Rozdział 10

355 23 1
                                    

Czy chciałam, czy nie, musiałam zgodzić się na dodatkowe zajęcia. Początkowo byłam naburmuszona i bardzo niechętna, ale koniec końców, gdy po raz pierwszy na nie poszłam, wróciłam bardzo zadowolona.

Zajęcia były prowadzone w małej grupce, gdzie nauczyciele naprawdę różnili się od tych w mojej szkole. Przede wszystkim mieli zupełnie inne podejście i nie tracili tak szybko cierpliwości. Co w pewnym sensie było zrozumiałe, bo tu nie chodziło o czas, a to czy uczeń zrozumie wszystko z zajęć.

Kiedy tylko szofer podjechał pod drzwi wejściowe, od razu zdziwiłam się z powodu słyszanych krzyków i jakiegoś ogromnego wzburzenia, które panowało w domu.

Zamierzałam zastosować już wyuczoną technikę, czyli zaszycie się u siebie w pokoju z nadzieją, że nikt się mnie o nic nie czepi, ale zaraz potem usłyszałam czyjś kobiecy głos, który nie pasował do żadnego, który już słyszałam.

- To jakiś obłęd! Zadaje się z taką małolatą?!

- Jestem tym równie wstrząśniety! W końcu chodzi o moją córkę! Jest taka młoda... czułem, że nie powinienem godzić się na ich kontakt...

Stanęłam w wejściu do salonu i spojrzałam najpierw na ojca, a potem kobietę w czerwonej sukience.

Nie wyglądała jak dziewczyna, którą czasem sprowadzał sobie Ditrih.

Po salonie, nerwowo przechadzała się piękna szatynka. Jej włosy gęstymi puklami opadały na ramiona, które odsłaniała koktajlowa, ciemna sukienka. Każdemu krokowi, toważyszyło stuknięcie czarnej szpilki z ozdobnym zapięciem na kostce.

Kiedy tylko mnie spostrzegli. Od razu zamilkli.

- Mówiliście o mnie. O co chodzi? - powiedziałam, czując jak bicie mojego serca przyspieszało. Chciałam się jakoś wytłumaczyć, żeby nie wyjść na podsłuchiwaczkę.

Miałam bardzo złe przeczucia.

- Skarbie, przepraszam - zaczął mój ojciec, podchodząc do mnie z rozłożonymi rękami. - Wiedziałem, że nie powinienem był się zgodzić, ale tak bardzo bałem się, że mnie znienawidzisz i zamkniesz się w sobie. - Jego ręce chciały otoczyć moje ciało, jednak ja zaraz go odtrąciłam.

- O co chodzi? Czy tu chodzi o Jamesa?

Ojciec przytaknął, a wtedy automatycznie w moich oczach pojawiły się łzy.

- Czy... jemu coś się stało?

- Stało? - Zaśmiał się gorzko Ditrih. - Stać to mu się dopiero stanie! Nie pozbiera się po tym. Miałem go za zupełnie innego człowieka, a on grał sobie na dwa fronty.

- O czym ty mówisz?

- James jest... - Kobieta zamilkła na moment, pocierając ostrożnie oczy, żeby się nie rozmazać. - A raczej już teraz był moim chłopakiem.

- Co? - Patrzyłam to na ojca, to na tę kobietę i miałam coraz większy mętlik w głowie. - Nie. - Pokręciłam głową. - To nie prawda! Znów chcesz nas rozdzielić?!

- Suzie... - Spojrzał na mnie zmartwiony.

- A co ja mam powiedzieć? - Prychnęła kobieta, więc razem z Ditrihem skupiliśmy swoją uwagę na niej. - Zdradza mnie z jakąś nastolatką!

- Suzie... - Ojciec złapał moje ręce. - Zbliżają się twoje urodziny...

- Puść...

- Chciałem w tajemnicy przed tobą spotkać się z Jamesem, żeby zorganizować ci niespodziankę. Uwierz mi, że byłem nie mniej zdziwiony, gdy to Adelaide otworzyła mi drzwi mieszkania Jamesa.

Dlaczego mnie opuściłeś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz