Nowe Przymierze

149 14 0
                                    

Deming obudziła się przywiązana do krzesła w jakiejś ciemnej piwnicy. Nie widziała nic oprócz ciemności, jej zmysły osłabły. Potrzebowała krwi. Siedziała parę minut rozglądając się dookoła i próbując zobaczyć cokolwiek, niestety zdołała zobaczyć tylko to, że była w piwnicy, a po jej prawej stronie stały kubły. Nagle pokój zalało jasne światło.
-Widzę, że się obudziłaś krwiopijco -powiedział nieznany jej człowiek.
-Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? -spytała gdy zapaliło się światło. Chłopak, który wszedł do piwnicy był dość wysoki, miał złotobrązowe włosy i niebieskie oczy.
-W mojej piwnicy. Na drugie pytanie nie muszę odpowiadać.
-Dlaczego jestem w twojej piwnicy?
-Za dużo pytań zadajesz. Marny krwiopijco, powinienem był cię już dawno zabić, nie zasługujesz na to, by żyć. Przez ciebie dużo ludzi może zginąć! -wyrzucał z siebie słowa jak za karabiny zbliżając się do Deming. Kiedy zbliżył się jeszcze bardziej, zauważyła, że w ręce trzyma nóż.
-Masz zamiar mnie.. zabić? -spytała przerażona próbując się cofnąć.
-Taki właśnie mam zamiar! -krzyknął i miał już przeciąć jej szyję, gdy drzwi się otworzyły i usłyszeli krzyk.
-Logan! Zostaw ją! Nie miałeś jej robić krzywdy! -krzyknął chłopak, którego rozpoznała po paru minutach, to był Jake.
-Stary, ona może nas zabić, wypić z nas krew, nie rozumiesz?
-Nie wierzę w to. Jest przerażona -powiedział podchodząc.
-Wampiry to świetni aktorzy, zapomniałeś?
-Spójrz na jej oczy -powiedział Jake.- Są szkarłatne, gdyby chciała nas zjeść już by się szarpała. Daj mi ten nóż -wyciągnął rękę do kolegi a ten podał mu nóż. Zaczął podchodzić do Deming, wystraszyła się jeszcze bardziej.
Gdy obchodził ją dookoła poczuła jak lecą jej łzy. Nie chciała umierać, nie teraz.
-Spokojnie Deming, nic ci nie grozi -szepnął jej do ucha Jake po czym rozciął linę i stanął znów przed Deming.- Nie chcemy zrobić ci krzywdy. Chcemy dowiedzieć się więcej o twojej rasie.
-Po co? Kim wy jesteście? -zapytała ocierając łzy drżącą ręką.
-Jesteśmy przedstawicielami naszej rasy w tym mieście. Odziedziczyliśmy to stanowisko po naszych rodzicach. Nie zrobimy ci krzywdy. Obiecuję -odłożył nóż i podał jej rękę.- Chodź, zaprowadzę cię do kuchni i podam ci krwi.
Deming spojrzała na niego nieufnie, następnie skierowała swój wzrok na Logana. Bała się go bardziej niż kogokolwiek innego. Jake powędrował za jej spojrzeniem i odezwał się do kolegi:
-Logan, możesz już iść do swojego domu. Ja sobie z nią poradzę.
-Nie zostawię cię z nią samego -odpowiedział i zmrużył oczy na Deming. Skuliła się pod jego spojrzeniem.
-Dam sobie radę, jest osłabiona. Zanim wrócą jej siły zdążę się wyspać.
-Jesteś tego pewien?
-W stu procentach, idź już.
Logan popatrzył jeszcze chwilę na kolegę i na Deming po czym wyszedł. Po chwili usłyszeli odjeżdżający samochód.
-Poszedł już, teraz chodź -Jake znów odezwał się do Deming i podał jej rękę.- Nie bój się, nie skrzywdzę cię. Spokojnie -Deming drżącą ręką ujęła dłoń Jake'a. Poczuła ciepło, a w jego niebieskich oczach ujrzała ciepło.- Zaprowadzę cię do kuchni. Muszę tylko wiedzieć czy pijesz krew ludzką czy zwierzęcą?
-Zwierzęcą, picie krwi z ludzi to barbarzyństwo. Niestety tylko moja matka i wuj uważali tak jak ja -odpowiedziała bez wahania.
-Dlaczego uważali? Już tak nie uważają? -spytał prowadząc ją schodami na górę.
-Oni nie żyją. Wujka zabito parę lat temu, a matka zginęła parę dni temu -odpowiedziała spuszczając głowę. Jake odwrócił się i spojrzał na nią.
-Ja.. Nie wiedziałem, przepraszam.
-Skąd mogłeś wiedzieć? -spytała go ocierając łzy, nawet nie wiedziała, że płaczę póki nie uderzyły o podłogę.- Prowadź do tej kuchni.
