pojawiały się myśli, że może jednak nie traktował mnie poważnie?

Może miał do tych celów inną? Albo wcale mu się tak bardzo nie podobałam? Albo chciał kogoś, żeby nim rządzić, a w celach erotycznych spotykał się z doświadczonymi kobietami?

Robiłam wszystko, żeby nie popadać w paranoję, ale jednego byłam pewna. Nie zamierzałam ułatwiać celibatu Jamesowi.

Dlatego, gdy tylko wieczorem przyszedł czas na prysznic i wybranie sobie piżamy, padło na prześwitującą białą bluzkę i szare majtki z drobną koronką.

Wiedziałam, że James krzątał się w kuchni, szykując zdrowe przekąski do filmu, który mieliśmy obejrzeć przed snem.

Byłam bardzo podekscytowana i zadowolona ze swojego pomysłu. Naprawdę czasem lubiłam doprowadzać Jamesa do szaleństwa.

Kiedy stanęłam jeszcze z mokrymi włosami, ubrana w moją ,,piżamę" przed lustrem, byłam pewna, że James na pewno zwróci na mnie uwagę.

Już sama bluzka umożliwiała obejrzenie prześwitujących piersi, ale gdy woda z włosów ją zamoczyła, efekt tylko się spotęgował.

Nie mogłam nie wykorzystać takiej okazji, więc wyszłam z łazienki, mając nadzieję, że natknę się na spojrzenie Jamesa niby to przypadkiem, ale był zbyt zajęty krojeniem owoców, żeby zwrócić na mnie uwagę. Dlatego wybrałam sobie za pretekst napicie się wody.

Najnaturalniej jak potrafiłam, podeszłam do blatu, przy którym kręcił się James i nalałam sobie całą szklankę wody.

- Skończyłaś? - zapytał, posyłając mi krótkie spojrzenie, które zaraz po tym jak zorientował się, co miałam na sobie zamieniło się w długie wgapianie.

- Jeszcze muszę wysuszyć włosy, ale jakoś strasznie chciało mi się pić - oznajmiłam, ledwie panując nad swoją mimiką.

James lustrował mnie wzrokiem raz po raz, zatrzymując się na dłużej na moich biodrach i biuście.

- To lepiej się pośpiesz - oznajmił, odwracając wzrok.

Wiedziałam, że to dużo go kosztowało. Nie był przesadnie dobry w ukrywaniu swoich emocji, o czym już kilka razy się przekonałam. Panował nad sobą lepiej niż przypuszczałam.

- Tak sobie pomyślałam...

- Tak? - Robił absolutnie wszystko, żeby na mnie nie patrzeć, choć mimowolnie wzrok bez przerwy uciekał mu w moim kierunku.

Zrobił się dziwnie czerwony na twarzy, a jego zakłopotanie sięgało zenitu.

- Że może pojechalibyśmy razem na zakupy? Wiem, że nie powinnam cię o nic prosić, bo i tak robisz dla mnie strasznie dużo i nigdy ci się za to nie odwdzięczę, ale potrzebuję kupić sobie białą bieliznę, żeby pasowała mi pod białą bluzkę na zakończenie szkoły. I... może jakąś czarną spódnicę...

- Jasne. Ale to jutro. Idź wysusz włosy - rzucił, przekładając pokrojone owoce na talerz.

- Przytulisz mnie?

- Jesteś mokra. Idź się wysuszyć. Będę czekał na kanapie - oznajmił, idąc w jej kierunku.

Był silniejszy niż mi się to wydawało, choć chyba raczej panował nad sobą ostatkami sił.

- Nie przytulisz mnie, bo jestem mokra?

- Suzie, idź się wysuszyć, ubrać w piżamę i jak przyjdziesz zapewniam cię, że cię przytulę. - Zaczął klikać coś w telewizorze.

Zirytowana poszłam do łazienki i zgodnie z rozkazem zaczęłam suszyć włosy, myśląc dalej o tym w jaki sposób będę mogła wydłużyć tortury Jamesa.

Wyszłam zatem z wysuszonymi włosami, uśmiechając się szeroko na samą myśl o swoim kolejnym pomyśle. Wzięłam zatem chusteczkę z szafki, a po wytarciu nosa niby to niechcący wypadła mi ona z ręki. Musiałam się zatem pochylić, a wciąż miałam na sobie tylko prześwitującą białą bluzkę oraz ciemno szare majtki z koronką.

James westchnął ciężko, więc posłałam mu prowokacyjne spojrzenie. Oczywiście, że wiedział, co wyprawiałam.

- Pójdę się szybko umyć - rzucił i szybko ruszył w kierunku łazienki.

- Miałeś mnie przytulić!

- Jak skończę...

- Nie wziąłeś piżamy! - zawołałam za nim, ale James zdążył już zamknąć się w łazience.

Lekko zirytowana, ale z uśmiechem na twarzy usiadłam zatem na kanapie. To był dopiero początek moich słodkich tortur zaplanowanych dla Jamesa.

Dlaczego mnie opuściłeś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz