6. Hipokrytka z astmą

251 15 0
                                    

Odkąd skończyłam 16 lat w styczniu tego roku, to ojciec zgodził się mnie puscic na wycieczkę moim własnym autem, chyba z 5 razy. Ciągle tylko słyszałam wymówki. A to pada deszcz, a to slisko, a to ciemno na dworze, dlatego powinnam wielbić dzień, w ktorym dostałam pozwolenie na to, aby po raz kolejny pojechać samej do szkoły. Oczywiście miałem ogon w postaci ochroniarza, ale z dwojga złego, wolałam to, niżeli by miał siedzec tuż obok mnie

Uśmiechnęłam sie w stronę pana, ktory siedział w budce przy bramce parkingowej i już chciałam pojechać prosto i skręcić w stronę swojego miejsca parkingowego, ale... ale było ono zajęte?

- Co jest? - mruknęłam pod nosem zatrzymując się dosłownie na środku parkingu.

Co tu się właśnie odwaliło?! Przecież odkąd moja najstarsza siostra zaczęła chodzić do tego liceum, to miejsce było zawsze puste, specjalnie na któreś z aut mojego rodzeństwa i nagle co? Niespodzianka jest inaczej?!

Auto wyglądało na nowe, zupełnie jakby ledwo co wyszło z salonu. Czarne z jakąś figurką orła na masce. Na pewno było luksusowe, ale za nic nie byłam w stanie rozpoznać marki, chociaż nie powinnam się dziwić, skoro moja znajomość w zakresie motoryzacji, zaczyna się ma Ferrari, a kończy na Mercedesie i do tej pory nie mam nawet pojcia, czym jest tłumik. Cóż, Adrien też ma kilka aut, których nazw do tej pory nie pamiętam, ale on zapewne rowniez nie byłby w stanie powiedzieć jak wygląda eyeliner albo zalotka.

- Pieprzeni Moneci- syknęłam uderzając dłonią w kierownice, bo byłam prawie pewna, że to ich auto

Niechętnie zaparkowałam na wolnym miejscu obok, które należało właśnie do nich. Zazwyczaj Dylan stawiał tu swój motor, no cóż- tym razem już nie postawi

Zabrałam torebkę z miejsca pasażera i pobiegłam w stronę schodów prowadzących do szkoły, bo do rozpoczęcia lekcji, zostało niecałe 5 minut, a ja chciałam jeszcze skoczyć do łazienki. Zanim jednak zdążyłam przejść przez próg, usłyszałam huk z parkingu, zupełnie jakby ktoś w kogoś wjechał

Odwrociłam i zamarłam.

Moje piękne, wiśniowe lamborghini.

Moje piękne wiśniowe lamborghini z rozjebanym tyłem!

Dylan pieprzony Monet właśnie wjechał w auto. M O J E AUTO!

- Czy ciebie pojebało do reszty? - wrzasnęłam i natychmiast wróciłam na parking.

Dylan podjechał kawałek dalej, a konkretniej to niecały metr, aby tym razem już poprawnie zaparkować. Gdy tylko stanął, podeszłam wsciekla do jego samochodu i zaczęłam pukac w szybe. Ewidentnie sprawiało mu to satysfakcję, bo nie spieszył się. W dodatku posłał mi ten swój perfidny uśmieszek.

- Jesteś idiotą, cholernym idiotą! - wrzasnęłam, jak tylko stanął tuż przede mną i nie powiem, trochę mnie wcięło że względu na ten jego wzrost

Od boku zapewne dosyć zabawnie musiało to wyglądać. Ziomek, co ma prawie dwa metry i dziewczyną, która wrzeszczy na niego, a ledwo dorasta mu do klatki piersiowej

- Sama zaczęłaś, nie ja wjechałem na Twoje miejsce, a ty na moje. Wiesz jakoś tak wyszło, nie od razu zauwazyłem tego twojego czerwonego kloca - rzucił przesmiewczo

- Przepraszam, ale nie ma tutaj żadnej tabliczki z napisem "miejsce dla Dylana pieprzonego Moneta". Każdy tu może zaparko-

- Ee eee eeee . Nie pozwalaj sobie na za dużo dziewczynko

Oh... jak uroczo. Mimo tego, że już wcześniej wyzywałam go od palantow, to obruszył się dopiero wtedy, kiedy użyłam wulgarnego słowa jako przerywnik pomiędzy jego imieniem a nazwiskiem

Księżycowy diament || Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz