Ostrzeżenie

207 17 0
                                    

Kiedy Wilkołak odszedł od niej przewróciła się na plecy. Popełniła błąd. Odwracając się odsłoniła swoją szyję na zęby potwora.
-Co się tak gapisz, Wampirze? -usłyszała w głowie myśli.
-Ty.. Umiesz porozumiewać się myślami? -zapytała drżącym głosem.
-Wszyscy to potrafimy. Ale nie o mnie tu chodzi -podszedł tak blisko niej, że stykali się nosami. Deming popatrzyła w jego oczy. Skądś je kojarzę.. -pomyślała.
-Powiem to tylko raz, ty i twoja rodzina macie się stąd wynosić, raz na zawsze! Nie pozwolę, by marni krwiopijcy zjadali ludzi z tego miasteczka! -gdy wypowiadał ostatnie zdanie zaczął warczeć. Przyłożył jej zęby do szyi i obnażył je. Zadrżała ze strachu.- Wiedziałem, że się mnie boisz. Pamiętaj o moim ostrzeżeniu! Macie tydzień, by się stąd wynieść! -odwrócił się i pobiegł.
Dziewczyna przez parę chwil siedziała na liściach nie wiedząc co ma zrobić. Strasznie się bała, chciało jej się płakać. Nigdy nie widziała na własne oczy Wilkołaka. Nie mogę tu wiecznie siedzieć -pomyślała.- Muszę o tym powiedzieć tacie i mamie. -podniosła się na sztywnych nogach i ruszyła w stronę domu. Już się nie śpieszyła.- Jeśli on wie o nas, to niedługo pewnie wszyscy będą wiedzieli, a wtedy nas wygonią jak z innych miast.
 Dziewczyna szła przed siebie, do domu zostało jej jeszcze 10 minut drogi. Nikt nie wie, że jej rodzina to wegetarianie. Nie żywią się ludźmi, żywią się zwierzętami. Nie mają zamiaru zrobić im krzywdy. Nigdy nie mieli. Podchodząc do drzwi wysłała w myślach alarm do rodziców, by jak najszybciej przyszli do holu. Weszła nie dotykając klamki, drzwi otworzyły się na jej rozkaz. Tę sztuczkę i parę innych nauczył ją stryj Danyl, to z nim była najbardziej zżyta. Jego śmierć była dla niej traumą, dlatego postanowiła zabić ludzi, którzy to zrobili. Od tamtego czasu ojciec nie traktuje jej jak swojej córki, bardziej jak wroga.
-Kochanie, co się stało!? -pierwsza odezwała się mama.
-Widziałam Wilkołaka -odpowiedziała roztrzęsiona dziewczyna.
-Gdzie!? -wydarł się ojciec.
-W lesie, 15 minut drogi stąd.
-Bzdury! Tereny zostały przebadane, a w mieście nie żyją żadne Wilkołaki. Nie strasz matki! -powiedział to i odszedł. Deming miała łzy w oczach.
-Mamo, ale ja go naprawdę widziałam. Nie zmyślam.
-Wiem, kochanie. Ja ci wierzę -matka przytuliła ją mocno, po czym dodała: -Może przebierzesz się i wyjdziemy na obiad?
-Wolałabym wyjść na kolację -powiedziała dziewczyna uśmiechając się przez łzy.
-Nie ma sprawy, odpocznij. Przyjdę po ciebie przed wyprawą.
Dziewczyna pożegnała się z matką i ruszyła do swojego pokoju. Usiadłszy na łóżku zaczęła odtwarzać w myślach całą sytuację, poprzestała na wzroku Wilkołaka. Skądś znała te oczy, tylko futro jej nie pasowało. Myślała o tym dobrą godzinę próbując dojść do tego kto mógł ją zastraszyć. Rozmyślania przerwało jej pukanie do drzwi.
-Proszę! -krzyknęła.
-No, ubieraj się kochanie. Właśnie zmierzcha -powiedziała mama z uśmiechem i zeszła na dół.
Długo nie myśląc Deming wyciągnęła z szafy swój ulubiony czarny dres, związała ciemne włosy w kucyk i wyszła z pokoju kierując się do holu. Mama już na nią czekała, skinęły sobie głowami na znak, że urządzają wyścig i pognały przez otworzone drzwi.
-Dawno nie byłyśmy na łowach -powiedziała Deming z uśmiechem na ustach kiedy zatrzymały się w środku lasu.
-Masz rację, stęskniłam się za tym -odpowiedziała jej matka. Nagle jednak ucichła. Usłyszała jakiś szmer niebezpiecznie blisko nich.- Przecież zwierzęta nie podchodzą do nas tak bli.. -nie zdążyła dokończyć, ogromna owłosiona łapa schwyciła ją za ramię i wciągnęła w ciemność. Deming została całkowicie sama.
-Mamo? Mamo!? Mamo, gdzie jesteś!? -krzyczała bezradnie czując łzy na policzkach. Usłyszała szmer po swojej prawej stronie, w miejscy gdzie wcześniej stała jej mama. Podeszła tam i zobaczyła jej ramię, nieopodal leżała noga, a trochę dalej reszta ciała. Deming podbiegła do niego z płaczem.- Mamo, nie opuszczaj mnie, teraz nie bd miała nikogo -płakała jeszcze trochę przytulając zwłoki do piersi.- To ten Wilkołak, prawda? Znajdę go i zabije. Pomszczę cię, mamo! -wykrzyknęła szlochem, wzięła ciało matki i pobiegła do domu wysyłając ostrzeżenie do ojca i siostry, by przyszli do holu. Wchodząc do niego zobaczyła rodzinę z oczami na wierzchu, Marie zaczęła płakać i podleciała do ciała matki, ojciec natomiast przywołał Deming do siebie i obnażył kły. Wiedziała, że teraz zdobędzie więcej blizn. Wiedziała, że poniesie karę za to, że to nie ona umarła w tym lesie. Wiedziała, że ojciec wyrzuci ją teraz z domu, wyklnie się jej i nie będzie chciał jej znać.
Szła za nim korytarzem do piwnicy, weszła do ogromnego pokoju na środku którego stała kozetka. Położyła się na niej i obnażyła nadgarstki. Ojciec podchodząc wysunął kły i zbliżył do nich usta, poczuła ostry ból i straciła przytomność. To będzie jej koniec, a przynajmniej miała taką nadzieję..

NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz