ROZDIAŁ 4:

3 1 0
                                    

Rano uświadomiłam sobie dopiero, że Mickey zasypiając w moich ramionach zdradził Molly. Postanowiłam od razu do niej o to napisać. Byłam okrutna, ale nie mogłam już patrzeć na ich miłość. Chciałam zobaczyć jak jego serce krwawi, a on płacze w wniebogłosy, po czym traci już na zawsze wszystkie uczucia, chciałam sprawić, aby poczuł się jak ja... Nie budziłam wiec, go tak jak to robiłam każdego innego ranka. Zamiast tego wyskoczyłam tylko, przez okno do mojego pokoju, aby tam zacząć swój złowiwszy plan. Miałam zabierać się do pisania, ale zauważyłam, że zaraz spóźnię się na trening. Musiałam przecież ćwiczyć do zawodów. kiedy nadejdzie najbrutalniejszy moment w corocznych zawodach, czyli kiedy zostanie wybrana jedna z najokrutniejszych parek. I jak zwykle skończy się to walką między nimi, a ta dwójką będę ja i Mickey wierzę w to. Kiedy się już zmierzymy to przecież logiczne, że ja z nim wygram jestem, w końcu najlepsza w czynieniu zła. Ubrałam się w mój ulubiony strój do ćwiczeń. W skład niego wchodził krótki T-shirt i czarne krótkie spodenki. Zaczęłam ćwiczyć, ćwiczyłam tak wiele godzin nie mogłam przestać. Widziałam, jak król patrzy na mnie z dumą, gdy nie podaje się nawet wtedy, kiedy całe moje ciało krwawi. Gdy po 5 godzinach ciężkiej pracy opadłam na ziemię. Podszedł do mnie wziął mnie w swoje dłonie i lekko pocałował moje usta. Z początku odwzajemniłam jego pocałunek. Nie był to zwykły pocałunek. Był to tak zwany pocałunek śmierci, osoby obdarzone nim zasypiają na parę dobrych godzin. Z satysfakcja od niego odeszłam, po czym pobiegłam zobaczyć co u Mickego. Nadal słodko sobie spal pod jego łóżkiem leżał jakiś dziwny zbiór listów. Wszystkie z tych listów były od Molly z błyskiem w oku złapałam za zapalniczkę i patrzyłam jak wypociny miłosne jego kochanki płoną. Zostawiłam tylko jeden z listów. Był to list z odpowiedzią na wczorajsze jego wypociny. Zaczęłam czytać go cicho:

„Mój Mickey jesteś dla mnie dosłownie bohaterem... Tak bardzo cię kocham. Brakuję mi słów, aby to opisać, jakbym była teraz obok rzuciłabym się na ciebie, po czym złapałabym cię za rękę i poszła tańczyć w deszczu do każdej z piosenek, którą wymieniłeś w poprzednim liście. Nie mogę teraz tego zrobić. Jedyne czym mogę ci pokazać, że nadal dla mnie istniejesz jest ten wiersz, który sama napisałam. Wierz, że dzięki tobie uwierzyłam ze jestem wyjątkowa, bo w końcu tylko ja jestem jedyną wśród aniołów, która bawi się w kontakty z wampirami. Bez przedłużania to mój wiersz:

„Długie włosy twe czesałam każdego dnia. Kolczyki na twej twarzy sama przebijałam. Czasami niedowierzałam, że tyle miłości od ciebie dostawałam. Zawsze, gdy moja dłoń była przez ciebie trzymana, ciemność z mojego serca znikała. Twoja dobroć mnie, przed złym światem zasłaniała. Tak bardzo uwielbiam i gdybyś tu teraz był nadal bym uwielbiałam swoja czerwona szminką twe usta oznaczała. Teraz jedyne co mi pozostało to czekać... I mimo, że tak mi obiecałeś z mną umierałeś to do mojego świata się nie dostałeś".

Tak bardzo cię kocham mój cały wszechświecie..."

Mój cały wszechświecie zaśmiałam się lekko, aby nie obudzić śpiącego obok mnie wampira. Czas działać stwierdziłam wzięłam kartkę. Zaczęłam mój plan zepsucia im związku. Nie nawidzilam tego, że ja nie mogłam na kogoś takiego trafić, więc postanowiłam psuć radość z miłości wszystkim, którzy stawali mi na drodze. W liście napisałam:

„Jestem Mona nowa miłość twojego Mickiego. Teraz ja jestem jego światem myszeczko"

To tyle co napisałam było to krótkie i nie dokładne, ale za równo brutalne. Wyruszyłam od razu wysłać jej mój wspaniały list. Nikt mnie nie przyłapał, mimo że nie było późno. Na zegarach widniała dopiero 15. Mickey właśnie wstał. Łzy płynęły mu z oczu mocniej niż zwykle. Zalały cały mój i jego pokój. Pobiegłam do niego i go przytuliłam ujadając ze nie mam z tym nic wspólnego. Mickey trzymał w dłoniach swój jedyny list od Molly oraz małą kartkę z napisem:

„Kocham cię mocno moja gwiazdeczko Mono" Uśmiechnęłam się lekko. Moja miłość życia może i nie rozpisywała się na milion słów, ale mnie kochała, a Mickiego nikt już nie kochał, przynajmniej tak myślałam. Dopóki drzewa cicho nie wyszeptały:

„Nadal cię kocham Mickey i wiem, że ty mnie tez i ze to tylko nie porumienię. Jeśli ktoś cię wkręca powiesz mi o tym już za niedługo jak się zobaczymy, a jeśli to jednak ty to mimo wszystko cię kocham. Bardzo cię kocham. Do zboczenia za niedługo... „

Wykurzyłam się nie zepsułam tego, nie udało mi się...Nie umiałam się z tym pogodzić wiec każdego dnia trenowałam z Mickey udając, że nic się nie stało najbardziej jak się da. Byle by nie czuć bólu, który towarzyszył mi nie tylko z powodu tęsknoty za Aliy, ale też dlatego, że pierwszy raz nie byłam tą okrutna. Wolałam czuć jak moje ciało krwawi przez treningi niż przyznać się do porażki. Byłam słaba, wiedziałam to. Jedyną szansą jaka mi została, abym pokazała jaka jestem okrutna były konkursy zła...Dam rade powtarzam. Nagle wybudziło mnie dziwne ukucie to była Alex, wbiła mi nóź tuz w miejsce obok mojego serca. Uświadomiła mi, że moja motywacja do walki mi się przyśniła, a jedyne co się stało na prawdę to moja porażka w byciu złą...

"Po drugiej stronie świata- Księga 1 Perspektywa Monny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz