~14~

1.1K 43 7
                                    

*Perspektywa Hailie*

W piątek po przedszkolu Tony i Shane zabrali mnie do wesołego miasteczka. Reszta nie mogła z nami jechać bo Dylan był na treningu, Vini pracował a Will pojechał w delegację.

Zjeżdżaliśmy razem na różnych kolejkach. Gdy zrobiliśmy się trochę głodni poszliśmy do najbliższej budki z jedzeniem. Tony zamawiał jedzenie a ja z Shanem poszłam zająć stolik. Dostałam frytki i kurczaczki. Zjedliśmy w miarę szybko a później poszliśmy dalej się bawić.

Kiedy wracaliśmy Shane'a zaczepiła jakaś dziewczyna z którą gdzieś poszedł. Tony, który miał mnie pilnować odszedł rozmawiając z kimś przez telefon. I w taki właśnie sposób zostałam sama na środku wesołego miasteczka.

Zaczęłam iść przed siebie. Ludzie patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Coraz bardziej chciało mi się płakać. W końcu wyszłam z wesołego miasteczka i poszłam do jakiegoś parku. Usiadłam tam na ławce a łzy coraz bardziej zaczęły spływać po moich policzkach.

*Perspektywa Tony'ego*

Po skończeniu rozmowy z Mateo zadzwoniłem do Shane'a żeby dowiedzieć się gdzie jest on i Hailie.

-Halo? Gdzie ty jesteś? Zaraz Vincent się będzie czepiał. - Mówiłem, czując wibracje telefonu.

-Za chwilę będę koło auta. - Powiedział Shane. Potem się rozłączyłem i sprawdziłem kto dzwonił. I oczywiście był to nasz najstarszy brat.

Nie oddzwoniłem tylko ruszyłem w stronę samochodu. Kiedy doszedłem zauważyłem że nie ma tam Hailie.

-Mała jest już w samochodzie? - Zapytałem patrząc na brata.

-Co? Przecież miała być z tobą. - Powiedział Shane a mnie zatkało.

-Japierdole. - Powiedziałem a potem znowu poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i spojrzałem na nazwę kontaktu. - Vincent. Kurwa. Chodź idziemy jej szukać.

-Halo? - Starałem się zachowywać normalnie.

-Tony? Czemu was jeszcze nie ma? - Zapytał a ja nie wiedziałem co powiedzieć.

-Wystąpiły...kompilacje. - Mówiłem rozglądając się.

-Jakie komplikacje? Tony?

-Zgubiliśmy Hailie. - Powiedziałem na jednym wdechu.

-Co zrobiliście? Czy wy jesteście normalni?! Jak mogliście ją zgubić?!

-Szukamy jej. Spokojnie.

-Do cholery zgubiliście naszą sioistrę a ty każesz mi być spokojny? Gdzie jesteście zaraz przyjadę z Dylanem.

Podałem mu nazwę ulicy a później się rozłączyłem.

-Widzisz ją gdzieś? - Zapytał Shane.

-HAILIE?! - Nie odpowiedziałem mu tylko zacząłem wołać imię siostry.

Po kilkunastu minutach zjawili się Dylan i Vincent.

-JAK MOGLIŚCIE JĄ ZGUBIĆ?! - Wydarł się Dylan.

-Tony miał z nią być! - Krzyknął Shane.

Automatycznie każdy na mnie spojrzał. Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie więc siedziałem cicho.

-Tony, kurwa miałeś jedną rzecz do zrobienia. Jedną pierdoloną rzecz. Miałeś pilnować Hailie. - Mówił wkurwiony Vincent. Na co dzień przeklinał bardzo mało. Teraz jednak sobie nie żałował. Tym razem spojrzał na Shane'a. - Ty też kurwa nie jesteś święty. Gdzie poszedłeś i zostawiłeś ich samych?

-Poszedłem z taką jedną dziew.. - Nie dokończył bo najstarszy brat mu przerwał.

-Brawo. Oboje jesteście sobie warci.

-Skończycie wreszcie żebyśmy mogli znaleźć naszą siostrę? - Zapytał Dylan.

Chodziliśmy po całym parku rozrywki krzycząc imię naszej siostry. Po 20 minutach przyjechała policja, którą wezwał wcześniej Vincent.

Najstarszy brat opisał policjantom jak wygląda Hailie a ja, Dylan i Shane dalej rozglądaliśmy się czy nigdzie jej nie ma.

-Policja ma jej szukać po całym mieście. Chodźcie wychodzimy, poszukamy jej gdzieś w pobliżu. - Powiedział Vince i wszyscy skierowaliśmy się do wyjścia.

___________________________________________

Hejkaa

Pozdrawiam was serdecznie😌

Rozdziały raz w tygodniu💗

Do następnego myszeczki💋

520 słów

Rodzina Monet 🌙💕 | Mała Hailie |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz