Lucien Ashter
Miałem plan jak przetrwać całe liceum. Nie zadawać się z nikim, skupić się na nauce i niczym nie rozpraszać. Innymi słowy robić swoje.
Czy dziwiło mnie, że to nie wyszło? Ani trochę. Bo w moim życiu nic nie może iść tak jak zaplanowałem.
Siedziałem razem z Agnes na korytarzu, starając wytłumaczyć jej zadanie z matematyki, z którym miała problem. Nie za bardzo rozumiała cały ten dział, ja za to nie miałem z nim większych problemów.
Nie uśmiechało mi się tłumaczenie Agnes czegokolwiek. Twierdziłem, że od takich rzeczy są korepetytorzy, którym ja nie byłem i nie planowałem być. Nie miałem do tego cierpliwości. Miałem za to za miękkie serce gdy Agnes mnie o coś prosiła.
Zmieniałem się wtedy w ciepłą kluchę , chodź wcale tego nie planowałem. Tak jednak wyglądała nasza relacja. Ona mnie o coś prosiła, a ja nie umiałem powiedzieć mojego standardowego spierdalaj.
- Rozumiesz już ? - zapytałem spoglądając na nią.
Pokręciła głową z pustym spojrzeniem. Oczywiście, że nie zrozumiała. Naprawdę byłem beznadziejny w tłumaczeniu. A mimo to ona ciągle prosiła mnie o pomoc, w ogóle nie zniechęcona.
Westchnąłem przykładając czoło do zeszytu. Nie byłem wierzący, nie zamierzałem się modlić o rozum dla niej, ale chciałem żeby pojęła przynajmniej podstawy by było jej łatwiej z resztą materiału.
- jest szansa że wytłumaczysz mi to w domu ? - zapytała szturchając mnie w ramię.
- miałem się zająć podkręcaniem mojego komputera...
- no weź! Siostrze nie pomożesz ?
- Siemka! Nad czym siedzicie ?! - nagle tuż obok nas pojawiła się ruda czupryna.
Westchnąłem po raz drugi. Naprawdę chciałem przebrnąć przez liceum spokojnie, ale z jakiś dziwnych pobudek ta cała Mercy Stone przykleiła się do mnie jak mucha do gówna. Łaziła za mną prawie wszędzie, ciągle coś paplała nad moim uchem i od czasu do czasu wdawała się w pyskówki z gnębiącymi mnie chłopakami. Z tego powodu nie było wcale lepiej, a do tego Conn się nabijał, że broni mnie dziewczyna.
Mercy nie byłaby taka zła. Miała swoje plusy . Była inteligentna, dało się z nią nawet poprowadzić jakąś sensowną rozmowę, ale to tyle z plusów. Bo przez większość czasu była wulkanem energii. Szybko się rozpraszała, zbaczając z tematów rozmowy i niemal nigdy się nie zamykała. Aha! No i bym zapomniał. Był jeszcze jeden duży minus. Chyba ten największy.
Uparcie próbowała mnie podrywać. Twierdziła, że jesteśmy dla siebie stworzeni i to nie przypadek, że spotkaliśmy się jej pierwszego dnia w tej szkole. Szczebiotała coś o tym, że to los nas złączył i że to zdecydowanie znak.
Gdy tylko włączała ten tryb unikałem jej jak ognia. Ale to nie było takie łatwe, bo jej niemal nie dało się zgubić. Zupełnie jakby miała na mnie jakiś radar czy coś. No i stalkowała mnie w social mediach. Wiem bo znam sposoby by to sprawdzić.
- Lucy próbuje mi wytłumaczyć matematykę, ale mu nie idzie... - wyjaśniła Agnes.
- Nie moja wina, że to ty jesteś tępa na matematykę- burknąłem na co obie zdzieliły mnie w głowę.
No naprawdę ?! Co z nimi jest nie tak ?
- Nie mów tak o Agnes! Znacie się w końcu już tyle czasu ! - mówiłem że mnie stalkuje ?! Nie wie tego ode mnie , bo staram się jej nic nie mówić na mój temat - Po prostu trzeba jej to lepiej wytłumaczyć. Z czym masz problem ?
CZYTASZ
wyzwanie 30 dni
Short StoryKrótkie opowiadania o przygodach członków dość nietypowej rodziny. Książka jest wyzwaniem, które mam nadzieje mi pomoże, a rozdziały publikowane będą codziennie.