Londyn

5 0 0
                                    

W moim boksie byli wszyscy z Chłodnicy Górskiej. Okazało się że Złomka nie było tam. 

- Szeryf rozmawia ze Scotland Yardem. - Roman skrzyżował ręce na piersi. 

- A Kamasz poinformował o wszystkim kumpli z wojska brytyjskiego. - stwierdziła Lola.

- Tu musisz się teraz skupić tylko na wyścigu. - Jade stała ze słuchawkami zwieszonymi na szyi.

- Nie wiem czy będę potrafił. Naprawdę. - nagle podszedl do mnie baron.

- Chciałbym ci podziękować McQueen. Po Włoszech wyszyć mnie przekreślili, a tylko ty mi dałeś szansę. I nie powinienem tego mówić, ale mam nadzieję że wygrasz ten wyścig. I pokażesz światu wartość olejzyny.

Spojrzałem nie pewnie na innych. 

- Złomek by tego chciał. 

-Dla Złomka.

***

Królowa Elżbieta (jeszcze wtedy żywa - przepraszam ale musiałam 😭) wyznaczyła start i na jej znak ruszyliśmy. Starałem się jak maglem by wygrać. Prowadziłem a za mną jechał Makaroniarz. Minąłem Big Bena i skręciłem. 

***

Obserwowaliśmy jak McQueen prowadzi wyścig, byliśmy pewni że wygra. Nagle tuż przed nami pojawił się Złomek. 

- Wszyscy z boksu! Musicie wszyscy z niego wyjść!

- Złomek o co chodzi? - podeszłam do przyjaciela.

- W boksie jest bomba! 

Nie miałam pojęcia co się dzieje, gdy usłyszałam ktoś mówi Złomkowi że jakaś bomba jest na nim. Chłopak obejrzał się dokładnie, gdy nagle zobaczył że ładunek jest na jego klatce piersiowej. W tym momencie na horyzoncie pojawił się McQueen. Chłopak szybko cofnął się do holownika 

- Złomek! Ale się martwiłem! 

- O nie. Odsuń się. - Złomek na wstecznym zaczął odjeżdżać 

Pomimo tego Zygzak zaczął go gonić po torze. 

- Zadaje się z wariatami. - zdjęłam słuchawki i podałam je Jamesowi, a sama pobiegłam do mojego Chevroleta, który stał zaparkowany z tyłu. Faktycznie się przydał. Odpaliłam silnik i z piskiem opon ruszyłam za chłopakami wzdłuż toru. 

W pewnym momencie zobaczyłam w telefonie z nagrań na żywo, jak chłopaki jechali normalną drogą. Pamiętając Top Tour Brytanii skręciłam w lewo a potem w prawo i się znalazłam tuż za nimi. Wtedy zauważyłam że Złomek ma jakieś dopalacze i znowu mi uciekają, przez co musiałam wycisnąć z tego auta dwa razy więcej mocy. Nad nimi leciało auto w kolorze ciemnego karmazynu. 

- Zwariowałam już do reszty. - westchnęłam i przyspieszyłam. 

W końcu się zatrzymali. 

- Zlomku przeba z ciebie ściągnąć tą bombe. - z auta wysiadła wysoka, szczupła blondwłosa kobieta o niesamowicie niebieskich oczach.

- Bombę?! - McQueen niemal nie zemdlał. 

- Ta, przyczepili mi ją żeby ciebie zabić. - Złomek wbił wzrok w Ziemię. 

- Co?! - mój I Zygzaka głos się zgrały w jednej sekundzie. 

- Kto na ciebie miałby założyć bombe?

W tym momencie nadjechało drugie srebrne auto i wysiadł z niego wysoki ciemnowłosy mężczyzna z wąskim wąsikiem. Ciągnął za sobą niskiego faceta z monoklem w oku. 

- Ty. Czemu mój promień śmierci ciebie nie zabił? - profesorek wyglądał jakby miał zaraz rozszarpać McQueena.

- PROMIEŃ ŚMIERCI?! - chłopak aż się wsparł o ramię Złomka. 

- Dezaktywuj bombe, Zwietaktt.

- Nawet jakbym chciał to nie mogę. Jest aktywowana głosowo.

- Dezaktywuj! - ale zamiast tego na wyświetlaczu pojawił się odliczacz czasu.

- Czyli jeżeli dobrze rozumiem - jeśli nie znajdziemy tego kogo głos aktywuje bombę to Złomka mówiąc delikatnie - rozsadzi? - chciałam się upewnić tego co mam w głowie.

- To nie było delikatne. - McQueen zauwarzyl.

- Dezaktywuj. - Niemiec powiedział, ale czasomierz znów przyspieszył. - Widzicie, ktoś jeszcze chce sporobowac?

W tym momencie kobieta poraziła go prądem.

- Już cię lubię. - stwierdziłam patrząc na ledwo dychającego profesorka, a potem na kobietę. 

- Wasz kolega i tak Kaputnie. 

Zaczęli nas otaczać jacyś ludzie. 

- To oni chcą mojej śmierci tak? - McQueen chyba się zesral do reszty. 

- Najparwdopodobniej. - oczywiście wspierałam przyjaciela jak mogłam. 

Wtedy Złomek pierdzielnął i taką piękną przemowę.

- Ale warto sporobowac. - w tym momencie wjechała ekipa Chłodnicy Górskiej. 

Wszyscy przyczynili się do pokonania tych zasrancow, a na koniec zostali skuci przez wojsko przyprowadzone przez Kamasza. 

- Zostaje kwestia bomby Złomka. - zauważyłam. 

Guido próbował ją odkręcić ale żadne klucze nie działały. Zaczął się więc bulwersować po włosku. Nagle Złomek się zerwał. 

- Mam! Już wiem o co chodzi! - wsiadł do auta i skierował się w jakimś nieznanym nam kierunku, jednocześnie zabierając ze sobą Zygzaka.

Szybko wsiadłam do auta i popędziłam za chłopakiem, a tuż za mną ci nowi ,,agenci". Po chwili Złomek odpalił dopalacze a tuż po tym spadochron czy coś takiego i zaczęli lecieć nad miastem. Na miarę możliwości starałam się jechać pod nimi, ale nie było to możliwe.

W pewnym momencie zobaczyłam jak chłopaki ładują przed pałacem Buckingham, więc zaparkowałam tuż obok nich i podbiegłam w ich stronę. 

- Ktoś sabotował wyścigi i niszczył samochody, a ja wiem kto to! - Złomek po chwili się zorienotowal ze rozmawia z Królową. - A przepraszam! Wasza wysokość.

- Bomba! 

- To bomba!

I w kilka sekund zostaliśmy otoczeni przez ochrone jej królewskiej mości. Zobaczyłam jak wszyscy się wycofują, a na tronie nadal siedzi Elżbieta. W jednej chwili przed nas wyjechał Sean o ile się nie mylę.

- Złomku, wiem co chcesz zrobić, ale za raz masz przestać. 

- Ty chyba nie tak ma być, co nie? - szepnęłam do McQueena na co on potrząsnął głową.

- Złomek, po prostu mów co masz do powiedzenia. 

- Okej.

Tor | Lightning McQueenWhere stories live. Discover now