Jessie Hollow
Dobrze było być najstarszym dzieciakiem bogatej pary. Wiedziałem co mówiłem, bo moim rodzicom się nigdy nie przelewało. Dlatego wychowywałem się w biedzie. A potem jakiś samobójca postanowił że świetnym pomysłem na pozbycie się siebie samego będzie spowodowanie wypadku samochodowego. Zginął nie tylko on, ale i moi rodzice w których samochód uderzył. Wracali wtedy z pracy, a ja byłem pod opieką sąsiadki.
Wtedy adoptowało mnie małżeństwo Kingstone. Mili ale specyficzni ludzie. bardzo poważni i wymagający. Stali się oni jednak moją jedyną rodziną na długie lata. Monica i Drake nigdy nie wymagali bym zwracał się do nich mamo i tato, jednak z pewnością byli moimi rodzicami. Dużo im zawdzięczam. Zapewnili mi dach nad głową, dobrą szkołę i nawet w jakiś swój specyficzny sposób okazywali mi uczucia.
A po pięciu latach postanowili adoptować kolejnego dzieciaka. I tak nasza mała rodzinka zaczęła się rozrastać. Nie byliśmy idealnie dopasowani. Można było powiedzieć, że właściwie czasami zachowywaliśmy się jakbyśmy tylko ze sobą mieszkali. Taka dziwna duża grupka współlokatorów, która od czasu do czasu postanawiała roznieść dom na strzępy.
Chyba właśnie tak bym określił nasze relacje. Ciężko w końcu nazwać to inaczej. Connor to idiota, ciągle pakujący się w kłopoty, Agnes jest tą typową bad bich i feministką w jednym , Lucien najchętniej wcale nie wychodziłby ze swojego pokoju, gdzie bez przerwy się uczy, Malcolm ma tyle energii, że aż dziwne, że jeszcze nie wysadziło go w powietrze, podczas gdy Sonia to czysty diabeł.
Dosłownie zło wcielone, ukryte pod maską aniołka. Dlatego w szkole zawsze unika kłopotów. Nauczyciele nie wierzą, że mała osóbka o takim wyglądzie, potrafiąca się wypowiadać jak prawdziwa dama o nienagannych manierach, może wywoływać kłopoty. Mała diablica.
Drake i Monica mieli tylko jedną zasadę, mianowicie musieliśmy co wieczór usiąść do wspólnej kolacji. Nie udawało nam się to rano, ani po południu ze względu na charakter ich pracy, ale wieczorne kolacje były święte.
Siedziałem przy komputerze, starając się pisać. Takie moje małe hobby. Jak na razie nie miałem żadnych planów na to by wiązać z tym przyszłości. Po porostu lubiłem to robić. Odpływać w wyobraźni i tworzyć coraz to nowsze historie. Czasami je drukowałem. Wiem że Lucy i Agnes czasami mi je podkradali. Później oddawali mi je z własnymi adnotacjami, albo podpytywali, czy planuję napisać następną część jeśli bardzo się im coś spodobało.
Tak się w tym zatraciłem, że nie zauważyłem nawet jak późno się zrobiło. przetarłem zmęczone oczy uświadamiając sobie, że jest już środek nocy. do tego zaczynałem robić się głodny. Teoretycznie powinienem iść już spać. Z drugiej jednak strony nasi rodzice cały czas powtarzali nam że nasze ciało jest świątynią o którą musimy dbać i ją szanować.
A ja byłem głodny. Skoro więc ciało było świątynią, powinienem spełnić jego wolę i coś zjeść. wstałem od biurka przeciągając się. Kręgi w moim kręgosłupie wydały z siebie trzeszczący dźwięk protestu. Zdecydowanie spędziłem za dużo czasu w jednej pozycji.
Lubiłem swój pokój. Wcześniej mieszkając jeszcze z moimi biologicznymi rodzicami mieszkaliśmy w małej klitce z dwoma bardzo ciasnymi pokojami. Przez to pokój rodziców był nie tylko ich pokojem ale również i salonem.
Teraz miałem duży pokój. Podwójne łóżko, nawet własną garderobę. Monica zostawiła mi pełną dowolność gdy trzeba było go meblować. Sama pomogła mi namalować mural na ścianach. Na czarnej ścianie były malunki różnych maszyn do pisania. Tuż nad moim łóżkiem. Nieco dalej pod oknem stała komoda z prawdziwą zabytkową maszyną do pisania, w pełni działającą i całym stosem kartek. Na tablicy korkowej na przeciwko łóżka a nad biurkiem , wisiało całe mnóstwo moich notatek i zdjęć służących mi w danym momencie za inspiracje. Koło drzwi do garderoby ustawiona była moja gitara, skórzany fotel na którym jak zwykle była cała masa ubrań i o cholera co tam robią moje stare komiksy. Powinienem ułożyć je w jakimś innym miejscu.
CZYTASZ
wyzwanie 30 dni
Short StoryKrótkie opowiadania o przygodach członków dość nietypowej rodziny. Książka jest wyzwaniem, które mam nadzieje mi pomoże, a rozdziały publikowane będą codziennie.