Przeszli przez długi korytarz, skręcili w lewo i prawo, a później poszli prosto. Wchodząc do wielkiej kuchni Deming poczuła zapach krwi. Jej źrenice momentalnie się rozszerzyły.
-Mówiłaś, że preferujesz zwierzęcą, tak?
-Mhm.
-Wolisz pić z torebki czy kubka? -uśmiechnął się wyciągając dwie torebki z krwią.
-Z kubka.
-Proszę bardzo -nalał jedną torebkę do kubka i podał jej. Zobaczył, że się waha, więc szybko dodał.- Spokojnie, jest z jelenia, sam go upolowałem.
-Upolowałeś? -spytała upijając łyk.
-Tak, nie czujesz mnie? -zapytał robiąc wielkie oczy.
-Nasze zmysły są otumanione gdy jesteśmy głodni -upiła kolejny łyk, wrócił już ostry wzrok i słuch.
-Więc kiedy będziesz mnie wyczuwała?
-W momencie, w którym wypije ten kubek -pociągnęła długi łyk opróżniając naczynie, wszystkie zmysły wróciły do pierwotnej postaci. Deming ostro wciągnęła powietrze.- Jesteś wilkołakiem!
-Zgadza się.
-Zabiłeś moją matkę?
-Nie zabiłem jej. Logan też tego nie zrobił. Próbujemy dojść do tego kto był taki głupi i to zrobił.
Deming patrzyła na niego jak na kosmitę. Zaczęło brakować jej tchu, zaczęła chodzić po kuchni tak szybko, że ręcznik papierowy spadł od podmuchu wiatru.
-Czego wy ode mnie chcecie? Co ja wam zrobiłam? -spytała Jake'a uspokoiwszy oddech.
-Nic nam nie zrobiłaś. Chcemy ci pomóc -powiedział podchodząc do niej, mimowolnie się cofnęła.
-Twój kolega raczej nie chce mi pomóc -powiedziała odwracając wzrok od jego oczu.
-Mój kolega się boi. Osoby z twojej rasy zabiły mu siostrę na jego oczach, ponieważ nie chciał wydać gdzie są nasi rodzice.
-Dlaczego więc ty chcesz mi pomóc? Dlaczego ty się nie boisz, że cię skrzywdzę?
-Bo widzę w twoich oczach więcej niż chęć mordu. Widziałem jak wtedy rozmawiałaś z dziewczynami. I słyszałem, że śmierdzę zmokłym psem -roześmiał się.- Nigdy nie spotkałem się z takim określeniem.
-Wiesz o tym, że mnie wygnano, prawda? -spytała go.
-Wiem, i uważam, że ta cała Rada powinna się wypchać.
-Skoro wiesz, że mnie wygnano na pewno wiesz o tym, że nie mam domu.
-Już masz. Co prawda Logan znalazł cię wtedy w lesie i znokautował, ale wziął również twoje rzeczy. Chcesz zobaczyć swój pokój? -Jake wypowiedział te słowa tak szybko, że Deming nie wiedziała czy żartuje.
-Dlaczego chcesz mieszkać ze mną pod jednym dachem? To podejrzane -powiedziała.
-Mam się dowiedzieć o tobie najwięcej ile tylko mogę, więc będziesz mieszkać ze mną pod jednym dachem -powiedział nalewając do kubka kolejną torebkę krwi.- Z innej beczki, czytałem, że powinniście wypić minimum jakieś pół litra krwi na cały tydzień, więc drugi kubek i będzie pół litra na ten tydzień, a teraz chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju -powiedział podchodząc do niej i podając jej kubek.
Kiedy wchodzili po schodach Deming czuła się dziwnie. Po drodze wisiały rodzinne zdjęcia, dyplomy oraz przeróżne nagrody Jake'a.
-Ten pokój jest twój -powiedział wyrywając ją z zamyślenia i otwierając drzwi do pokoju, w którym dominowała czerń.- Ściany będziemy mogli przemalować jeśli będziesz chciała -już miał się odwracać kiedy:- Zapomniałbym! Mój pokój jest zaraz na prawo od twojego, łazienka na lewo. W razie problemów lub jakichś pytań wchodź śmiało. Pukać nie musisz.
-Dzięki.. -wybełkotała Deming i weszła do swojego pokoju. Był duży, mimo iż ściany były czarne był przytulny. Na łóżku leżała jej torba i piżama. Nie przypominała sobie, żeby miała taką piżamę. Usiadła na łóżku i zaczęła rozpakowywać torbę. Nie licząc bielizny, paru bluzek i paru spodni nie było tam nic do ubrania. Większość to pamiątki po mamie i wujku. Ustawiła je na szafce obok łóżka. Wzięła ręcznik wiszący na krześle i poszła wziąć prysznic. Jutro będzie ciężki dzień -pomyślała.

NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz