Adrien zniknął gdzieś w korytarzu prowadzącym do pokoi hotelowych i w ten oto sposób hol recepcyjny stał się całkowicie pusty, bo nawet za marmurowym blatem nie było żadnego pracownika
Leniwie usiadłam na sofie i oparłam rękę o jej obicie. Włączyłam telefon, a na wyświetlaczu widać było godzinę 21:46.
Cóż, dlugo nie nacieszylam się tą imprezą, tak samo jak i siedzeniem, bo potrzeba odwiedzenia łazienki, stała siŕ zbyt duża.
- Puść mnie. - powiedziałam w stronę ochroniarza, który złapał mnie za rękę i nie dał mi nawet pociągnąć za upragnioną klamkę
- Pan Santan zakazał panience ruszać się gdziekolwiek
- Ale logiczne jest chyba to, że do łazienki mogę pójść.
- Nie.
- Max, powiedziałam Ci, że masz mnie puścić natychmiast. - odparłam z wyczuwalną irytacją w głosie
- Z całym szacunkiem, ale to panny brat wydaje mi polecenia
- W powazaniu to mam, chce do łazienki!
Max zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu i po chwili milczenia wyraził zgodę, ale kazał mi się pospieszyć.
Łazienka była mała, ledwie mieściła trzy kabiny i dwie umywalki, a na parapecie okna stała plastikowa roślinka, która przykuła moją uwagę.
Westchnęłam gleboko, bo prawdę mówiąc to najchętniej wyszłabym zapalić, ale kto to widział szesnastolatkę na imprezie pełnej biznesmenów, która od tak wchodzi sobie na palarnie, tym bardziej kiedy non stop pilnuje mnie ochroniarz. Chociaż może zacznijmy od tego, że przez ten cały cyrk, ledwo mnie wpuszczono za potrzebą.
A wracając do fajek, to gdyby ojciec dowiedział się o tym, że lubię sobie od czasu do czasu sięgnąć po papierosy, to zszedłby chyba na kolejny zawał, a Adrien? Adrien pewnie wie, że jak się stresuje lub nie wiem, co ze sobą zrobić, to szluga sobie nie odmówię. Na szczęście chociaż w tym względzie udaje, że nic takiego nie ma miejsca.
Wyszlam w końcu z kabiny, torebkę położyłam na umywalkowym blacie i z sentymentem zerknęłam na jej zawartość, ktorą była m.in.: niebieska paczka Cameli, ale żeby nie kusić losu, czym prędzej zamknęłam torebkę, a korzystając z tego, że jak na razie w łazience nie ma nikogo, podwinęłam sukienkę i schyliłam się, aby poprawić uwierającą podwiązkę, przy której zawsze trzymałam mały pistolet.
Wtedy też usłyszałam ten charakterystyczny świst.
Od razu padłam na ziemię i podsunęłam się jak najbliżej ściany pod oknem.
Zamarłam.
Mój oddech stał się spazmatyczny, kiedy tylko dotarło do mnie, że jeden ruch dzielił mnie od zarobienia kulki w łeb.
Wiem, że broń snajperska z reguły jest dosyć cicha, ale do cholery! To przeszło okno na wylot i nie narobiło żadnych większych szkod! Przecież ono ma tylko mała dziurkę od naboju, nawet szkło się z niego nie posypało.
- O Lordzie... - rzuciłam cicho i zaczęłam mówić do siebie - Spokojnie Ceci, nic się nie stało. Oddychaj głęboko, tak jak to zawsze mówi ci psycholog. Zaraz będziesz bezpieczna, trzeba tylko powiadomić Adriena, a przy łudzie szczęście to może i mój ochroniarz zza ściany obudzi się z tego pieprzonego letargu i w końcu t-
Zaniemówiłam. Do łazienki weszła Hailie Monet we własnej osobie.
- Padnij! - wrzasnęłam, gdy tylko wyłoniła się zza roku i nie wiem, co mnie skłoniło ku temu, ale rzuciłam się w jej stronę, aby za wszelką cenę ściągnąć ją ku podłodze
CZYTASZ
Księżycowy diament || Rodzina Monet
Novela JuvenilAdrien Santan to jeden z pięciu członków organizacji, która jest w stanie postawić na nogi całą Ameryką, wyłącznie za pstryknięciem palca. Ma starszą siostre Kaire i Grace oraz... tę młodszą Cecilie, z którą dzieli 8 lat różnicy, a łączy całkiem bli...