Lepsza droga

12 0 0
                                    

Wstałam rano słysząc dźwięki radia z dołu. Szybko się ubrałam, chwyciłam za słuchawki i telefon. Załozyłam czerwone trampki i zbiegłam na dół. Wychodząc złapałam deskorolkę stojącą pod biurkiem. Gdy dobiegłam do drogi zobaczyłam cudowny widok. Mieszkańcy testowai nową drogę, która jeszcze w nocy naprawiał McQueen. Podbiegłam do Loli i patrząc na rozbawionego Złomka się zaśmiałam.

- Świetna droga. - Lola spojrzała na mnię, a potem uderzając obcasem w deskę kiwnęła znacząco głową. - Przetestuj.

Wziełam rozbieg i podkładając sobie pod nogi kółka zaczęłam jeździć. Zgięłam kolana i wykonałam trik. Lądując i zawracajc otrzymałam brawa od publiczności. Ukłonełam się i depchnęłam się od asfaltu. Po chwili zauważyłam wójta. Podjechałam do niego i podnosząc deskę uśmiehnęłam sie.

- Trzeba było go odrazu wrzucic w kaktusy.

Wójt zaśmiał się, jednak nic nie powiedział. Ponownie wziełam rozpęd i wróciłam do mojej poprzedniej zabawy. Po kilku minutach kątem oka zauwazyłam że Houdson ruszył w stronę toru jednak zignorowałam ten fakt. 

***

Robiłem kolejne kółko na torze niedaleko Chłodnicy Górskiej. Co jakiś czas patrzyłem w prawo i za każdym razem widziałem tam szeryfa, ale za którymś już obok niego zobaczyłem kogoś jeszcze. Pomimo tego kontynuowałem. Wziąłem sobie za cel zrobienie zakrętu na którym wpadłem w pole kaktusowe.

Gdy już któryś raz zrobiłem chmurę kurzu przez sobą zobaczyłem postać wójta.

- To nie asfalt, tylko ziemia. - zaśmiał się.

- No ale śmieszne. - przewróciłem oczami. - Jeszcze ci mało? 

- Nie masz opon do tej nawieszchni. Jeżeli nie zaakceptujesz tego faktu zawsze będziesz lądował w kaktusach.

- Aha, czyli sędzia, wójt i jeszcze rajdowiec w jednej osobie.

- Wiem co mówie. Chcesz skręcić w lewo to koła powinny skręcać w prawo.

Czy on do reszty powariował? Lewo zeby w prawo? Co jeszcze? Do tyłu żeby do przodu? 

- A no tak! To takie sensowne! W Lewo żeby w prawo! Mega pomocne prawie wcale. Więc wiesz co: odwal się. Może u ciebie to miły komentarz. - po czym wsiadłem do auta i wrzuciłem pierwszy bieg.

- Zdziecinniał na starość. Demencja. - prychnałem pod nosem.

Gdy dojeżdżałem do zakrętu stwierdziłem że może zrobie jak mówił. Zadziałałem wbrew mojej logice. I to był bląd. Auto oczywiście skręciło w prawo i zamiast nadal jechać torem wpadłem znowu w kakusy. 

***

Wróciłem do Bessie. Znowu męczyłem się z drogą i tym razem byłem już tak wściekły, że gadałem głośno do siebie. 

- Jak gadasz do siebie to wszyscy uważają cię za wariata. - usłyszałem z prawej. Stara babcia siedziała na ganku i patrzyła się w daleki punkt na horyzoncie.

- To siedź cicho. - rzuciłem.

- Jak ja nie do ciebie mówie. - zaznaczę że obok niej nikt inny nie stał. 

Nagle do mojego auta podbiegł Luigi i zaczał proponowac nowe opony i wogule mnie zamęczał pytaniami. Gdy w koncu udało mi się go spławić zobaczyłem przed sobą wóz strażacki, Edka a obok niego Jade. Po chwili moje auto było mokre i jednocześnie czyste. Wysiadłem i spojrzałem na dziewczynę. Ona natomiast szeptnęła coś do strażaka, a on zbliżył się do mnie. 

- Edek, nie nie nie. 

Teraz ja byłem mokry ale również czysty. W moment poczułem zmino. 

- Dzięki stary. - Jade poklepała po ramieniu Edka i podeszła do mnie.

Tor | Lightning McQueenWhere stories live. Discover now