~9~

1.4K 45 8
                                    

*Perspektywa Hailie*

Gdy się obudziłam Dylan leżał koło mnie z telefonem w ręce. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i patrzyłam co robi. Miał włączony aparat i najwyraźniej robił sobie zdjęcia. Nawet zrobił jedno ze mną. Zaśmiałam się kiedy wszedł w Instagrama i wstawił zdjęcie na którym widać tylko jego oczy i moją twarz. Potem wyłączył telefon a ja na niego spojrzałam.

-No hej dziewczynko. Jak się spało? - Zapytał a ja przeniosłam głowę na jego ramię.

-Hej. Dobrze, a tobie? - Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił.

-No mi też. Idziemy na śniadanie? - Pokiwałam głową i podniosłam się do siadu.

Mój brat wstawił z łóżka i wziął mnie na ręce a potem zaniósł na dół. Miałam dziś bardzo dobry humor i cały czas się uśmiechałam i śmiałam.

Na dole siedzieli bliźniacy, którzy byli ledwo żywi. Tony jadł płatki i prawie usypiał, a Shane przeglądał coś na telefonie a, oczy same mu się zamykały.

-A wy co? - Zapytał Dylan patrząc na nich z rozbawieniem. Posadził mnie na krześle koło Tony'ego. - Co chcesz na śniadanie brzdącu?

-Płatki. - Powiedziałam a on kiwnął głową i zaczął robić jedzenie.

Patrzyłam na Tony'ego i Shane'a ze zmarszonymi brwiami. Ten drugi to zobaczył i lekko się do mnie uśmiechnął i wrócił do telefonu.

-To co? Powiecie co robiliście w nocy? - Dylan postawił przede mną miskę z płatkami i sam usiadł i zaczął jeść to samo.

-Byliśmy na imprezie. - Powiedział w końcu Shane. Odłożył telefon na stół i patrzył na Dylana.

-Vincent wie?

-Nie. I tak ma zostać. Więc musimy iść do szkoły. - Oparł głowę na rękach i trochę odsunął się na krześle.

Kiedy zjadłam poszłam się ubrać. Wybrałam fioletową sukienkę z długim rękawem. Potem poszłam do Dylana.

-Dylan.. - Zaczęłam gdy zakładał mundurek.

-Hm? - Spojrzał na mnie lekko zdziwiony, widząc szczotkę do włosów i gumki w moich rękach.

-Zrobisz mi dwa kucyki? - Zapytałam podając mu rzeczy które trzymałam.

-Ale ja nie umiem. - Powiedział.

-No proszę. - Przytuliłam się do jego kolan i spojrzałam błagalnie.

-A Will nie może? On to lepiej zrobi niż ja. Serio.

-Nie wiem gdzie jest. Proszę Dylan.

W końcu mój brat uległ i próbował mnie uczesać. Tłumaczyłam mu krok po kroku co na robić. Wyszły w miarę równe kucyki. Podziękowałam mu i podskakując wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół.

Później Dylan zawiózł mnie do przedszkola.

***

Tydzień minął bardzo szybko. Nie działo się nic ciekawego oprócz tego że poznałam nowe osoby w przedszkolu.

W sobotę Vini i Will musieli gdzieś jechać, a Dylan poleciał do swojej dziewczyny, więc zostałam z Tonym i Shanem.

Na początku razem się bawiliśmy a potem oglądaliśmy bajki. Po południu Shane zamówił pizzę. Tony był u siebie a ja z drugim bliźniakiem na dole.

W końcu zabrzmiał dzwonek do drzwi więc mój brat poszedł je otworzyć. I to okazało się największym błędem.

Kiedy na niego czekałam usłyszałam rozmowę.

-Oddawaj siostrę a nikomu nic nie nie stanie. - Słyszałam jakiś męski głos. Wstałam z kanapy i podeszłam bliżej. Zobaczyłam łysego mężczyznę który celował do Shane'a.

-Na spokojnie. Porozmawiajmy. - Mówił zestresowany brat.

-Nie mamy o czym rozmawiać. Oddaj mi swoją siostrę. - Powiedział zdenerwowany. Postanowiłam się pokazać. Nie wiem poco.

Stanęłam za Shanem a łysy mężczyzna od razu na mnie spojrzał. Przestraszyłam się gdy zaczął iść w moją stronę i zrobiłam kilka kroków w tył. Mój brat go zatrzymał

-Hailie idź stąd. Już. - Rozkazał mi Shane. Pobiegłam na górę do pokoju Tony'ego.

Wbiegłam tam ze łzami w oczach.

-Co jest? - Zapytał Tony widząc moją twarz. Od razu zerwał się z łóżka i do mnie podszedł.

-Na dole jest jakiś pan. - Mówiłam i łzy zaczęły mi ściekać po policzkach.

-Jaki pan? Gdzie jest Shane?

-Shane z nim rozmawia. On chce mnie zabrać.

-Japierdole. - Wyszeptał Tony po czym wstał i podszedł do szafy, z której wyciągnął pistolet i szedł w kierunku drzwi.

-Nie oddacie mnie prawda? - Zapytałam słysząc krzyk z dołu. Mój brat się zatrzymał i klęknął koło mnie podając mi swój telefon.

-No jasne że nie. Teraz siedź tutaj i zadzwoń do Vincenta okej? Patrz tu już masz wybrany do niego numer. - Mówił pokazując mi na telefonie.

Gdy wyszedł kliknęłam numer Vince'a.

-Słucham Tony. Nie mam czasu. - Usłyszałam głos najstarszego brata.

-Halo? Vince? Możecie przyjechać? - Mówiłam siedząc na łóżku Tony'ego.

-Hailie? Co się stało? - W jego głosie słyszałam przejęcie.

-Jakiś pan przyszedł i chce mnie zabrać. Tony z Shanem do niego poszli. Boje się Vince.

-Spokojnie, już jedziemy. Będziemy za 10 minut. - Słyszałam jakieś rozmowy w tle. - Przepraszamy, ale pilnie musimy wyjść.

Nagle usłyszałam strzał.

___________________________________________

Hejkaaaa

Strasznie długie to wyszło

Do następnego! 💋

Bye💖

752 słowa

Rodzina Monet 🌙💕 | Mała Hailie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz