ROZDZIAŁ 7:

2 1 0
                                    

   Dzień walk nastał szybciej niż myślałam. Całąnoc leżałam i wpatrywałam się w sufit. Czułam na sobie zimny podmuch a, glosy wglewie krzyczały do mnie:" Zrób sobie krzywdę zasuszyłaś no zrób to potni sięjesteś najgorszą osobą w świecie wampirów nikt cię tu nie potrzebuje". Odzawsze te same glosy nawiedzały mnie każdego dnia i nocy w każdy świecie.Zawsze myślałam, że jestem tą najgorszą. Zazwyczaj wtedy była przy mnie Aliy imnie przed tym powstrzymywała, teraz gdy jej nie było było mi ciężej tego sobienie robić. W tym świecie zazwyczaj miałam jakieś zajecie, wobec nawet niemiałam na to czasu lub był przy mnie Mickey, który nieświadomie mnie przed tympowstrzymywał. Dzisiejszej nocy było zupełnie inaczej. Nie dawałam już sobie rady i chwyciłam za leżący obok mojego łózka nóż. Cale moje ramiona i tak już mocno zabliźnione pokryła krew. W ludzkim świecie czułam przy tym duży bol, ale za równo duża ulgę. Teraz bol był o wiele mniejszy tak samo, jak moje poczucie ulgi. Wiec jedyne co mi zostało to patrzeć na ogromna kałuże krwi w moim pokoju, czekając na jutrzejszy dzień. Mickey za to cała noc płakał. Bolała go każda jego cząstka, czul się jakby ktoś wbijała mu rozgrzany nóź w serce...nie on czul się jakby Molly zamiast włożyła jego piękne czarne kwiaty do wazonu wepchnęła jej w jego serce i czekała aż cale się wykrwawi. W sumie to ona była jego powodem cierpień może fizycznie tego nie zrobiła, lecz sprawiła, że czul się jakby tak się jednak stało. I nie dlatego że brutalnie go zostawiła...ona cierpiała a to było do niego o wiele gorsze...Dosłownie ten idiota wolał stracić ją i zarazem wszystko co miał, ale być zapewniony, że ona będzie szczęśliwa, niż patrzeć bezsilnie na to jak jego największą i jedyna miłość życia cierpi. Ja też bardzo bałam się o Ali, lecz nie umiałam tego pokazać. Tak bardzo wiedziałam, że potrzebuje teraz mnie a ja nie mogę przy niej być, czułam się okropna przyjaciółką...nie zasuszyłam, w żadnym stopniu na nią. Wiedziałam tylko tyle, że Aliy niczym się nie martwi za pewne nie pamięta, że istnieje, a jej lisy były pisane sztucznie. Te myśli tak bardzo mnie bolały, ale wiedziałam ze zasuszyłam na to by ją stracić. Molly zawsze pamięta o Mickey. Nie może się pogodzić z tym, że ma teraz tylko cześć go a nie jego całość. Molly dusiła się tej nocy łzami aż brakowało jej tchu. Podobno próbowała uciec z chmury by rozpuścić się, w powietrzu. Już nie wierzyła nawet..., że odzyska to o co tak bardzo walczy chciała umrzeć, bo wiedziała ze Mickey nie jest na tyle silny by wygrać i zginie. Myślała, że oboje rozpuszcza się gdzieś w powietrzu...i wtedy nikt już im nie przeszkód bycia jednością na zawszę. Może już nie będą istnieć, ale dla nich się to nie liczyło, liczyło się tylko tyle, żeby zawsze byli razem....

Po tej ciężkiej dla nikogo nieprzespanej nocy dla nikogo, stawiliśmy się na polu walki trzymając swoich partnerów walecznych za ręce. Kolejno wywołano nas na pole wszystkie 7 par ruszyło jednocześnie do krwawego pojedynku. W tle unosił się zapach grzanego wina a w uszach wybrzmiewały nam piosenki Type Of Negativie. Wokół latały miecze. Z głośnika uniósł się donośny glos króla: „Etap pierwszy rozpoczęty krwawy tok, łapcie za miecze i nie hamujcie się niech słabe dusze rozpłyną się w powietrzu, niech leje się krew niech ciała gniją niech serca pękają NASTAL NAJOKRUTNIEJSZY TYDZIEN. Śmierć nie ominie nikogo..."

Razem z swoim towarzyszem ruszyłam do boju. Krew pokryła cale moje ciało. Lecz to nie ja krwawiłam patrzyłam tylko na opadające na ziemie ciała, które zaciągane były przez króla do lochów. Widownia patrzyła się na mnie w zesłupieniu. Lecz to, że ja morduję nie było dla nich zaskoczeniem z zaciekawieniem patrzyli też na Mickeygo, który w tańcu ze mną zgniatał nie winne ciała. Tańczyliśmy wśród ciał tak długo aż na terenie zostało tylko 6 par. Z głośnika znów uniósł się donośny glos władcy:

„Rozejść się szkoda czasu na łzy a wygranych zapraszam jutro na etap drugi pamiętajcie „Największym okrucieństwem jakie można uczynić nie jest wcale zabójstwo, lecz złamanie komuś serca do takiego stopnia, że już nigdy nic nie poczuje i w tej męczarni jego dusza sama odejdzie w zapomnienie"".

Odeszłam do swojego pokoju trzymając za dłoń zmęczone ciało Mickiego...Zasnęliśmy od razu po przyjściu. Ściśnieni w moim łóżku w całość, nadzy i pokryciu krwią. Moje serce szalało jego za to się tymczasowo się zatrzymało. Nie doszło do niczego wielkiego porostu spaliśmy wtuleni w siebie. Wiedziałam, że Aliy zabiła by mnie za to, że lamie serce niewinnej Molly ..., lecz to nie moja wina, że ten idiota nie umie powiedzieć nie, a ja uwielbiam patrzeć na jego głupotę. Ale w końcu nie zdradził Molly, w końcu tylko zasnął przytulony do mnie. Ja kiedyś mając chłopka też zasypiałam w ramionach Aliy, a przecież byłam bi wiec istniało ryzyko ze go zdradzę, nie byłam tak przynajmniej za ludzkiego życia...Mickey obudził się z łzami w oczach w środku nocy i pobiegł do pokoju. Był zawiedziony sobą ze jego zmęczenie i chęć szacunku w głupiej krainie wampirów, z której i tak zaraz ucieknie doprowadzał go prawie do zdrady jego kochanej Molly. Molly by się załamała jakby się dowiedziała, ale Mickey wiedział ze nie ważne co by się stało ona będzie go kochać, a on będzie kochać ją, więc postanowił przyznać się do swojego błędu w liście i od razu wysłać go po walkach. W tym samym czasie Molly przytulał się do jego bluzy wierząc w to, że jej ukochany dal rade i ze na pewno nie zrobił nic głupiego. Serce Mickey pękało, gdy myślał jak bardzo zranił swoja Molly...On tak bardzo ją kochał, od tego czasu obiecał sobie, że nie tknie nikogo nawet palcem chociażby miało to sprawić ze przegra walki i trafi na tydzień do lochów. Wolał być szczery wobec swojej ukochanej niż spełniać jakieś głupie wymogi głupiego świata...Ja za to chciałam wygrać...Wiedziałam, że z jego podejściem przegramy, więc szykowałam po walkach na niego ogromna zemstę.

"Po drugiej stronie świata- Księga 1 Perspektywa Monny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz