~10~

1.3K 37 6
                                    

*Perspektywa Tony'ego*

Siedziałem u siebie w pokoju i szkicowałem pomysł na nowy tatuaż. Aż nagle zobaczyłem że drzwi od mojego pokoju się otwierają a w nich stoi moja siostra. Wyglądała jakby miała się popłakać.

-Co jest? - Zapytałem Hailie widząc jej twarz. Od razu zerwałem się z łóżka i do niej podszedłem.

-Na dole jest jakiś pan. - Mówiła i łzy zaczęły jej ściekać po policzkach.

-Jaki pan? Gdzie jest Shane?

-Shane z nim rozmawia. On chce mnie zabrać.

-Japierdole. - Wyszeptałem, po czym wstałem i podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem pistolet i skierowałem się w stronę drzwi.

-Nie oddacie mnie prawda? - Zapytała mnie na co się zatrzymałem i klęknąłem koło niej podając jej swój telefon.

-No jasne że nie. Teraz siedź tutaj i zadzwoń do Vincenta okej? Patrz tu już masz wybrany do niego numer. - Mówiłem pokazując jej jak ma zadzwonić do najstarszego brata.

Potem wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół skąd dochodziły krzyki. W progu drzwi stał jakiś łysy facet i trzymał Shane'a, tak że mój brat nie mógł się uwolnić.

-Puść go kurwa i spierdalaj stąd. - Powiedziałem odbezpieczajac broń i podnosząc ją na wysokość głowy mężczyzny.

-Lepiej to opuść bo twój braciszek dostanie kulką w łep. - Powiedział przykładając spluwę do skroni Shane'a.

-Jestem młodszy więc to chyba jasne że strzelę w ciebie szybciej. - Powiedziałem ze sztucznym uśmiechem.

-Oddajcie mi siostrę a nikomu nic nie się stanie. Pożyczę ją na chwilę i potem oddam. Może nawet całą.

-Spierdalaj. - Powiedział Shane, próbując się wyrwać z ucisku mężczyzny. Nie udało mu się jednak.

W końcu nie wytrzymałem i nacisnąłem spust. W całym domu rozległ się głośny huk. Trafiłem mu w rękę która trzymał mojego brata. Od razu ją zabrał a Shane wyrwał mu pistolet i stanął koło mnie.

Nie minęła chwila a drzwi wejściowe się otworzyły a w nich stanęli Vince i Will.

-Nic wam nie jest? Gdzie jest Hailie? - Zapytał Will podchodząc do nas.

-Wszytko okej. Jest u mnie w pokoju. - Odpowiedziałem a Will od razu się tam udał.

Za Vincentem weszli policjanci którzy skuli faceta i go wyprowadzili.

Rzuciłem pistolet na blat kuchenny u przetarłem powieki.

*Perspektywa Hailie*

Siedziałam na łóżku brata skulona w kulkę i słuchałam co się dzieje na dole. Łzy cały czas ciekły mi po policzkach i nie mogłam się uspokoić.

Drzwi się otworzyły a ja schowałam się pod kołdrę i zacisnęłam powieki myśląc, że to ten pan który chciał mnie zabrać.

-Malutka? - Usłyszałam głos Willa i odetchnęłam z ulgą.

Wyszłam z pod kołdry i pobiegłam do brata. Will wziął mnie na ręce a ja go objęłam.

-Już dobrze. - Mówił uspokajająco.

-Tony'emu i Shane'owi nic się nie stało? - Zapytałam przejęta.

-Wszytko z nimi dobrze. Chodź pójdziemy na dół.

Will odstawił mnie na ziemię na końcu schodów a ja pobiegłam do kuchni. Byli tam bliźniacy i Vince. Najpierw podeszłam do Viniego który od razu wziął mnie na ręce.

-Nic ci się nie stało? - Zapytał a ja wtulilam się w jego ciało.

-Nie. - Powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Dzięki Tony'emu i Shane'owi. Uratowali mnie. Dziękuję.

Przeniosłam wzrok na wspomnianych braci a oni szczerze się uśmiechnęli.

-To nasza praca brzdącu. - Powiedział Shane stając jak żołnierz. Zaśmiałam się i znowu przytuliłam to Vince'a.

___________________________________________

Hejooo

Mamy następny rozdział❤️

Miało być inaczej ale no już trudno

Będą jeszcze plot twisty🤞

Do następnego! 💋

Bye🤍

547 słów

Rodzina Monet 🌙💕 | Mała Hailie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz