9. Nastolatki

189 11 1
                                    

- Nie smakuje ci? - zagaił ojciec

- W jego towarzystwie nic mi nie będzie smakować - fuknęła Cecilie nie odrywając wzroku od talerza z makaronem, który zdawał się być nietknięty, ale dla niepoznaki grzebała w nim widelcem, a co jakiś czas włożyła drobny kęs do buzi

Nastolatki

Zaśmiałem się na samą myśl i przyznam szczerze, że chciałbym wiedzieć, jak Moneci radzą sobie ze swoim... ze swoim problemem. Uparte to, zawsze wie lepiej i zrobi ci na przekór nawet, jeśli to oczywiste, że nie ma racji

- Co cię tak bawi?! - wypalila wściekle moja młodsza siostra

- Jedz - odpowiedziałem beznamiętnie

Cecie zmierzyła mnie wzrokiem, zmarszczyła brwi i nie spuszczając ze mnie wzroku, włożyła pomidora do buzi. Zająć go teatralnie niczym krowa na pastwisku.

Rzadko kiedy udaje nam się zjeść obiad we trójkę, bo wraz z Kairą i Grace jest to niemalże niemożliwe i zdaza się dosłownie od święta. Co najwyżej raz na rok, a i o to ciężko. Ojciec mimo wieku i problemow zdrowotnych, naprawdę dużo pomaga mi ze wszystkimi sprawmi organizacyjnymi, w których ja siedzę dosłownie po uszy. Lubię to, ale nie zaprzeczę, że rozwydrzona nastolatka pod jednym dachem nie pomaga. Cecie na ogół nie przysparza problemów, ale jeśli już dorzuca swoje trzy grosze, to zawsze w najgorszym możliwym momencie, tak jak dzisiaj z tym papierosem...
Po południu miałem mieć calla z ważnym kontrahentem z Francji, aby w koncu dogadać szczegóły nowego kontraktu dla jednej z naszych firm z branzy budowlanej. Ostatecznie zrzuciłem to spotkanie na jednego ze swoich asystentów, przez co dogadanie konkretów, znowu odwlekło się w czasie.

A potem jeszcze ta niezapowiedziana wizyta Monetów.

Doprawdy ułatwiłoby to wszystkim życie, gdyby Vincent w koncu wziął się za tego szczeniaka, skoro jego zachowanie wymyka się spod kontroli, a Camdenowi nie było dane go ogarnąć.

- Posiedz z nami skarbie - powiedział ojciec - Daj mi się wami nacieszyć

Zapał opuścił Cecilie, odłożyła talerz do zlewu i niechętnie wróciła do stołu. Widać, że się spieła. Pewnie myślała, że rozmawiałem już ojcem o jej durnym wybryku i on zaraz podejmie ten temat.

Niestety nie miałem na to czasu, bo niewiele minęło od momentu, w którym Vincent opuścił naszą posesję, a przyjazdem ojca z delegacji do Harrisburga.
Powiem szczerze, że wciąż mam wątpliwości, czy powiedzenie mu o tym, to dobry pomysł. Nie chcę, żeby go to dobiło, niewiele minęło od operacji jego zastawki w sercu, dlatego nie chce mu dokładać, tym bardziej, że kto by przypuszczał, że wyniki Cecie się pogorszyły z tak trywialnej przyczyny.

Przysięgam, że kiedy zobaczyłem ją z tą fajką, to zwatpilem w fakt, czy posiada jakąkolwiek szarą komórkę...
Wiedziałem, że popala, tylko myślałem, że wyłącznie na imprezach. Nie mam zamiaru być zaborczym bratem, ale chyba muszę, skoro w używkach widzi ucieczkę od stresu. Może przymkną bym na to oko, gdyby nie astma, której ona nigdy nie traktuje poważnie.

Cecie była bardzo bystra, a zarazem bardzo głupia i uparta jak osioł. Wtapiała we mnie te swoje czekoladowe ogniki, próbując nie wywiercić mi dziury w brzuchu.

Posłałem jej oczko, po czym wlozyłem kolejny kęs do buzi. Będąc szczerym, to po cichu liczyłem, że młoda zaraz się zdenerwuje i sama podłoży się ojcu, przez co będzie zmuszona powiedzieć, co takiego miało dzisiaj miejsce.

- Nie jesteś dzisiaj zbytnio wylewna słoneczko

- Zmęczona jestem - mruknęła cicho w stronę ojca i oparła głowę o lewą ręke, a po jej mine nie trudno było się domyślić, ze wolałaby stąd czym predzej uciec, aby zakopać się pod kołdrą, górą poduszek i maskotek.

Księżycowy diament || Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz