Jena:
Rosie namawiała mnie na spotkanie dwa długie tygodnie. Bałam się tego spotkania. Nie wyjaśniłam jej jeszcze dlaczego tu jestem. Nie chciałam jej tego mówić. W końcu to była tylko koleżanka z wymiany. Nie znamy się jakoś bardzo długo. A to są sprawy prywatne, rodzinne.
Dlatego, gdy Rosie kolejny raz zadzwoniła do mnie wczoraj wieczorem zgodziłam się na popołudniowe wyjście na kawę, bo wieczorem umówiłam się już z Shane'm na spacer.
Zaczęłam się szykować chwilę przed wyjściem. Nie obchodziło mnie zbytnio, że Rosie najprawdopodobniej odstawi się na zwykłe wyjście do kawiarni. Ja wolałam się czuć swobodnie i komfortowo.
Ubrałam luźne, szare, jeansy z dziurami na kolanach, dodatkowo o trzy rozmiary za dużą białą koszulkę. Do tego biało-czarne buty. Swoje długie brązowe włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko je przeczesałam palcami. Nie malowałam się, nie czułam takiej potrzeby. Całość dopełniłam czarną za dużą kurtką, która była własnością Ace'a. Nie zapięłam jej, bo zakryłaby mi koszulkę.
Spojrzałam w lustro. Wyglądałam na swój sposób dobrze. Tak jak lubiłam w workowatych ciuchach. Ten styl chłopczycy bardzo mi odpowiadał.
Przecież na swój sposób jestem chłopczycą. Bardziej dogaduje się z chłopakami niż dziewczynami. Wychowałam się w domu, gdzie było pełno mężczyzn, matki praktycznie nie było w domu.
Wyszłam ze swojego pokoju razem z Kinderem.
Zerknęłam do salonu, gdzie siedzieli bliźniacy, od razu na mnie spojrzeli.
-Idę spotkać się z koleżanką. Wrócę po dwudziestej drugiej.
-Czy ta koleżanka nie ma na imię Shane?
-Nie, ta koleżanka ma na imię Rosie. Ale później idę z Shane'm na spacer. Jak wrócę to przyjdę się do was zameldować. -Pokiwali tylko głowami i wrócili do swojej rozmowy.
Wyszłam z posiadłości i skierowałam się do centrum. Nie miałam jakoś specjalnie do niego daleko. Może czterdzieści minut z buta. Lubiłam chodzić, więc nie był to dla mnie problem. Włączyłam sobie muzykę na słuchawkach i ruszyłam do centrum. W drodze otworzyłam sobie lizaka wiśniowego. Teraz mogę w spokoju iść przed siebie.
Nawet nie wiem kiedy, ale doszłam właśnie do kawiarni, gdzie umówiłam się z moją koleżanką z wymiany.
Weszłam do lokalu.
Zobaczyłam ją. Siedziała przy jednym stoliku na samym rogu kawiarni. Nawet nie wiem czemu się tak denerwowałam, przecież to zwykłe kumpelskie spotkanie. Może bałam się, że na mnie nakrzyczy, że wtedy wybrałam dziewczyny.
-Jena, już się bałam, że nie przyjdziesz! -Wykrzyczała podekscytowana dziewczyna, szybko się znalazła koło mnie i mocno do siebie przytuliła.
-Hej Rosie. -Uśmiechnęłam się niepewnie w jej stronę.
-Siadaj. -Wskazała na miejsce naprzeciwko siebie.
Miałam rację. Rosie odstawiła się jak modelka na wybiegu.
Czarna spódnica do kolana i czerwona koszula robiły robotę.-Zamówiłaś już coś?
-Nie, czekałam na Ciebie. Nie mogę uwierzyć, że Cię widzę. Myślałam, że mój umysł płata sobie figle i Cię sobie wymyślił.
-Przepraszam Cię za tą akcję na stołówce. Nie wiedziałam jak się wtedy zachować. Każda decyzja wydawała mi się dobra i zła równocześnie. -Machnęła ręką.
-Spoko, zapomnijmy o tym. Opowiadaj, co Cię sprowadza do Chicago? Jak to możliwe, że chodzisz teraz ze mną do szkoły?
-Moja matka się stała. Znalazła tu sobie faceta i nie miałam wyboru, musiałam się przenieść razem z nią. Ale w styczniu planuje wrócić na swoje śmieci, gdy skończę osiemnaście lat. -Wzruszyłam ramionami, by nie pokazać, jak bardzo mnie to ruszyło.
CZYTASZ
Zanim będzie za późno!
RomanceTrzeci tom trylogii "Za późno!" (Można czytać bez znajomości poprzednich tomów) Siedemnastolenia Jena Taylor od początku życia była radosną dziewczyną, nic nie mogło jej złamać i zmienić. Zmieniła się po śmierci ojca -człowieka, który był dla niej...