Problem cz.8

63 6 12
                                    


W korytarzu rozbrzmiewały ciężkie i miarowe kroki. Sam hol był lodowaty, opatulony zimną bielą. Ifrit nie rozumiał jak rodziny czekające na informacje o swoich bliskich mogły to wytrzymywać, w końcu sam ledwo dawał radę. Jednak nie można było tego powiedzieć o Earth. Ziemski Ghoul od dobrych 3 godzin kręci się bez celu w okuł sali operacyjnej z pustym wzrokiem. Co jakiś czas Alpha wyciągać Omegę na świeże powietrze aby ten zregenerował swoje siły, modląc się aby zaklęcie które trzyma ludzką powłokę Zephyr nagle się nie załamało. Gdyby do tego doszło, nie dość że Zephyr by umarł, to jeszcze świat dowiedziałby się o istnieniu ghouli a wtedy siostra imperator własnymi rękoma by ich udusiła. Omega sam w sobie wyglądał okropnie, cały blady z zaciśniętymi oczami ciężko dysząc, Alphie cudem udało się nakarmić wyższego batonami energetycznymi z automatu a to i tak było za mało. Maksymalna długość w jakiej Omedze udało się zakląć całą ich piątkę to 3 godziny zanim zaczął słaniać się na nogach. Aktualnie przekraczają granice 5 godzin.

Ifrit jedyne co może zrobić to stać z boku i obserwować jak całe stado pogrąża się w desperacji.

I to go zabija.

Tak bardzo chciałby pomóc. Niestety nic już nie da się zrobić. Pozostało jedynie czekać.

Jednak z nich wszystkich, najgorzej trzymał się Earth. Wiedział że jeśli przestanie chodzić, to albo rozszarpie kogoś z personelu szpitala, albo załamie się psychicznie na podłodze pod nim. Earth przez większość czasu jest uznawany za spokojnego, niemal stoickiego jednak w tej chwili był całkowitym przeciwieństwem samego siebie. No ale powiedzmy sobie szczerze, kto by był spokojny w sytuacji gdzie życie twojego partnera wisi na włosku.

Po jeszcze niespełna 2 godzinach, gdy Omega nie był w stanie chodzić już samodzielnie, z drzwi od bloku operacyjnego uchyliły się, a z nich wyszła pielęgniarka wyraźnie zmierzająca w ich stronę. "Dzień dobry, czy państwo czekają na pacjenta po operacji płuc?" Zapytała spokojnie. Ifrit nie ufając głosom jego przyjaciół postanowił przejąć rolę prowadzenia dialogów. "T-Tak to my, czy operacja się udała?" Zapytał nie ukrywając pośpiechu w głosie. "Pacjent jest w stabilnym stanie, niestety aby go odwiedzić muszą państwo czekać do jutra" Powiedziała pielęgniarka a wszyscy odetchnęli z ulgą. Po zadaniu jeszcze kilku pytań kontrolnych, grupa przeszła do najbliższego konta usiąść i ustalić co dalej. Stado jednogłośnie stwierdziło że Omega nie może dłużej korzystać z swoich zasobów kwintesencji i trzeba znaleźć jakieś inne źródło aby ghoul kwintesencji mógł się doładować. "Spokojnie Meg, jest już wieczór, jeszcze chwila i będziesz mógł puścić." Powiedział Alpha przytulając Omegę. Ghoul kwintesencji nic nie odpowiedział, chodź z jego rys twarzy można było wyczytać iż wyższy był wdzięczny że ma przy sobie drugiego.

Kiedy wybiła północ, po niezliczonych prośbach, kłótniach, i ostatecznie sporej jak na nich ilości pieniędzy, Alpha, Omega i Earth mogli pozostać przy ghoulu powietrza. Ifrit postanowił wrócić do Dewdrop na noc i przy okazji przywieść Omedze potrzebne rzeczy.

Ifrit nigdy nie lubił sam jeździć samochodem. O wiele bardziej wolał towarzystwo jednego z Ghouli. Co dziwne, o wiele łatwiej było mu się skupić na drodze gdy w tle słyszał swoje stado. Ghoul ognia nawet się nie zorientował kiedy dotarł do domu. Po wyjściu z samochodu ciężki dreszcz przeszedł mu po plecach, normalnie zwaliłby problem na zimną pogodę lecz jego intuicja podpowiadała mu inaczej. Ifrit postanowił zignorować to uczucie i wejść do domu.

Salon był opustoszały, bez ani jednego śladu Dewdrop. Ifrit poczuł zaniepokojenie. Postanowił poszukać towarzysza. Ghoul wszedł po schodach kierując się przeczuciem, do swojego pokoju. Podszedł do drzwi, przyłożył ucho do zimnego drewna i usłyszał szloch. Momentalnie opadło mu serce. Zagryzł wargę i poprzednio pukając, sięgną po klamkę.

Ghost band one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz